czwartek, 27 września 2018

Nieprzyjazny Londyn?


Szybkim krokiem wracała do domu i prawie wypadł jej dziennik, ale szła dalej. Dziwne dźwięki z ciemnych uliczek, które dobiegały do jej uszu, przyprawiały ją o dreszcze. Deszczowy Londyn był jeszcze bardziej przygnębiający, ponieważ nie spodziewała się takiego ciosu ze strony tak bliskiej dla niej osoby. Od zawsze czuła się jak czarna owca ze względu na tajemnicę, którą skrywała. XVI-wieczny Londyn nie był przyzwyczajony do kobiet z innymi ambicjami. Czuła się inna, niedoceniana, a jej wrażliwość była dla niej największym przekleństwem.

Anna wróciła do domu i pierwsze co ujrzała, to jej brat siedzący na kanapie w salonie i jak gdyby nigdy nic czytający jakieś listy, których pełno było dookoła niego. Dziewczyna na ten widok wpadła w szał.

- Haroldzie! - zawołała gdy tylko weszła do pomieszczenia.

- Tak, siostro? - zapytał 20-latek spoglądając na nią znad listu.

- Jak mogłeś zrobić coś tak okropnego?! - krzyknęła, wcale nie ukrywając swej wściekłości

- Wybacz, lecz chyba nie rozumiem... Co takiego zrobiłem, że widzę Cię w takim

stanie?
- Co takiego zrobiłeś? Chyba sobie żartujesz. A co to jest? - spytała, wskazując na stos kartek leżący na stole, zaraz obok kopert.
Na szczycie stosu napisane było Harold Rivers - “Na mnie nie patrz".
- Wiersze?
- Właśnie! Wiersze!
Młody mężczyzna spojrzał na nią, nie rozumiejąc jej nagłego wybuchu.
- Moje wiersze opublikowane bez mojej zgody z Twoim imieniem obok tytułu! - uniosła się dziewczyna, wręcz trzęsąc się z wściekłości i mierząc go nienawistnym spojrzeniem czarnych oczu.
- Ależ Anno, Ty nic nie rozumiesz... - powiedział ze stoickim spokojem Harold.
- Nie rozumiem? W takim razie może mnie oświeć?
- Zrobiłem to dla Ciebie!
Oburzona tymi słowami dziewczyna już chciała coś mu odpowiedzieć, lecz brat widząc to, przerwał jej.
- Daj mi dokończyć - zrobił krótką, wymowną pauzę - Chciałem pokazać Twoje prace światu. Żeby Cię przekonać do publikowania ich! Spójrz tylko - wskazał na koperty dookoła niego - te wszystkie listy są od ludzi, którzy czytali te wiersze, Twoje wiersze! Wyrażają one zachwyt! W żadnym z nich nie ma złego słowa na temat jakiekolwiek z Twoich dzieł.
Widząc, że siostra w dalszym ciągu jest niezbyt przekonana jego słowami, wyciągnął w jej stronę jeden z listów. Na ten gest dziewczyna wzięła papier do ręki i szybkim ruchem porwała go na małe kawałki.
Anna nie chciała dzielić się z nikim swoimi wierszami. Pisała je dla siebie. Dodatkowo jej umiejętność pisarska w tych czasach była w pewnym sensie “zakazana”. Piszącą kobietę traktowano jako dziwne zjawisko, jako przejaw kaprysu i zepsucia. Jak to? Kobieta ma nam objaśniać i opisywać świat? Niech zajmuje się dziećmi, sprząta lub gotuje. Ale Annie to nie pasowało. Chciała sprawiedliwości na tym świecie. Ale niestety była zbyt nieśmiała, zbyt wstydliwa, by cokolwiek zrobić. A jej brat właśnie w tej chwili ujawnił wszystkie jej najgłębiej skrywane myśli, mówiąc o tym z takim spokojem jakby przedstawiał jej pogodę na jutrzejszy dzień.
Dziewczyna widząc, że Harold w najmniejszym stopniu nie przejął się jej gestem i widoczną frustracją, a w dodatku zaczął szukać innego listu, który mógłby odczytać siostrze, po prostu uciekła niesamowicie zirytowana z salonu i zamknęła się w swoim pokoju, by w samotności przeżywać swój żal.
- Anno, spójrz, napisała do Ciebie sama królowa Jane... Anno? - zdezorientowany mężczyzna rozejrzał się dookoła, dopiero teraz zauważając, że jego siostry nie ma już w pomieszczeniu.
Harold odłożył list od królowej i ruszył szukać siostry. Przystanął przy jej pokoju, już chciał położyć dłoń na klamce, ale usłyszał cichy szloch i cofnął rękę. W tym momencie poczuł coś jakby wyrzuty sumienia. Czuł, że powinien wejść do pokoju i przeprosić siostrę, ale wtedy usłyszał głos.
- Harold! Harold skarbie!
- Tak, matko?
Jego oczom ukazała się uderzająco podobna do jego siostry kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Czytałam Twoje wiersze! Twoja twórczość zachwyci cały świat! Jestem z Ciebie taka dumna! Naprawdę sam piszesz te wszystkie piękne utwory?
Chłopak zaniemówił. Co powinien odpowiedzieć?
- Tak, matko. Sam je napisałem - odrzekł po chwili.
Nagle usłyszał trzask drzwi wyjściowych. Anna słyszała to wszystko przez szparę w niedomkniętych drzwiach. Harold zmarszczył brwi. Czuł się podle. Niczym czarny charakter.
Dziewczyna biegła przez zatłoczone ulice Londynu, nie zwracając nawet uwagi na cokolwiek dookoła niej. Nic się dla niej nie liczyło, teraz chciała tylko uciec. Uciec od całego tego zła i zakłamania, w które wciągnął ją brat.
Po jakimś czasie zauważyła, że jej bieg spowalnia tłum kierujący się w stronę rynku. Ludzie byli podekscytowani. Wściekli wykrzykiwali najgłośniej jak umieli, wygrażając komuś.
Zaintrygowana tym dziewczyna ruszyła razem z tłumem, zapominając o sytuacji sprzed chwili, by zobaczyć co się dzieje, choć podejrzewała, co mogło być powodem takiego poruszenia wśród ludzi. Tak jak przypuszczała - miało dojść do egzekucji.
- Przepraszam - zatrzymała jakąś kobietę w tłumie - kto został skazany?
- Królowa Jane i jej rodzina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz