wtorek, 11 października 2016

Tajemniczy notes





Okazało się, że muszę go zawieźć  na drugi koniec miasta, co szczerze powiedziawszy , nie spodobało mi się. 
Na dodatek zaczęła mi latać koło ucha jakaś natrętna  pszczoła, nie potrafiłem jej odpędzić. Miałem po prostu ochotę się zatrzymać i wyrzucić gościa  z samochodu razem z tą pszczołą.

Nagle z tyłu słyszę dzwoniący telefon, staram się nie podsłuchiwać, ale i tak przebijają się do mnie jakieś krzyki
 i wulgaryzmy. Wychodzi na to, że rozmowa nie należy do tych przyjemnych.
Dojeżdżamy na miejsce. Mężczyzna wysiada  pośpiesznie. Przez przednie okienko podaje mi podwójną zapłatę, mówiąc, że nie chce reszty.
Reszta dnia zleciała mi już normalnie. Wróciłem do domu. Zabrałem się do rutynowego sprzątania taksówki. Na tylnej wycieraczce znalazłem mały notes. Wziąłem go do ręki i coś z niego wyleciało. Po bliższych oględzinach okazało się, że jest to karta pamięci. Schowałem ją do kieszeni, z zamiarem obejrzenia nieco później.
Skończyłem sprzątać samochód. W pustym domu zjadłem posiłek:odgrzewane od kilku już dni pierogi. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie. Wyciągnąłem znaleziony notes i kartę pamięci. Kartę podpiąłem do laptopa, a w tym czasie zabrałem się do przeglądania notesu.
Na początku próbowałem znaleźć dane właściciela. Nieudolnie. Na niektórych były różne nazwiska oraz ich numery telefonu oraz jakieś cyfry. Nie wiem  ,co to oznacza. Na karcie pamięci znalazłem różne mapy z zaznaczonymi punktami oraz rysunki  urządzeń ,których nawet nie znam nazwy.
Zadzwoniłem więc do mojego starego znajomego
 ( pseudonim  Skarabeusz ), który specjalizował się w tego typu sprawach. Opisałem mu sytuację, powiedział że jest bardzo zainteresowany tą historią.
Następnego dnia zadzwoniłem do swojego przełożonego, aby poprosić o kilka dni wolnego. Powiedziałem , że potrzebuję kilku dni żeby odpocząć. W sumie jest w tym dużo prawdy, bo zaczynałem być już tym wszystkim zmęczony. Zjadłem spokojnie śniadanie, wypiłem kawę
 i poczytałem codzienną gazetę. Zaciekawił mnie w niej pewien artykuł, mianowicie:
 “Międzynarodowa firma wędkarska  w tarapatach”
 Niby nic takiego, ale mimo wszystko przeczucie mówiło mi , że mam się w to wgłębić.
Okazało się, że firma  zostawia swoje statki zupełnie puste na morzu, bez żadnej żywej istoty na pokładzie.Już drugi raz zdarzył się taki przypadek.  Wyruszyło  tam już kilka osób, które mają zamiar rozwikłać tę  zagadkę.
Mam przeczucie, że ten artykuł może być ważny.
 Pojechałem na spotkanie ze Skarabeuszem. Wjechałem na podjazd jednorodzinnego domu. Wyszedłem z samochodu. Cały czas padało, więc podszedłem żwawo do drzwi. Zapukałem, ponieważ nie miałem zwyczaju dzwonić do drzwi, a też nie potrafiłem nigdzie znaleźć dzwonka. Otworzył mi mężczyzna dobrze po czterdziestce. Jego sylwetka może nie przypominała tej sprzed dwudziestu lat, ale jego spojrzenie było tak samo tajemnicze jak wtedy. Zaprosił mnie do środka. Usiadłem już na dobrze wysłużonej kanapie. Wnętrze było dość ciasne, ale bardzo przytulne. Na komodzie widniało bardzo dużo zdjęć, były to zdjęcia  jego dzieci. Moje rozmyślania przerwało  pytanie:

- Chcesz coś do picia? - zapytał

- Poproszę herbatę.

- Już się robi - odpowiedział

Przyniósł mi herbatę i sam rozsiadł się wygodnie w fotelu, który pamiętam jeszcze z dzieciństwa, gdy to wspólnie się bawiliśmy u  jego babci. Babcia miała bowiem u siebie w ogrodzie domek na drzewie. Zawsze ,gdy robiło się już ciemno, wołała nas na ciepłe mleko. Ona  siadywała na fotelu, a my obok niej na kocu w czerwoną kratę. Zawsze wtedy czytała nam rożne bajki. Najbardziej lubiłem tę
 o żabie , która  myślała że jest rybą.

- Czyli ty nie wiesz co to jest? - zapytał, spoglądając na mnie ukradkiem

- No przecież gdybym wiedział, to nie pytałbym ciebie .

- No dobrze, dobrze, wierzę ci .

-  Okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana niż mi się na początku wydawało.

- Mianowicie? - byłem coraz bardziej zaciekawiony.

 - Wczoraj , gdy przysłałeś mi tę kartę, od razu się do niej zabrałem, początkowo wyglądało mi to na  plan jakiegoś hotelu, lecz niektóre rzeczy mi nie pasowały.Zacząłem więc szperać w internecie i uwaga, okazało się, że są ta plany  złóż wyjątkowych surowców .

- Że co  , proszę?

- Dokładnie, jest to w ten sposób napisane, że przeciętny człowiek gdyby to przeczytał pomyślałby, że jest to zwykły plan budynku, czyli podejrzewam , że miało to pozostać top top secret .

- No a to drugie zdjęcie, co to jest? -

- A to drugie zdjęcie również jest zrobione dosyć podchwytliwie, ponieważ trzeba je oglądać
 w odbiciu lustrzanym, a odkryłem to całkiem przypadkowo - powiedział uśmiechając się - gdy robiłem sobie jajecznicę w kuchni, laptop leżał na stole. Na dworze było już ciemno, więc w oknie się wszystko odbijało jak w lustrze i wtedy właśnie zauważyłem , że wygląda to wreszcie sensownie, a nie jak jakiś obrazek trzydziestolatka z umysłem sześciolatka. Wtedy odkryłem , że jest to łódź podwodna, ale w kształcie ryby. Pewnie po to , żeby nie zwracał uwagi innych bywalców morza - mówił podekscytowany.
To co mi powiedział, wywołało w mojej głowie burzę myśli. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Odnajdując to w taksówce, nie podejrzewałem że wpakuję się aż w taką przygodę. Przygodę owianą tajemnicą.

- Co masz zamiar z tym teraz zrobić? - zapytał

- Gdybym wiedział, gdzie mam szukać, pewnie bym to obadał -

- Też tak podejrzewałem, dlatego na podstawie współrzędnych, które znajdowały się na planach, udało mi się określić mniej więcej to miejsce.

- Naprawdę ?- zapytałem z niedowierzaniem

- Tak, ale mam jeden warunek .

- Jaki? - zapytałem już ze znacznie mniejszym entuzjazmem

- Jadę z tobą .

- Świetny pomysł - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.

W sumie to nawet się ucieszyłem. We dwóch zawsze raźniej. Pożegnałem się z nim, ustalając  ,że wyjeżdżamy pojutrze, aby zdążyć załatwić jeszcze wszystkie sprawy tutaj.  Napełniało mnie dziwne uczucie, którego nie jestem 
w stanie nawet opisać. Wróciłem do domu, wiedząc że
 od jutrzejszego dnia, moje życie zmieni się diametralnie. Nowa przygoda, nowe wyzwania, adrenalina, coś, czego mi chyba dotychczas brakowało. Wiem , że może być czasem niebezpiecznie, a nawet bardzo, ale jakoś mnie to nie przeraża. Dla byłego wojskowego takie rzeczy to wręcz pestka. Położyłem się do łóżka, rozmyślając o tym, co nas może jeszcze spotkać i nawet nie zauważyłem jak zasnąłem.

2 komentarze: