poniedziałek, 22 października 2018

samotność mi nie przeszkadza


              

                    Prężnym krokiem ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Rozglądałem się dookoła szukając miejsc podobnych do Dodson. Niestety tutejsze klimaty są zupełnie inne, a może właśnie nie -  niestety? Może czas najwyższy poznać nowe tereny, nowych ludzi i poobcować z naturą? - coraz więcej myśli kłebiło się w mojej głowie.
              Samotność mi jednak nie przeszkadzała. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie. Mogłem się trochę odprężyć i odetchnąć od całego świata. Brakowało mi wytchnienia po codziennym  stresie w szkole, tych wszystkich testach, kartkówkach i zadaniach domowych. Spacerując samotnie dużo rozmyślałem.

                            Wędrówka zaczęła mnie w końcu męczyć. Moje nogi stawały się ciężkie, a kroki coraz wolniejsze. Postanowiłem, że zrobię sobie krótką przerwę. Usiadłem na najbliższej ławce i od razu poczułem jak moje siły zaczynają się regenerować. Przez przypadek usłyszałem rozmowę dwóch przechodzących obok mnie kobiet. Mówiły na tyle głośno, że mogłem zrozumieć o czym tak nerwowo dyskutują. Byłem zdziwiony gdy usłyszałem, że jedna z nich mówi o dziwnych, upiornych wydarzeniach, które ostatnio miały tu miejsce.  Widać było, że kobiety były tym bardzo przejęte bo na ich twarzy malowało się  przerażenie. W sumie to im się nie dziwię. Ja też byłem dość zaniepokojony, gdy pierwszy raz usłyszałem o tych zagadkowych sprawach. Niestety nie mogłem nic więcej zrozumieć z ich rozmowy, bo kobiety szybko się  oddaliły. To, co usłyszałem, wprawiło mnie w zdziwienie. Teraz już wiem, że te zdarzenia nie występują tylko w Dodson. Może nawet mają ze sobą jakieś powiązanie? Na to pytanie niestety jeszcze nie znam odpowiedzi, ale mam nadzieję, że się dowiem. Postanowiłem, że czas najwyższy wyruszyć ku dalszej przygodzie. Jeszcze ociężale podniosłem się z ławki, bo wiedziałem, że nie moge dalej zwlekać z daszą podróżą.  
                                Spragniony bliskości przyrody, wpatrując się w las, szybko dotarłem do celu, którym okazała się skrzynka na listy z adresem księgarni. Był tylko jeden problem. Gdzie jest księgarnia? Zacząłem się denerwować; jednak po chwili zauważyłem dróżkę prowadzącą w głąb lasu. Postanowiłem, że pójdę tą drogą, gdyż miałem cichą nadzieję, że  zaprowadzi mnie prosto do księgarni, albo do mieszkańców tego miejsca, którzy prowadziliby mnie do celu. Nie zastanawiając się dłużej - ruszyłem. Po półgodzinnym marszu zauważyłem niewielką chatkę z napisem:   księgarnia pana Sfinksa”.  Ledwo dostrzegłem logo, ponieważ cały budynek obrośnięty był bluszczem. Z bliska wyglądał dość tajemniczo i podejrzanie, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy stanąłem naprzeciw chatki, głośno odetchnąłem z ulgą. Musiałem chwilkę odpocząć. Wziąłem kilka głębokich wdechów i  bez namysłu wszedłem tam. Może w końcu znajdę odpowiedniego człowieka, który mi pomoże. Kiedy w końcu wszedłem do środka, oniemiałem z wrażenia. Pomieszczenie było ogromne. Mieniło się chyba wszystkimi  kolorami świata. Mimo wielu przytłaczających barw, było tutaj przytulnie. Zacząłem dokładnie rozglądać się.  Wszędzie były półki z najróżniejszymi książkami. Najbardziej zdziwiły mnie ich tytuły np. “ Gdzie znajdują się najpotężniejsze klucze świata?” albo “ Jak naprawić złamaną różdżkę?”.  Jakie klucze? Jakie różdżki? Miałem coraz więcej pytań do pana Sfinksa. Rozglądając się tak zauważyłem wiele wiele posągów z dziwnymi znakami  i symbolami, np. syrena z wężami na głowie zamiast włosów albo byk z rogiem. Dość charakterystycznym elementem wystroju był również  wielki, skórzany fotel stojący przy kominku. Uznałem, że w tym miejscu odpoczywa zapewne gospodarz. Obok, na stole, leżała pusta kartka z jednym słowem zapisanym na dole, w rogu.. “ bezcenne” .
Tuż za plecami usłyszałem  lekko zachrypnięty głos:
-Mam nadzieję że spodobała ci się moja księgarnia.
Domyśliłem się, że to musi być człowiek, którego poszukuję. Gdy odwróciłem się w jego stronę, ciarki przeszły mnie po całym ciele. Otóż zobaczyłem wysokiego mężczyznę z wielkimi uszami, siwą brodą siegającą poniżej pasa, w spodniach w paski oraz koszuli w owady. Najdziwniejsze, a zarazem najstraszniejsze były kolorowe piegi zmieniające kolory, a  na jego twarzy oraz wielkie, szklane oko zastępujące prawdziwe. Jego wygląd dopełniały wąskie usta oraz długi, spiczasty nos. Zauważając moją reakcję powiedział:
-Wiem, że mam specyficzny wygląd, ale nie musisz się mnie bać- zaśmiał się pod nosem- wyglądam tak ze względu na moje pochodzenie.
Zaśmiałem się razem z nim, po chwili mówiąc:
-Jakie pochodzenie?
- Na to chłopcze przyjdzie czas, abym ci to wytłumaczyć, ale teraz porozmawiajmy o tym, w jakiej sprawie do mnie przyszedłeś?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz