Maszyna zwinnym ruchem wyciągnęła kratę, po czym zarzuciła na
ramię Resę i razem z nią wskoczyła w ciemność. Obie bezwiednie leciały w
otchłań, a Mizar rozpamiętywała to, co przed chwilą się wydarzyło. Przepełniał
ją strach o przyszłość ludzkiej dziewczyny. Ani się spostrzegła, jak twardo
wylądowała na ziemi. Dzięki amortyzatorom wbudowanym w jej śródstopia,
lądowanie było nieinwazyjne i bezbolesne.
Mizar nic się nie stało, lecz Resa niemal wyskoczyła jej z rąk.
Krótko po
postawieniu nóg na stałym gruncie, echolokacja Mizar wykryła, że jedna ze ścian
tego pustego, pionowego tunelu, jest znacznie cieńsza od pozostałych. Robot
odstawił ostrożnie Resę na ziemię i zastukał kilka razy w cienką warstwę
kamienia. Dźwięk faktycznie wskazywał na to, że za ścianą znajduje się duża,
pusta przestrzeń. Maszyna wzięła rozmach i z impetem uderzyła w ścianę. Kamień
szybko rozsypał się w mniejsze elementy i odsłonił wnętrze jaskini. Mizar
odwróciła głowę, by spojrzeć w górę i
przekonać się, czy obie są bezpieczne. Kamienny pył przysłonił jej widoczność,
więc postanowiła czym prędzej wejść w nowo odkrytą przestrzeń.
-Hmmm…Nigdzie
nie ma informacji o tym, że pod tą kolonią znajduje się jakiś system jaskiń,
przecież sondy by to wykryły… - powiedziała
do siebie zdziwiona Mizar.
Robot cofnął
się po dziewczynę, a następnie nie zważając na kurz, oparł ją o ścianę w głębi
pomieszczenia. Nadszedł czas, by Resa się ocknęła, więc Mizar przyłożyła do jej
klatki piersiowej elektrody, które wygenerowały ładunek. W mgnieniu oka
dziewczyna zerwała się na równe nogi, nie wiedząc, co się stało. Mizar w kilku
zdaniach opowiedziała jej przebieg ostatnich kilkunastu minut. Obie
zdecydowały, że spróbują zbadać to miejsce i poszukać w nim schronienia. Mizar
uruchomiła ultrafiolet, zawarty w jej gałkach
ocznych i oświetliła drogę Resie. Krążąc po korytarzach tajemniczej jaskini,
dostrzegały ślady wskazujące na obecność pewnej cywilizacji. Po pokonaniu
kilkudziesięciu metrów stanęły przed uchyloną bramą, prowadzącą do przestronnej sali. Wnętrze było niemalże
puste, ale przy ścianach dostrzegły pomieszczenia usypane z ziemi,
przypominające prowizoryczne domy. Znajdowały się one w niewielkich odstępach
od siebie, natomiast nieopodal tych schronów znajdowały się długie kamienne
stoły. Po zajmującej sporo czasu wędrówce wzdłuż stołów, doszły do miejsca,
które przypominało kamienny tron umiejscowiony na schodkowym piedestale. Resa
domyśliła się, że na nim zasiadał koronowany
władca tej społeczności. Po chwili odeszły od tego reliktu przeszłości i
skierowały się do jednej z ziemianek. Wewnątrz ujrzały gliniane naczynia,
niewielki kamienny stół i posłanie wykonane z nieznanej im tkaniny.
- Wiadomo ci
coś o tej cywilizacji, o tych stworzeniach? – zapytała Resa.
- Nigdy nie
spotkałam się z jakąkolwiek informacją o jaskiniach pod tą kolonią, o obcych
populacjach tym bardziej. Najpewniej byli górniczą społecznością, ale nie
poznali świata zewnętrznego. Zauważ, że nie ma tu światła słonecznego, najprawdopodobniej
nigdy nie wyszli na powierzchnię ani o niej nie słyszeli. Zastanawia mnie
tylko, dlaczego ta cywilizacja wyginęła. Nie potrzebowała ona zapewne tlenu do
życia, jest go tu bardzo niewiele, a te budynki na pewno zajęły lata pracy
kilku pokoleń. Fascynujące, prawda? – zasugerowała Mizar.
Resa pokiwała
głową na znak zgody. Po chwili przystanęła. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Z
pewnością był to skutek niedożywienia oraz stresu, który wyczerpał jej
organizm. Była zafascynowana tym, co zobaczyła, ale jednocześnie do jej
świadomości dochodziła myśl, że znalazła się w pułapce. Miała przeczucie, że
umrze w tym miejscu z wyczerpania albo zostanie pojmana przez kolonistów.
Straciła nadzieję. W tej chwili myślała tylko o bracie, którego może już nie
zobaczyć. Jedyną szansą, aby się z nim pożegnać było zostawienie w tym miejscu
po sobie śladu. Trzymając Mizar za rękę schyliła się po kamień i poprosiła
robota, by zaprowadził ją pod tron. Na ścianie za siedziskiem zaczęła kreślić
wiadomość z nadzieją, że przeczyta ją Koln. Żeby nie narażać brata na
ewentualne pojmanie przez kolonistów, postanowiła opisać, co jej się
przytrafiło – on na pewno zorientuje się, że pisała to Resa.
„2281 rok,
miesiąc i dzień widać na niebie.
Przebywam w miejscu, którego nigdy nie widziały moje oczy.
Jestem przerażona, a jednocześnie podekscytowana nowym znaleziskiem. Opadam z
sił, nie wiem, ile jeszcze czasu mi zostało. Być może koloniści są tuż za mną, a
ja o tym nic nie wiem. Tęsknię za domem. Chciałabym jeszcze raz zobaczyć promienie
słońca, blask gwiazd i latające motyle.
Brakuje mi kontaktu z ludźmi. Pamiętam
jak tańczyłam ze swoją rodziną przy
ognisku, wydaje mi się jakby to było wczoraj”.
Resa westchnęła.
Poczuła, jak ręka robi się ciężka i nie daje się już prowadzić po ścianie. Po
chwili bezwiednie osunęła się na ziemię…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz