Chłopak
lekko podenerwowany spojrzał
na zachodzące słońce
i niebo mieniące się
milionami barw. Stracił nadzieję na dobre zakończenie swojej
przygody. Słysząc w oddali szum fal i odgłosy mew,
poczuł na twarzy podmuch zimnej bryzy.
Zmęczony usiadł na chłodnym już piasku i ani się obejrzał,
kiedy zasnął. Zaczął wchodzić w przyjemną fazę snu, gdy nagle
poczuł silne szarpnięcie.
- Hej, nie
śpij, masz fajkę? – wykrzyczała mu do ucha dziewczyna.
W
mgnieniu oka otrząsnął się z piachu, stanął na równe nogi.
Przed sobą zobaczył średniego wzrostu dziewczynę, miała
kruczoczarne włosy, bladą skórę oszpeconą agresywnym makijaż,
rozmazane czerwone usta, posklejane rzęsy i czarne brwi wyglądające
jakby były namalowane markerem słabej jakości. Jego uwagę
przykuły podziurawione jeansy i szara, poszarpana koszulka, która
kiedyś z pewnością była czarna. Ponadto od dziewczyny dochodziła
nieprzyjemna woń, co mogło świadczyć o tym, że zapomniała ona,
czym jest prysznic. Jake’owi ciężko było złapać oddech i miał
wrażenie, że za chwilę zemdleje. Resztką sił złapał oddech i
powiedział:
-Nie
mam, nie palę …
- Rany!
Musiałam trafić na takiego osła?! Jak nie palisz? Przecież
wszyscy palą! - krzyczała.
- Ja
nie... - odpowiedział zdezorientowany i jedyne, o czym marzył to
to, by sobie poszła.
-Trudno.
Jak nie mamy, to musimy skądś wziąć – powiedziała pewnie
dziewczyna. - Masz jakiś szmal?
- Nie
mam...
- Ja nie
mogę, ale z ciebie lamus! Dobra, zbieraj się, idziemy na łowy –
powiedziała gniewnie.
- Łowy?
- Do tego
głuchy? No łowy. Czegoś nie mamy, to musimy wziąć, zabrać
kumasz?
- Skąd
zabrać? - pytał oszołomiony Jack.
- Jak to
skąd? A skąd się zabiera rzeczy? Zwykle ze sklepu, nie? -
odpowiedziała mocno poirytowana.
- To
znaczy ukraść?
- Noooo.
- Zwariowałaś!?
- krzyknął chłopak, prawie umarł
ze strachu.
- Ja nie
mogę, ale kolo mi się trafił. Podnoś się panie święty i
idziemy. A w ogóle to... mów mi Mela.
- Hmmmm....
- westchnął ciężko Jack, już sam nie widział, czy ze
zdziwienie czy zmęczenia,
Nic
nie mówiąc, poszedł za dziewczyną. Po kilku krokach mocno tego
pożałował. Jej zapach naprawdę stał się nie do zniesienia.
Marzył tylko o tym, by ktoś dał mu niewidzialną tarczę,
aby mógł odgrodzić się od tego smrodu. Albo chociaż hełm,
żeby tego nie czuć. Pomyślał jednak, że skoro los zesłał mu tę
dziewczynę, to może coś w tym jest? Może jest mu potrzebna? Może
mogłaby mu pomóc?
Gdy
wędrówce brzegiem plaży doszli w końcu do miasta. To tutaj miał
ziścić się plan dopiero poznanej mu dziewczyny. Jake nie miał
zamiaru w tym uczestniczyć. Przecież on nigdy nie złamał prawa!
Był tu właśnie po to, żeby walczyć z przestępstwem. Po to, żeby
znaleźć tajemniczego mężczyznę w starej księgarni, który miał
mu pomóc uporać się z drobnymi kradzieżami, jakie miały miejsce
w jego mieście… zaraz, zaraz. MAŁE KRADZIEŻE. To coś, co miała
zamiar zaraz zrobić Mela. W jego głowie pojawił się pewien plan.
Chciał dowiedzieć się jak najwięcej od swojej towarzyszki.
- Słuchaj,
namyśliłem się, pomogę ci w obrabowaniu tego sklepu. Ale skoro
mam to zrobić, muszę znać cały plan, jak wejdziemy, co bierzemy,
no i najważniejsze, gdzie uciekniemy. Masz mi opowiedzieć jak to ma
wyglądać, inaczej nic z tego.
Dziewczyna
była zdumiona, że do tej pory nieśmiały chłopak jest taki
wyszczekany i stanowczy. Kiwnęła tylko twierdząco głową. Coraz
bardziej się cieszyła, że podeszła do niego. Widziała w nim
potencjał.
- Poza tym
bardzo chciałbym cię bliżej poznać. Skąd pochodzisz? Wydajesz
się być zaznajomiona z tymi terenami. Masz tu jakichś znajomych?
Przygotowujecie czasami jakieś większe skoki? To musi być
emocjonujące… Wybacz, może zadaję za dużo pytań…
- Nie, no co
ty! Uwielbiam gadać o sobie! Robi się ciemno, przedstawię ci plan,
obrobimy sklep, a wtedy dowiesz się o mnie wszystko, czego chcesz, a
nawet tego, czego nie chcesz.-zachichotała złowieszczo Mela.
Jake
wiedział, w co się wpakował, jednak miał nadzieję, że wyciągnie
od niej tyle informacji, ile potrzeba do rozwiązania zagadki, a
starzec z księgarni nie będzie mu już do niczego potrzebny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz