poniedziałek, 15 października 2018

magiczna mikstura



    Karol opowiedział przyjaciołom z klasy o swoim niesamowitym śnie. Teatralnym gestem pokazywał, w jaki sposób na jego głowie pojawiła się siwizna. Przedstawił im Jagę, która próbowała pomóc mu uporać się z problemem, przygotowując coraz to magiczniejsze mikstury. Znajomi mieli z niego ubaw po pachy. Uważali, że to niemożliwe, aby w tak młodym wieku zacząć siwieć. On i tak w głębi duszy cieszył się, że to tylko sen.
   Zmęczony chłopak po całym dniu w szkole wrócił do domu, rzucił plecak w kąt i rzucił się na łóżko. Z kieszeni wyciągnął breloczek, który uwierał go w bok i uniemożliwiał położenie się w wygodnej pozycji. Drobiazg ten miał kształt konia, jednakże jego wyłupiaste oczy i zdeformowany tułów sprawiały, że wydawał się on nieco straszny. Karol najbardziej się go lękał, kiedy ten leżał na półce i złowrogo mierzył go wzrokiem. Mimo to chłopak nosił go przy sobie, bo był on prezentem od ciotki, która wręczyła mu go z zapewnieniem, że będzie go chronił w każdej sytuacji. Chłopak spojrzał jeszcze raz na breloczek, a następnie wrzucił go do plecaka. Zamiast zająć się lekcjami, wziął do ręki komórkę i wpadł na pomysł, że napisze do Jagi z prośbą o klucz dostępu do najnowszej gry. Wiedział bowiem, iż koleżanka zajmuje się ostatnio tylko tym. W międzyczasie wypełnił swoje obowiązki domowe narzucone przez rodziców, czyli odkurzył, podlał kwiaty i włożył naczynia do zmywarki. Próbował znów zrobić lekcje, jednak na laptopie zobaczył komunikat informujący o tym, że na ekranach kin pojawia się najnowsza część przygód Jamesa Bonda. Wykorzystując swoje umiejętności hakerskie, Karol postanowił odszukać film i pobrać go na swój komputer. Uradowany położył się na łóżku, lecz zmęczenie dawało o sobie znać, więc po dwudziestu minutach zapadł w sen.
     

      W środku nocy obudził go alarm telefonu, którego nie udało się nie usłyszeć, był on głośny jak strażacka syrena. Nagle zobaczył światło przebijające się przez szybę jego okna, jakby ktoś świecił w nie latarką. Wstał, aby sprawdzić, co się dzieje. Jedyne co zobaczył to czarną postać, oddalającą się od jego domu, zostawiającą za sobą niewielkie ślady, które odbijały się na błyszczącym, białym śniegu. Karol nie wiedział, co ma zrobić. Zawołać tatę? A może samemu wyjść i sprawdzić co się dzieje na dworze? Po chwili namysłu postanowił być prawdziwym mężczyzną i uporać się sam z tą sprawą. Po cichu wymknął się z pokoju, założył puchową kurtkę i zimowe buty, po czym wyszedł. W oddali dostrzegł sylwetkę, którą widział wcześniej. Zaczął iść coraz szybciej, aby ją dogonić. Gdy wreszcie zbliżył się do niej, postać skręciła w stronę starego cmentarza. Chłopak schował się za drzewem, by obserwować dalszy bieg wydarzeń. Tajemnicza osoba nagle znikąd wyjęła duży worek, przy czym słychać było tylko dźwięk ocierających się o siebie szklanych naczyń. Pochylając się nad jednym z grobów, wyciągnęła z kieszeni różdżkę i odkręciła fiolkę z dziwną substancją. Chłopak czuł się teraz jak w jednym z najstraszniejszych horrorów, jeszcze nigdy w życiu nie bał się tak jak teraz. Przyglądając się magicznym miksturom, doszedł do wniosku, że już gdzieś je widział. Przypomniał sobie jak Jaga pomagała mu z siwymi włosami… Tak! To właśnie te fiolki widział u niej w domu. A co jeśli to ona? Chciał zobaczyć twarz tej postaci. Musiał po cichu zmienić miejsce obserwacji. Zaczął się skradać, gdy nagle pod jego stopą znalazła się gałąź, która wydała głośny dźwięk: TRZASK! Oczy nieznajomego skierowały się w stronę Karola - ich spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak ze zdziwienia otworzył usta i zamarł…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz