środa, 16 maja 2018

Jaskinie Wyklętych (II)


    

Zdjęcie użytkownika Asia Leszczyńska.

      Maszyna zwinnym ruchem wyciągnęła kratę, po czym zarzuciła na ramię Resę i razem z nią wskoczyła w ciemność. Obie bezwiednie leciały w otchłań, a Mizar rozpamiętywała to, co przed chwilą się wydarzyło. Przepełniał ją strach o przyszłość ludzkiej dziewczyny. Ani się spostrzegła, jak twardo wylądowała na ziemi. Dzięki amortyzatorom wbudowanym w jej śródstopia, lądowanie było nieinwazyjne i bezbolesne. Mizar nic się nie stało, lecz Resa niemal wyskoczyła jej z rąk.
     Krótko po postawieniu nóg na stałym gruncie, echolokacja Mizar wykryła, że jedna ze ścian tego pustego, pionowego tunelu, jest znacznie cieńsza od pozostałych. Robot odstawił ostrożnie Resę na ziemię i zastukał kilka razy w cienką warstwę kamienia. Dźwięk faktycznie wskazywał na to, że za ścianą znajduje się duża, pusta przestrzeń. Maszyna wzięła rozmach i z impetem uderzyła w ścianę. Kamień szybko rozsypał się w mniejsze elementy i odsłonił wnętrze jaskini. Mizar odwróciła głowę, by spojrzeć w górę i przekonać się, czy obie są bezpieczne. Kamienny pył przysłonił jej widoczność, więc postanowiła czym prędzej wejść w nowo odkrytą przestrzeń.
    -Hmmm…Nigdzie nie ma informacji o tym, że pod tą kolonią znajduje się jakiś system jaskiń, przecież sondy by to wykryły… - powiedziała do siebie zdziwiona Mizar.
    Robot cofnął się po dziewczynę, a następnie nie zważając na kurz, oparł ją o ścianę w głębi pomieszczenia. Nadszedł czas, by Resa się ocknęła, więc Mizar przyłożyła do jej klatki piersiowej elektrody, które wygenerowały ładunek. W mgnieniu oka dziewczyna zerwała się na równe nogi, nie wiedząc, co się stało. Mizar w kilku zdaniach opowiedziała jej przebieg ostatnich kilkunastu minut. Obie zdecydowały, że spróbują zbadać to miejsce i poszukać w nim schronienia. Mizar uruchomiła ultrafiolet, zawarty w jej gałkach ocznych i oświetliła drogę Resie. Krążąc po korytarzach tajemniczej jaskini, dostrzegały ślady wskazujące na obecność pewnej cywilizacji. Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów stanęły przed uchyloną bramą, prowadzącą do przestronnej sali. Wnętrze było niemalże puste, ale przy ścianach dostrzegły pomieszczenia usypane z ziemi, przypominające prowizoryczne domy. Znajdowały się one w niewielkich odstępach od siebie, natomiast nieopodal tych schronów znajdowały się długie kamienne stoły. Po zajmującej sporo czasu wędrówce wzdłuż stołów, doszły do miejsca, które przypominało kamienny tron umiejscowiony na schodkowym piedestale. Resa domyśliła się, że na nim zasiadał koronowany władca tej społeczności. Po chwili odeszły od tego reliktu przeszłości i skierowały się do jednej z ziemianek. Wewnątrz ujrzały gliniane naczynia, niewielki kamienny stół i posłanie wykonane z nieznanej im tkaniny.
    - Wiadomo ci coś o tej cywilizacji, o tych stworzeniach? – zapytała Resa.
       - Nigdy nie spotkałam się z jakąkolwiek informacją o jaskiniach pod tą kolonią, o obcych populacjach tym bardziej. Najpewniej byli górniczą społecznością, ale nie poznali świata zewnętrznego. Zauważ, że nie ma tu światła słonecznego, najprawdopodobniej nigdy nie wyszli na powierzchnię ani o niej nie słyszeli. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ta cywilizacja wyginęła. Nie potrzebowała ona zapewne tlenu do życia, jest go tu bardzo niewiele, a te budynki na pewno zajęły lata pracy kilku pokoleń. Fascynujące, prawda? – zasugerowała Mizar.
    Resa pokiwała głową na znak zgody. Po chwili przystanęła. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Z pewnością był to skutek niedożywienia oraz stresu, który wyczerpał jej organizm. Była zafascynowana tym, co zobaczyła, ale jednocześnie do jej świadomości dochodziła myśl, że znalazła się w pułapce. Miała przeczucie, że umrze w tym miejscu z wyczerpania albo zostanie pojmana przez kolonistów. Straciła nadzieję. W tej chwili myślała tylko o bracie, którego może już nie zobaczyć. Jedyną szansą, aby się z nim pożegnać było zostawienie w tym miejscu po sobie śladu. Trzymając Mizar za rękę schyliła się po kamień i poprosiła robota, by zaprowadził ją pod tron. Na ścianie za siedziskiem zaczęła kreślić wiadomość z nadzieją, że przeczyta ją Koln. Żeby nie narażać brata na ewentualne pojmanie przez kolonistów, postanowiła opisać, co jej się przytrafiło – on na pewno zorientuje się, że pisała to Resa.

          „2281 rok, miesiąc i dzień widać na niebie.
Przebywam w miejscu, którego nigdy nie widziały moje oczy. Jestem przerażona, a jednocześnie podekscytowana nowym znaleziskiem. Opadam z sił, nie wiem, ile jeszcze czasu mi zostało. Być może koloniści są tuż za mną, a ja o tym nic nie wiem. Tęsknię za domem. Chciałabym jeszcze raz zobaczyć promienie słońca, blask gwiazd i latające motyle. Brakuje mi kontaktu z ludźmi. Pamiętam jak tańczyłam ze swoją rodziną przy ognisku, wydaje mi się jakby to było wczoraj”.

         Resa westchnęła. Poczuła, jak ręka robi się ciężka i nie daje się już prowadzić po ścianie. Po chwili bezwiednie osunęła się na ziemię…
         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz