niedziela, 17 czerwca 2018

Unicestwienie


      ZdjÄ™cie użytkownika Asia KrzemiÅ„ska.

    Nie mogę uwierzyć w to, co przeczytałam. Po całym ciele przeszły mnie dreszcze i czułam, że opadam z sił. Jednocześnie serce waliło mi jak oszalałe. Podniosłam wzrok i zauważyłam zaniepokojenie w oczach Josha. Nie pozostało nam nic innego, jak odbyć szczerą rozmowę.
- Już dawno chciałem ci o tym wszystkim powiedzieć, ale nie miałem odwagi. Myslałem, że poradzę sobie z tym sam i ochronię cię przed problemami. W końcu mnie to przerosło – zaczął Josh.
Chłopak podszedł do mnie, podniósł z ziemi porozrzucane kartki i niepewnie spojrzał w moją stronę. Mocno go przytuliłam. Usiedliśmy na łóżku i zniecierpliwiona czekałam na jego wyjaśnienia.
- Zacznijmy od dnia, w którym wszystko się zmieniło. Parę tygodni temu, po powrocie ze szkoły, zorientowałem się, że w moim plecaku znajduje się książka, z którą nie miałem wcześniej do czynienia. Doszło do mnie, że w bibliotece zaszła pomyłka i otrzymałem nie tę książkę, której oczekiwałem. Okładka przyciągnęła moją uwagę, więc postanowiłem ją przeczytać. Nie wiedziałem, że przyniesie mi pecha. Na drugi dzień, w drodze do szkoły, zauważyłem tajemniczego chłopaka, który kręcił się w naszej okolicy. Początkowo nie zwrócił mojej uwagi, lecz po dłuższym czasie widywałem go coraz częściej, ukrytego w cieniu drzew. Miałem wrażenie, że mnie śledzi. Potem, gdy chciałem oddać książkę, na mojej drodze pojawiłaś się ty. Pamiętasz?
- No pewnie, że pamiętam. Zderzyliśmy się ze sobą. Tobie wypadły książki, a ja - nie wiedząc czemu - zabrałam tę, której nie pozbierałeś z ziemi – wtrąciła Amber.
- W bibliotece zorientowałem się, że książka zniknęła.
- Tę książkę zabrałam do domu, czytałam ją całą noc, ponieważ intuicyjnie czułam, że jest napisana specjalnie dla mnie. A dwa dni później w klasie pojawił się ON.
- Czy zauważyłaś, że od tamtej pory jest zupełnie inaczej?
- Masz rację, przecież Ashley walczy teraz w szpitalu o życie…
- No właśnie nie do końca, przecież cofnęliśmy się w czasie. Musimy to wszystko odkręcić, bo ucierpią kolejne osoby. Poza tym mamy obowiązek dbać o dobro Ashley.
- Kim właściwie jest Nathaniel?! Zobacz, coś jest z nim nie tak. Który człowiek samą swoją obecnością uśmierca innych albo cofa czas. Skąd czerpie takie moce i dlaczego ta książka znalazła się w moich rękach?
- Może to czysty przypadek. Wydaje mi się jednak, że musimy się jej pozbyć, a wtedy Nathaniel nie pojawi się w naszym życiu.
- Masz jakiś plan? - zapytałam niepewnie.
- Najrozsądniej byłoby, gdybym oddał książkę tam, skąd ją wziąłem. Muszę więc iść do biblioteki.

Dwie godziny później Josh i Amber wchodzą do biblioteki szkolnej.

- Dzień dobry. Chciałem oddać książkę. – powiedział Josh
i wyciągnął z plecaka tajemniczy rękopis.
       W momencie, gdy położył książkę na blacie, pani bibliotekarka pobladła na twarzy i potrąciła kubek z kawą. Wyglądała jakby zobaczyła ducha. Ręce zaczęły jej się trząść. Nagle wpadła w szał
i w przypływie emocji rzuciła z impetem książką o drzwi. Josh, zszokowany zaistniałą sytuacją, podniósł egzemplarz, chwycił mnie za rękę i razem wybiegliśmy z biblioteki.
    Teraz byliśmy pewni, że książka zagraża nie tylko nam. Nie rozumieliśmy zachowania tej pani, ale oboje byliśmy przekonani, że musimy ją zniszczyć. Najskuteczniejszą metodą będzie spalenie egzemplarza. Postanowiliśmy, że spotkamy się wieczorem przy opuszczonym lotnisku i tam pozbędziemy się książki.

Tego samego dnia, wieczorem, na lotnisku.

   Josh położył książkę w bezpiecznym miejscu, wyciągnął z plecaka kanister z benzyną i polał nią obiekt cierpień naszych przyjaciół. Myśleliśmy, że po paru minutach będzie już po wszystkim, jednak nie mogliśmy uwierzyć, iż płomienie wcale nie zajęły książki. Gdy ogień zgasł, książka pozostała nienaruszona. Byliśmy przerażeni, ale czuliśmy, że w tej sytuacji mamy siebie, a nasza relacja coraz bardziej się zacieśnia. Rozumieliśmy się bez słów. Czułam, że przy Joshu nic złego mi się nie stanie. Był dla mnie ostoją spokoju i bezpieczeństwa.
  Nie wiedzieliśmy co robić. Ukryliśmy się w jednym z lotniskowych hangarów. Chciało mi się płakać, ale Josh mocno mnie przytulił.
- Co teraz zrobimy? – zapytałam ze łzami w oczach.
- Skoro nie możemy się jej pozbyć, musimy ją przekazać komuś innemu. Musi to być ktoś daleko od nas, żeby osoba Nathaniela była poza naszym zasięgiem.
- Ale jak to zrobić? - zapytałam skołowana.
- Nie wiem… Wymyśl coś! - odburknął poirytowany Josh.
- Wyślijmy ją na drugi koniec świata. - powiedziałam ni stąd ni zowąd.
     Nie spodziewałam się, że mój pomysł okaże się aż tak trafny. Josh spojrzał na mnie z błyskiem w oczach. Umówiliśmy się, że następnego dnia spakujemy książkę i wyślemy ją pod przypadkowy adres gdzieś daleko od nas.
   W czwartek rano zawinęliśmy egzemplarz w biały papier i napisaliśmy adres. Było to miasto we Francji. Z jednej strony czuliśmy się źle, że ktoś inny będzie miał przez nas kłopoty, ale z drugiej wiedzieliśmy, że nie mamy innego wyjścia. Wysłaliśmy więc przesyłkę w podróż do pod Paryż. Nasz koszmar właśnie się skończył.

Kilka tygodni później…

      Nasze życie powróciło do normalności. Nikt nowy nie pojawił się w naszej klasie. Bawiliśmy się na balu, na którym nikt nie zginął. Ashley czuje się znakomicie, a pozostałe dziewczyny skupiły się na nauce, bo semestr okazał się dla nich słabszy niż w zeszłym roku. Ja i Josh zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Wiem, że mogę na niego liczyć. Jest dla mnie skałą, która nie zmieni swojego miejsca i zawsze będzie, gdy będę czegoś potrzebować. Poza tym łączy nas wspólna tajemnica.
      Nie wiem, jak to tłumaczyć, ale pani z biblioteki nas unika. Gdy wchodzimy coś wypożyczyć, wstaje i wychodzi. W naszej obecności sztywnieje i zachowuje się jak robot. Kiedyś mam coś wspominała podczas kolacji, że to nieszczęśliwa kobieta, bo jej córka próbowała popełnić samobójstwo. Wyszła z tego, ale do dziś jest jakaś dziwna i nie może się pozbierać… Czyżby to sprawka Nathaniela? Nie wiem. Jedno jest pewne: będę dbała o to szczęście, które było mi dane.

Dwa miesiące później…

     Siedzimy z Joshem u mnie w domu. Przygotowuję dla nas pyszny koktajl w kuchni, Josh włączył telewizor. Mieliśmy udany dzień, może dlatego, że wiosna obudziła się na dobre.
- Amber, chodź tu szybko! – zawołał mnie Josh. – Zobacz!
Zerknęłam na ekran odbiornika. Reporterka przekazywała nowe informacje:

Najświeższe informacje z Chartres pod Poaryżem. Policja bada sprawę tajemniczych samobójstw nastolatek. Fala targnięć na swoje życie dziewcząt z liceum w Chartres rozpoczęła się trzy tygodnie temu i co dzień wzrasta. Ktokolwiek wie coś na temat tych zdarzeń, proszony jest o kontakt z policją pod numerem telefonu…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz