wtorek, 5 czerwca 2018

Wspomnienie...



Drogi pamiętniku,

Dawno niczego tu nie pisałam, bo strasznie dużo się u mnie ostatnio działo. Ja i mój brat kilka dni temu przeżyliśmy prawdziwą przygodę! To było coś niesamowitego!!!Spotkaliśmy dawnego przyjaciela naszego taty, który powiedział nam o tym, że nasz ojciec tak naprawdę nie zmarł w sposób naturalny, lecz został zabity przez ścigającą nas tajną organizacją. Przestraszyłam się, że teraz może nas spotkać to samo…
Armin oczywiście był podekscytowany całą sytuacją i wydawał się nie przejmować tym tak bardzo jak ja.
Poza tym wszystko działo się tak szybko! Skakaliśmy nawet ze spadochronu, czułam się jakby zaraz ktoś miał wyskoczyć i krzyknąć, że to ukryta kamera! Po przejściu odcinka drogi wyznaczonego przez Izaaka znaleźliśmy się w dziwnej piramidzie z prawdziwym labiryntem przejść, zaułków i ślepych dróg. Miałam uczucie, jakby minęło kilka godzin, cały czas bałam się, że organizacja nas dogoni i złapie. Bałam się, gdy tymczasem  mój brat wyglądał na niewzruszonego. Byłam strasznie zaskoczona, gdy trafiliśmy do małego pomieszczenia, w którym było strasznie duszno. Myślałam, że tam zemdleję! Na ścianach tej salki było pełno hieroglifów. Wyglądały tak samo jak te znajdujące się w dzienniku. W centralnej części pomieszczenia stała ogromna, staromodna waga z dwoma ramionami. Bardzo mi się podobała. Pod nią stała tabliczka z kilkoma hieroglifami. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to musi coś znaczyć. Podjęliśmy więc trud rozszyfrowania napisu. Zajrzeliśmy do notesu. Okazało się, że na wagę musieliśmy wlać krew dwóch przeciwników. Pamiętam,  jak fatalnie się wtedy czułam. Wszystkie mięśnie bolały mnie z wysiłku fizycznego, a oni chcieli ode mnie jeszcze jakąś idiotyczną krew! Później wszystko stało się tak szybko, że ledwo sobie to przypominam. Do pomieszczenia wpadło kilku zamaskowanych mężczyzn. Dotarło do nas, że to członkowie tajnej organizacji. Wcześniej Armin w torbie od Izaaka znalazł nóż. To nas uratowało, bo mieliśmy broń przeciwko złym ludziom! Byłam pod wrażeniem,  gdy zobaczyłam, z jaką gracją mój brat wywija nożem i unika ciosów mężczyzn. Tylko że Armin wcale nie próbował ich ranić, wręcz przeciwnie - dawał się im gonić po pomieszczeniu! Wtedy właśnie sobie uświadomiłam, co ma zamiar zrobić mój brat. W czasie gdy członkowie organizacji gonili mojego brata, on złapał za rękę jednego z nich i naciął ją ostrzem nad wagą, by krew spłynęła do jednej z miseczek.
Nagle cała piramida zaczęła się trząść! Czułam się jak na rollercoasterze. Gdy członkowie organizacji wybiegli, wyszłam ze swojej kryjówki i nacięłam nadgarstek, by moja krew popłynęła na wagę. Ten nacięty nadgarstek boli mnie zresztą do dzisiaj... Szczerze, to strasznie się teraz wstydzę tego, że uciekłam i skryłam się w kącie… Chociaż ci mężczyźni muszą się pewnie wstydzić bardziej niż ja! W końcu uciekli jak tchórze!
Gdy waga miała już krew naszą oraz przeciwnika, piramida przestała się trząść, a podłoga pod naszymi nogami się rozstąpiła i zobaczyliśmy małą, zamkniętą skrzynkę. Gdy Armin ją otworzył, zobaczyliśmy mały skrawek pergaminu. Byliśmy strasznie źli, że poświęciliśmy swoje życia dla kawałku kartki z głupimi rysunkami! Dopiero później Izaak powiedział nam, że to mapa do skarbu, o istnieniu którego wiedział tylko trzy osoby- on, nasz zmarły ojciec i mężczyzna ze zdjęcia! To wszystko było takie nierealne... Przyjaciel naszego taty przeprosił nas i powiedział, że odezwie się, gdy znajdzie skarb.
Żałuję, że nie mogliśmy iść z nim, ale co byśmy powiedzieli mamie..?
To było tak nierealne, że nadal próbuję się z tym oswoić.
Nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś chciał napisać książkę o tej naszej przygodzie...
                                                                            -Atalia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz