… przypominał on wielki gmach. Był ogromny, a jego wielkie
okna wychodziły na wschód, skąd widać było piękny krajobraz, otoczony ruinami
starego miasta. Dziewczyna weszła przez otwarte drzwi, a jej oczom ukazały się
szerokie korytarze. Wnętrze ani trochę nie przypominało jej świata, z którego
pochodziła. Nie było tam żadnych teleportów ani czujników wykrywania ruchu.
Tutaj ściany pokrywała zwykła, szara farba, natomiast w świecie Laury ściany
międzykomórkowe były przezroczyste, z wbudowaną technologią, ułatwiająca
monitorowanie zachowania jednostek. Tam każdy krok był interaktywny.
Wystarczyło przejść przez tunel neuronukleinowy, by system wykrywał nastrój i stan
zdrowia człowieka. Gdy tunel wytropił coś niepokojącego, zaczynał migać, a
wtedy było już wiadomo, że trzeba zaaplikować ampułkę leczącą stany
nieprzystosowania.
W miejscu,
gdzie znajdowała się Laura, nie było niczego takiego. Przed nią nie było widać
żadnych guzików i przycisków, którymi posługiwała się tamtejsza młodzież.
Korytarze nadal były puste, więc dziewczyna postanowiła zwiedzić drugą część
budynku. W zasadzie wszystko wyglądało podobnie. Laura nie orientowała się,
gdzie się znajduje. Błądziła po korytarzach, napotykając kolejne gabloty, pełne
świecących naczyń. Jedno zaciekawiło ją szczególnie, gdyż przypominało lecącego
ptaka.
Przyglądała
się mu z zaciekawieniem, gdy nagle z zamyśleń wyrwał ją głośny dźwięk.
Pomyślała, że to jakiś znak.
Szybko zorientowała się, że w taki sposób zaczyna się przerwa kończąca
lekcje. Na środek korytarza wybiegli rozweseleni ludzie. Mieli mniej więcej
tyle lat co ona. Każdy z nich był ubrany inaczej. Jeden z nich nosił chustę,
przez co wyglądał jak pirat. Drugi miał okulary, zasłaniające mu pół
twarzy. Bardzo zaciekawiło Laurę ubranie jednej z dziewcząt. Miała ona na sobie
kolorową sukienkę w niebieskie paski, a na środku klatki piersiowej namalowany
był wielki, czerwony krab.
Dziewczynę fascynowało to, że każdy wygląda
inaczej. Nie mogła oderwać oczu od rówieśników, którzy swobodnie ze sobą
rozmawiali i szczerze się śmiali. Nikt nad nimi nie miał kontroli. Sprawiali
wrażenie wolnych i szczęśliwych. Gdy spoglądała na nich z entuzjazmem,
zorientowała się, że tak naprawdę nikt jej nie zauważa. Zrobiło jej się przykro, czuła się odrzucona i
niepotrzebna. Próbowała jakoś zareagować. Ze złości zaczęła krzyczeć, jednak
nie przyniosło to żadnego skutku. Najgorsze było to, że nikogo tam nie znała.
Nie mogła zwrócić się do o pomoc do kogokolwiek. Poczuła strach i nie
wiedziała, co ma dalej robić.
Laura postanowiła, że musi wziąć się w
garść i coś zrobić. Najlepszym rozwiązaniem było odnalezienie tamtej siebie. Na
pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać, że to dziecinnie proste znaleźć osobę
taką samą jak ona. Jednak gdy spojrzała na zatłoczony korytarz, pełen kolorowych
ludzi i różnych charakterów, zrozumiała, że to nie będzie takie proste.
Wiedziała, że nie ma za dużo czasu, gdyż w każdej chwili mógł zadzwonić dzwonek
na lekcje, a wtedy jej bliźniaczka na pewno zniknęłaby w tłumie i weszła do
zamkniętego pomieszczenia.
W panice biegała po korytarzach, próbując
znaleźć siebie i dowiedzieć się, o co tu właściwie chodzi. Zatęskniła za swoim
światem, chciała spotkać się z rodzicami i wszystko im powiedzieć. Miała
nadzieję, że to tylko zły sen i za chwilę neuroprzekaźnik nakieruje jej myśli
na właściwą drogę, jak to zwykle bywało. Gdy powoli traciła nadzieję na
rozwiązanie zagadki, spostrzegła ją albo siebie – już sama nie wiedziała. Jej
alter ego stało przed drzwiami jednej z klas i wesoło rozmawiało z koleżanką.
Nagle Laura z tego świata podniosła głowę i spojrzała prosto w twarz Laury z
przyszłości. Ich oczy spotkały się. W jednym momencie obie zamarły…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz