poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Nieprzyjaciel



       Anna stanęła jak oniemiała. Nie mogła w to uwierzyć, przecież jeszcze kilka chwil temu jej brat otrzymał od królowej list z zachwytem nad „jego” twórczością. Wynika z tego, że królowa nie spodziewała się, iż sprawy potoczą się w taki sposób. Coś tu było nie tak...
Dziewczyna rozejrzała się wokół. Tłum zbliżał się coraz śmielej do miejsca egzekucji, kierując oszczerstwa w stronę władczyni. Wśród wielu głosów Anna usłyszała złowrogie krzyki:
- Złodziejka! Morderczyni!
- Boże – powiedziała szeptem dziewczyna – przecież jeszcze wczoraj lud kochał sprawiedliwą i mądrą królową, która dbała o swoich poddanych....
Długo nie myśląc, dziewczyna odwróciła się za siebie i czym prędzej zaczęła biec w stronę domu. Gdy tylko skręciła w najbliższą uliczkę, zza rogu wyłoniła się potężna postać, która chwyciła Annę mocno za rękę. Dziewczyna pisnęła z bólu, po czym zakręciło jej się w głowie. Prawie upadła, ale nadal była podtrzymywana przez czyjś mocny uścisk. Podniosła twarz do góry i rozszerzyła oczy ze zdziwienia:
- Dokąd, młoda damo? - usłyszała głos mężczyzny, którego od razu poznała. Niewiele się zmienił. Nadal był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. W ręce trzymał płócienny worek i duży kij. Wyglądał schludnie, ale miał niespokojne oczy. Od razu go poznała, chociaż zgolił wąsy i brodę. To był Pierre Macary – niegdyś najlepszy przyjaciel jej ojca. Niestety ojca już nie ma. Został zamordowany.
- Niedobrze tak chodzić po mieście..., samej..., kiedy za chwilę spadnie wiele głów.... - powiedział już mniej spokojnym głosem.
- Nie chodzę. Idę do domu. - odpowiedziała Anna, choć czuła, że przepełnia ją strach i nadchodzą nad nią deszczowe chmury.
- Odprowadzę cię. Tu tak niebezpiecznie. - rzekł z chytrym uśmieszkiem Pierre, po czym – nie czekając na jej odpowiedź – pociągnął ją za sobą. Szła między ludźmi, cały czas trzymana przez mężczyznę, aż w końcu weszła za nim do wielkiego, murowanego domu. Macary posadził dziewczynę na krześle w niewielkim, ciemnym korytarzu i powiedział:
- Bądź rozsądna, poczekaj tu dopóki nie przyjdę. - następnie obrócił się na pięcie i wszedł schodami do górnej części domu.
          Anna siedziała przestraszona. Nie wiedziała, gdzie jest i co się wydarzy dalej. Zaczęło jej burczeć w brzuchu. Marzyła o talerzu gorącej zupy. Czas mijał, zdawało się jej, że siedzi tu godzinami, choć z pewnością upłynęło dopiero kilka minut. Słyszała głosy dobiegające z góry, więc zebrała się na odwagę i weszła na schody. Coraz głośniejsze zdania dochodziły z głębi pomieszczenia, które zostało zamknięte. Stanęła przy drzwiach i z sercem łomoczącym w piersi zaczęła nasłuchiwać. Rozmowy były ciche, ale dało się słyszeć ich sens:
- Ta stara baba domyśliła się, o co chodzi z tym wierszem. Nie wiem, skąd jej przyszło do głowy, żeby czytać go od tyłu. Na szczęście ją mamy już z głowy. Tak jak się umawialiśmy, dosypałem jej ten proszek i podpisała wszystko, co jej podsunąłem. Zabrała poddanym wszystkie ziemie, skazując ich jednocześnie na śmierć głodową. Przy okazji mamy okazję na tym trochę zarobić, a królowej i jej rodzinki pozbyłem się raz na zawsze - teraz czeka na ścięcie…
-No dobrze, ale została jeszcze ta gówniara, ona w ogóle wie, że śmierć jej ojca to twoja sprawka? – zapytał nieznajomy głos.
-Nie i tak ma zostać! – ryknął – Muszę się nią zająć, a przede wszystkim pozbyć wszelkich dowodów i spalić kopie tego wiersza. Zresztą sama zobacz. – Pierre zatrzymał na chwilę głos, po czym dało się słyszeć odgłos przypominający otwieranie torby i wyciąganie kartki. Po chwili zaczął recytować.

Dziś był najgorszy dzień w moim życiu
I nawet nie próbuj przekonać mnie, że
W każdym dniu dobro skrywa się
Przyjrzyj się uważniej 
Odkryjesz, że świat to złe miejsce
Nawet jeśli 
Istnieją bogowie, którzy pojawiają się czasami,
Zadowolenie i radość nie trwają wiecznie.
I to nieprawda, że
To wszystko jest w głowie i w sercu
Rzeczywistość
Kreuje 
Moje nastawienie
Straciłam kontrolę
Przez najbliższy milion lat nie usłyszysz ode mnie, że
To był dobry dzień.’’

Tak właśnie brzmi ten wiersz, kiedy czyta się go od tyłu. Królowa chciała się mieszać, więc ma za swoje. Słuchaj kochana, jak to wszystko się skończy, to wyjedziemy wypocząć, obiecuję. Muszę tylko doprowadzić sprawę do końca.
      Annie podczas tej rozmowy łzy same napływały do oczu. Nie mogła pojąć, jak najlepszy przyjaciel jej ojca mógł być odpowiedzialny za jego śmierć. Była na niego wściekła, a jednocześnie czuła się winna, ponieważ to przez jej wiersz królowa miała za chwilę zostać zamordowana. Nie mogła zebrać myśli, nagle cały świat zawirował jej przed oczami, straciła czucie w kończynach i osuwając się, strąciła obraz ze ściany, który upadając, huknął. Rozmowy ucichły…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz