poniedziałek, 14 maja 2018

Dręczące pytania


Marek resztę popołudnia spędził spokojnie, natomiast wieczorem nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, wciąż poprawiał poduszkę, a także głęboko oddychał. Późną nocą  jego namiot znów odwiedziła Mia.
-Ej, co ty tutaj robisz?- zapytał ze zdziwieniem w głosie.
-Musisz pomóc mi w grze i zdobywaniu punktów.- odpowiedziała.
-Nie ma mowy! Dzisiaj zostaję tutaj- rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Co?! Nie możesz zostawić mnie samej. Proszę, chodź ze mną- Mia starała się przekonać Marka do zmiany zdania.
Nastolatek za namową dziewczyny w końcu opuścił namiot. Oboje dość długo szli leśną ścieżką. Panowała cisza, gdy nagle… Marek usłyszał dochodzący z oddali huk. Odwrócił się, aby zobaczyć co wywołało taki dźwięk, jednak niczego nie zauważył.
-Co to mogło być?- zwrócił się do dziewczyny, jednak nie usłyszał odpowiedzi.
W tym momencie Marek zauważył brak swojej towarzyszki.
-Mia! Mia, gdzie jesteś!- krzyczał. Niestety, jego wołania pozostały nadal bez odpowiedzi.
Przerażony postanowił iść dalej. Kilkuminutowa wędrówka, pełna emocji i niepokoju zakończyła się w momencie, kiedy  zauważył tajemnicze miejsce. Była to polana, na której stała niewielka chata. Obok niej  znajdował się wodospad, z którego spadająca woda  trafiała do jeziora. Marek powoli zbliżył się do domu. Zastanawiał się, czy powinien do niego wejść. Po krótkim zastanowieniu podjął decyzję - postanowił przeszukać opuszczony (jak myślał) budynek. Zdecydowanym ruchem otworzył drzwi i… W środku panował chaos. Na rozpalonym piecu stała patelnia z jeszcze surowym mięsem, obok znajdował się czajnik z gotującą się wodą, a ubrania walały się po podłodze, jednak nikogo nie było. Nagle do uszu chłopaka dobiegł dźwięk. Dochodził on z zewnątrz. Marek wyjrzał przez okno i zobaczył tajemniczego starca. Mężczyzna siedział na łódce przymocowanej do dna kotwicą i łowił ryby. Chłopak postanowił wyjść z domu i porozmawiać z nieznajomym. Ten, gdy tylko dostrzegł chłopaka, uśmiechnął się szeroko, a następnie zniknął bez śladu. W tej chwili Marek zorientował się, że u jego stóp leży kartka. Podniósł ją. To była bardzo dziwna instrukcja:
1.       Następnej nocy idź na północ.
2.       Wejdź do magicznego zamku.
3.       Spotkaj się z duchem snów.
4.       Zobacz fajerwerki na niebie.
Po przeczytaniu tekstu wszystko zawirowało i chłopak nagle obudził się z krzykiem. Na jego twarzy wymalowane było przerażenie, a oczy wypełniał niepokój.
-Wszystko w porządku?- Antek, który akurat siedział obok bardzo zmartwił się stanem kolegi.
-Nie. Mia zniknęła, a potem pojawił się ten starzec, jeszcze ta kartka i duchy i…- nie mógł wyrzucić z siebie więcej słów.
-O czym Ty mówisz?! W dzieciństwie chyba naoglądałeś się za dużo bajek o muminkach i teraz miewasz koszmary- śmiał się Antek.
-Ty nic nie rozumiesz! To wszystko było prawdziwe, jestem tego pewien!
-Dobra, dokończymy tę rozmowę później, teraz trzeba iść na apel, bo wojskowy Mariusz nie będzie zadowolony z naszego spóźnienia.
-W takim razie chodźmy.
Marek bał się dzisiejszej nocy. Nie mógł przewidywać swoich snów, ale czuł, że ten dzisiejszy będzie wyjątkowy. Liczył, że tym razem uda mu się znaleźć odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz