niedziela, 7 października 2018

Podróż na Arual


Był rok 2099. Hiperprzestrzeń ziemska, w wyniku rotacji enzymów restrykcyjnych i nadprzewodników neuronowych eksplodowała. Ludzie byli gotowi na ten elektronowy rezonans paramagnetyczny, ale nie byli w stanie zaprogramować trasy ewakuacji, więc każdy wyposażony w spadochron,  trafił na losowo wybrane planety ciągu  nibygwiazd. Tylko Laura nie była gotowa na zmiany, bo wbrew wszystkiemu i na przekór rzeczywistości chciała ratować swój świat. Nanorurki węglowe wysłały ją jednak na planetę Arual, na której miało wydarzyć się coś ważnego i niesamowitego.

          Laura lubiła swoje niby-romantyczne życie sprzed wybuchu. Jej codzienność różniła się od życia innych mieszkańców starej planety. Syndrom nauki w tradycyjnej szkole lat dwudziestych dwudziestego pierwszego wieku była jej izomerową dywergencją chorobową. Była tak blisko od kolejnego życiowego odkrycia, ale nie umiała zapomnieć o przeszłości i życiu swoich przodków sprzed pięćdziesięciu lat.

Tymczasem tylko ona jedna na ziemi nie chciała korzystać ze swoich supermocy. Wolała świat niby-artystów klikających o wadze skał, starjących rozwiązać się tajemnicę syzyfowej pracy ze znanego mitu o Syzyfie. Laura nie zdawała sobie sprawy, że ma już moce, o których inni nawet nie byliby w stanie marzyć w swoich alternatywnych szczękoczułkach neuronowo – sercowych. Niestety podróże do hiper
przyszłości  mogły być restrykcyjnie niebezpieczne, bo przecież cały czas była obserwowana przez wielu obserwatorów. Najbardziej niebezpieczny był tajemniczy naukowiec w czarnej opasce.

Laura była bardzo wysoką, piękną kobietą, ale wyglądała zupełnie inaczej niż inni ludzie. Ciemne włosy były zawsze zaplecione w dwa warkocze, czasami kosmyki
krótszych włosów wpadały do jej pięknych, zielonych oczu. Ciemna cera stanowiła
jej naturalną barierę przed słońcem, które nie dawało już tyle ciepła i radości co pół wieku wcześniej. Nie lubiła swojej owalnej twarzy, ale dbała o nią stosując maseczkę z enzymów kwiatów polnych, szczególnie chabrów, a wiosną jaśminu i bzu. Jej niby przyjaciółki uważały, że to dziwactwo starsze niż ich prababki. Przecież wystarczyło zainstalować w lewej półkuli mózgu n-apki, które po specjalistycznej analizie rysów twarzy, cech charakteru, a przede wszystkim badania DNA i XYZ same aplikowały odpowiednie maseczki enzymatyczno – regenerujące. Raz w tygodniu kapała się w ciepłym mleczku kokosowym, a zamiast kawy piła soki warzywne. Zawsze miała na sobie biały t-shirt i niebieskie ogrodniczki. Wiosna i latem lubiła chodzić boso, a zimą
tylko w sportowych butach. Wymykała się wtedy na inne planety, żeby pograć w piłę ręczną na mega boiskach, bo na ziemi wszyscy grali tylko w sieci atomu stosując wektorową technologię uosobienia i onomatopei.

Laura nie chciała zmian, ale była przygotowana na przymusową przeprowadzkę. Tak bardzo chciała poznać ludzi, którzy mieli prawdziwe serce, zamiast nowoczesnych
kryształowych telefonów z transferem układów potęgowania i algorytmów ułamków
dziesiętnych. Wierzyła, że jest gdzieś inny świat, ale czy miała szansę spotkać tam nieprawdziwych, nieinteraktywnych, nienowoczesnych ludzi?

Cały czas miała głowę pełną myśli i już sama nie wiedziała, co tak naprawdę było snem, a co rzeczywistością. Czuła się bezpiecznie, bo była  z rodzicami i ukochaną owcą. Czasami dokuczały jej koleżanki, śmiejąc się z jej rodziny. Laury nie dziwiło skomplikowane życie rodziny naukowców. Tato cały czas pracował nad wehikułem czasu, a mama była najsłynniejszą autorką książek popularnonaukowych. Rodzice czytali więc w dzieciństwie  małej  Laurze na dobranoc bajki o biologicznych mikro osobnikach, chemicznych reakcjach atomowych i matematycznych działaniach algorytmów różniczkowych. Teraz miała już 14 lat i na przekór czasom chciała żyć w przeszłości. 31grudnia 2099 roku, o północy,  jej marzenie miało się spełnić.

Obudziła się jak zwykle wcześnie. Nie słyszała ani radia, które grało zwykle całą noc, ani ekspresu, z którego zapach kawy budził wszystkich domowników. Laura
wyjrzała przez okno.
Gdzie ja jestem? Co to ma wszystko znaczyć? – krzyknęła z nadzieją, że ktoś jej odpowie.  Znowu zamknęła oczy, ale wiedziała już, że obudziła się w dalekiej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz