niedziela, 30 grudnia 2018

WODNY LABIRYNT STRACHU.

    Siostry postanowiły zobaczyć kto prowadzi ten tajemniczy dialog, ale im mocniej się wychylały tym wyraźniej było widać, że woźnica mówi do smoka namalowanego na ścianie. A to obu dziewczynom wydawało się bardzo dziwne. Spoglądały więc w dalszym ciągu w stronę woźnicy oraz podobizny smoka i zupełnie nie zauważyły, że ktoś pojawił się za nimi. Jakaś zamaskowana, wysoka i koścista postać. Wyciągnęła w ich stronę dłoń, z której strzeliła smuga światła

   Dziewczyny obudziły się w pomieszczeniu słabo oświetlonym ogniem pochodni. Gdy wzrok przyzwyczaił im się do ciemności zobaczyły, że wszędzie na ścianach znajdowały się dziwaczne rysunki i tajemnicze wzory. Gdzieniegdzie znajdowały się drzwi, większość była zamknięta, ale jedne stały otworem. Siostry od razu rozpoznały głosy, które dolatywały do ich uszu przez otwarte drzwi, ale tym razem bez trudu dostrzegły rozmówczynię. Była to niewątpliwie kobieta. Stara, mocno zgarbiona, bezzębna, z okropnie poskręcanymi paznokciami i licznymi brodawkami na twarzy. Jej długie siwe włosy opadały jej na ramiona, a oczy powlekała jakby mleczna mgła. Mimo podeszłego wieku, mocno podeszłego, jej głos wydawał się silny i stanowczy. Właśnie mówiła coś o straganie, zemście i przemijaniu, a woźnica słuchał jej wywodów oparty o ścianę i paląc ziołową fajkę.
     Siostry postanowiły przyjrzeć się pozostałym pomieszczeniom, które ukryte były za zamkniętymi drzwiami. Na każdych był namalowany inny obrazek. Jeden przedstawiał oczy cyklopa, inny smoka, a jeszcze inny topiącego się człowieka. Siostry miały dziwne przeczucie, że drzwi wskazują na to co jest za nimi. Niewątpliwie to ostudziło ich chęć ucieczki, ale musiały wybrać jakąś drogę. Nie mogły zostać, wkrótce zapewne jędza i woźnica zorientują się, że się obudziły, a wtedy... Bały się myśleć co może je spotkać. 
      Wybrały drzwi z topiącym się człowiekiem. Pchnęły je lekko i okazało się, że wcale nie są zamknięte. Ostrożnie weszły w ciemność. Szły i szły, potykając się o nierówności korytarza. Nagle dostrzegły w oddali światło. Zbliżały się do sali, ale im bliżej były tym wyraźniej widziały, że to nie była zwykła komnata, a światło nie padało z sufitu lub ścian. Po przekroczeniu progu tajemniczej sali, dziewczyny z przerażeniem oglądały dziwne pomieszczenie. Prawie cała sala zalana była wodą, na oko dość głębokiej bo nie można było dostrzec podłogi. Woda była mętna, a może czarna, a jednak świeciła. To właśnie ona oświetlała całą salę nikłą poświatą. Siostry dostrzegły jakieś przedmioty na drugim końcu sali. Starały się ze wszystkich sił dostrzec co to mogło być oraz czy można w jakiś sposób przedostać się na drugą stronę tego pokoju. Niczego jednak nie zauważyły, wszędzie woda i gładkie ściany, za to coraz wyraźniej widziały co znajduje się po drugiej stronie. Odcięte ręce! Siostry zaczęły uciekać. Ich przerażone oddechy urywały się w ciemnościach korytarza. Zdyszane dobiegły do drzwi. Otworzyły je i z ulgą wpadły do sali, w której się ocknęły.
Jednak nie była to ta sala. Ich oczom znów ukazała się woda, a właściwie kanał. Przy brzegu stała łódź z zakapturzoną postacią trzymającą wiosło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz