sobota, 24 marca 2018

niecne plany


      


   Mimo niepokoju, którego doznał przez klątwę rzuconą na narzeczoną, czuł się na tyle silny, by obserwować otoczenie i nie zmrużyć oka. Fascynowały go egzotyczne rośliny, które porastały jałowe stepy. Co jakiś czas widział dorodne kaktusy, nad którymi unosiły się rachityczne ptaki


     Niebo pękało od żaru słońca, którego promienie intensywnie ogrzewały bladą twarz Alojzego. Mimo ciepła, które paliło go z każdej strony, wytężył wzrok i ujrzał rysy monumentalnej budowli. Gdzieniegdzie z piasku wystawały szkielety nieszczęśników, którzy wybrali się w podróż przez pustynię. Obok ich zwłok leżały obite skórą tarcze oraz wbite w ziemię bułaty.
- Czy mnie oczy nie mylą? Czy tu mieszka królowa? – zapytał nieśmiało lord.
- Tak panie, niedługo staniesz oko w oko z naszą piękną królową. – odpowiedział Ahmed. – Nie zdziw się panie wielkością tego pałacu, gdyż był on budowany blisko sto lat przez setki Egipcjan. Wielu straciło tam życie, ale czego się nie robi dla łaski bogów. To nasza duma i obraz potęgi naszego państwa. Możesz też dziękować bogom, że dostąpisz spotkania z ich wysłanniczką.
Alojzy na sama myśl o możliwości zmiany losu swojego i narzeczonej, uradował się w duchu.

      Nad ranem, gdy demon bogini Rin opuścił ciało niewinnej Annie, dziewczyna poczuła się lepiej. Mimo dobrego samopoczucia, kobieta czuła w sobie dziwny niepokój. Targały nią złe przeczucia. Odzwierciedleniem jej lęków były zaschnięte plamy krwi, które zauważyła na swoich dłoniach. Z niepokojem w sercu zeszła po schodach, by sprawdzić, czy z Alojzym wszystko w porządku. Zamiast narzeczonego ujrzała Bethany leżącą w kałuży krwi. Obok zwłok, wtulonego w kąt i łkającego jak dziecko, dostrzegła roztrzęsionego duchownego. Pokój wyglądał jak po trzęsieniu ziemi, wszędzie było pełno krwi i poprzewracanych mebli, a na ścianach widniały ślady po zwierzęcych pazurach.
- Ojcze, co ty najlepszego zrobiłeś?! Co się stało z Bethany?! Dlaczego nikt nic nie słyszał?! - zapytała roztrzęsiona Annie.
- Nie wiem co się stało, przybyłem tutaj zawołany przez nią, żeby tobie pomóc. Gdy przyszedłem, biedna Bethany już nie żyła. Wszystko wskazuje na to, że zrobiło to jakieś dzikie zwierzę. Początkowo myślałem, że wąż wpełzł do pałacu i ją udusił, ale to niemożliwie. Wszędzie jest krew i ślady pazurów. To musiało być coś bezwzględnego. - odpowiedział ojciec Catenburry.
   Duchowny tępo wpatrywał się w dziewczynę, niczego nie rozumiejąc. Jednak zauważył coś, co przykuło jego uwagę. Był to wiszący na piersi Annie amulet. Gdy spojrzał w jej oczy zauważył, że jej źrenice przybrały kształt kocich. Po chwili namysłu połączył fakty niczym puzzle w układance i domyślił się, że Annie może być opętana. To nie był pierwszy taki przypadek w jego karierze egzorcysty. Sytuacja wydawała się beznadziejna. Postanowił jednak zrobić wszystko, by dziewczyna nie zorientowała się, że to ona jest winna tej zbrodni.
- Dobrze się czujesz, droga Annie?- zapytał nieśmiało duchowny. - Wyglądasz blado, może się położysz? Naszykować ci lekarstwa? Świetny na nerwy jest wyciąg z muchomora.
- Jedna porcja wywaru nie ukoi mojego bólu po stracie wiernej służącej! – odpowiedziała gniewnie dziewczyna.
   W tym samym momencie ukryła swoje zakrwawione ręce za plecami. Również zaczęła łączyć fakty. Gdyby jakiś zwierz zabił służącą, jej ręce nie byłyby pokryte śladami krwi. Zaczęła się zastanawiać, czy i w jaki sposób jest zamieszana w to morderstwo. Na razie nie pozostało nic innego jak zachowywać się tak, by egzorcysta niczego się nie domyślił. Wpadła na pomysł, żeby przetrzymać ojca do wieczora, by nie wyszedł i nie rozpowiedział innym, co też mogła się zdarzyć, a już na pewno nie Alojzemu. W tym celu zaproponowała, żeby wspólnie zajęli się zwłokami służącej i z godnością je pochowali. Ksiądz szybko przystał na tę propozycję z myślą, że uda mu się uciec z tego makabrycznego miejsca zbrodni. Zawinęli ciało w perski dywan i czekali na zmierzch. W międzyczasie zmyli krew ze ścian, aby zatrzeć ślady bestialstwa. Oboje próbowali zachować pozory spokoju.
   

   Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, zabrali zwłoki do ogrodu. Ojciec trzymał ciało Bethany, a Annie zabrała się za kopanie dołu na grób. „To nie może dłużej trwać” - pomyślał w duchu ojciec i zabrał się za realizację uknutego wcześniej planu. Modląc się cicho za duszę zmarłej, bezszelestnie odłożył jej ciało na ziemię, po czym wyrwał Annie łopatę z rąk, wziął zamach i uderzył ją w tył głowy…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz