Owieczka Benio przyszła na świat na farmie
starego ninji Stefana. Benio nie był najpiękniejszy, ale Stefan kochał
go ponad wszystko. Stefan, jak przystało na prawdziwego ninję, nosił opaskę na
oczach i zawsze ubierał się w strój super bohatera, ponieważ był fanem
avengersów. Jego bujna czupryna była już wspomnieniem, a liczne blizny szpeciły
ciało. Oczy miał on jasnoniebieskie i wyłupiaste. Żył bardzo skromnie. Ponieważ
brakowało mu pieniędzy, zajął się hodowlą owiec rasy herdwick, o których przeczytał
w książce pożyczonej w bibliotece. Gdy zwierzęta podrosły, sprzedawał je.
Kupcy przyjeżdżali po zwierzęta Stefana z najodleglejszych zakątków świata.
Pewnego razu na farmie Stefana
pojawił się adwokat, któremu towarzyszyła córeczka. Dziewczynka zapragnęła
mieć owieczkę, więc ojciec postanowił spełnić jej marzenie. Rozalka spacerowała
po farnie, szukając wyjątkowej owieczki. Jednak na żadną nie mogła się
zdecydować. Po kilku godzinach najdalszym zakątku pastwiska dziewczynka zauważyła Benia. Nie przeszkadzało
jej to, że Benio nie był zbyt piękny: miał bowiem długie sterczące uszy i
krótkie nóżki oraz poplątane, brązowe futerko. Rozalka pokochała Benia
i chciała go zabrać ze sobą. Stary ninja powiedział, że owieczka nie jest na sprzedaż. Adwokat obiecywał mu góry pieniędzy, ale Stefan był nieugięty. Oburzony mężczyzna i jego płacząca córeczka pośpiesznie opuścili farmę.
i chciała go zabrać ze sobą. Stary ninja powiedział, że owieczka nie jest na sprzedaż. Adwokat obiecywał mu góry pieniędzy, ale Stefan był nieugięty. Oburzony mężczyzna i jego płacząca córeczka pośpiesznie opuścili farmę.
Nocą, gdy Stefan smacznie spał, na
farmie wylądował spadochroniarz . Po cichu wkradł się do obory i znalazł
Benia. Zawiązał mu pyszczek i wsadził go do worka. Zarzucił worek na plecy
i po opuszczonej drabince wdrapał się na pokład helikoptera. Biednego Benia
przetransportowano do Gdyni. Tam czekał już na niego statek, który płynął przez
Morze Bałtyckie do Szwecji, gdzie mieszkał adwokat wraz ze swoją córeczką. To
on zlecił porwanie Benia!
Oszołomioną i wystraszoną owieczkę
wyciągnięto z worka, a następnie włożono
do drewnianej skrzyni z napisem ZŁOTO. Nocą, gdy wszyscy już spali, chciwy kapitan statku postanowił ziścić swój plan i ukraść przewożone złoto. Zakradł się do ładowni, zabrał skrzynię i włożył ją do szalupy, po czym opuścił statek. Przerażony siedział cichutko w skrzyni. Ponieważ owieczka była grubiutka i pulchniutka, kapitan nie zorientował się, że w środku
nie ma tego, czego się spodziewa…
do drewnianej skrzyni z napisem ZŁOTO. Nocą, gdy wszyscy już spali, chciwy kapitan statku postanowił ziścić swój plan i ukraść przewożone złoto. Zakradł się do ładowni, zabrał skrzynię i włożył ją do szalupy, po czym opuścił statek. Przerażony siedział cichutko w skrzyni. Ponieważ owieczka była grubiutka i pulchniutka, kapitan nie zorientował się, że w środku
nie ma tego, czego się spodziewa…
Rankiem złodziejaszek dotarł na
wyspę, na której mieszkali jego towarzysze piraci. Okazało się bowiem, że
kapitan był piratem, który miał za zadanie ukraść złoto przewożone
z Narodowego Banku Polskiego do banku w Szwecji. Był zadowolony, że jego plan się powiódł, a zadanie okazało się dziecinnie proste. Jakież było więc jego zdziwienie,
gdy po otwarciu skrzyni, oczom piratów ukazała się mała, przerażona owieczka! Ogarnęła
ich wściekłość! Pragnęli srogo ukarać kapitana-pirata, który nie wypełnił swojej misji. Kapitan błagał o ostatnią szansę. Powiedział, że z pewnością coś jeszcze można zrobić. Piraci postanowili udać się na naradę, tymczasem zmęczony wydarzeniami ostatniej nocy Benio zasnął. Śniło mu się, że piraci wpakowali go z powrotem do skrzyni i zapakowali ją na swój piracki statek, a następnie popłynęli na stały ląd. Następnie udali się na targ, by sprzedać biednego Benia i w ten sposób odzyskać choć część pieniędzy. Po kilku godzinach znalazł się kupiec. Mężczyzna powiedział, że zapłaci za owieczkę tyle, ile ona waży. Postawiono więc Benia na wadze, ale okazało się, że był on tak ciężki, że waga się popsuła. Gdy kupiec
to zobaczył, postanowił, że zapłaci za owieczkę 10 kilogramów złota. Piraci się zgodzili. Kupiec Gustaw okazał się szefem miejscowej restauracji „U GUSTAWA LA CRUZ”. Znalazł on w książce kucharskiej świetny przepis na baraninę i koniecznie chciał go wypróbować. Jako że był piątek, a kucharz przestrzegał postu, postanowił przełożyć gotowanie na następny dzień. Przywiązał Benia do płotu. W nocy przyśniła mu się Rozalka, która goniła go z tasakiem.
Tak się przestraszył, że czym prędzej rzucił się do ucieczki… Wtedy się obudził! Jego futerko było mokre, a krótkie nóżki drżały, oddech był przyspieszony i serce waliło mu jak młotem. Benio próbował się uspokoić, gdy dostrzegł zbliżających się piratów…
z Narodowego Banku Polskiego do banku w Szwecji. Był zadowolony, że jego plan się powiódł, a zadanie okazało się dziecinnie proste. Jakież było więc jego zdziwienie,
gdy po otwarciu skrzyni, oczom piratów ukazała się mała, przerażona owieczka! Ogarnęła
ich wściekłość! Pragnęli srogo ukarać kapitana-pirata, który nie wypełnił swojej misji. Kapitan błagał o ostatnią szansę. Powiedział, że z pewnością coś jeszcze można zrobić. Piraci postanowili udać się na naradę, tymczasem zmęczony wydarzeniami ostatniej nocy Benio zasnął. Śniło mu się, że piraci wpakowali go z powrotem do skrzyni i zapakowali ją na swój piracki statek, a następnie popłynęli na stały ląd. Następnie udali się na targ, by sprzedać biednego Benia i w ten sposób odzyskać choć część pieniędzy. Po kilku godzinach znalazł się kupiec. Mężczyzna powiedział, że zapłaci za owieczkę tyle, ile ona waży. Postawiono więc Benia na wadze, ale okazało się, że był on tak ciężki, że waga się popsuła. Gdy kupiec
to zobaczył, postanowił, że zapłaci za owieczkę 10 kilogramów złota. Piraci się zgodzili. Kupiec Gustaw okazał się szefem miejscowej restauracji „U GUSTAWA LA CRUZ”. Znalazł on w książce kucharskiej świetny przepis na baraninę i koniecznie chciał go wypróbować. Jako że był piątek, a kucharz przestrzegał postu, postanowił przełożyć gotowanie na następny dzień. Przywiązał Benia do płotu. W nocy przyśniła mu się Rozalka, która goniła go z tasakiem.
Tak się przestraszył, że czym prędzej rzucił się do ucieczki… Wtedy się obudził! Jego futerko było mokre, a krótkie nóżki drżały, oddech był przyspieszony i serce waliło mu jak młotem. Benio próbował się uspokoić, gdy dostrzegł zbliżających się piratów…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz