poniedziałek, 26 lutego 2018

Umysł wypełniony strachem...



Resa nie wiedziała, co się dzieje. Podoficer kazał jej i Kolonowi wejść na pokład małego, niepozornie wyglądającego statku kosmicznego.
Bez żadnych tłumaczeń Diana i Clever zniknęli w kokpicie, szepcąc do siebie niezrozumiale. Wydawać by się mogło, że się kłócili.
Dziewczyna była przerażona. W ostatnim czasie wszystko działo się tak szybko… Nie
miała ani chwili na odpoczynek. Czuła się okropnie. Wypełniony strachem umysł nie
pozwalał jej jednak zapomnieć o wyglądzie. Od kilku dni miała na sobie tę samą niebieską
tunikę, jej brudne i przetłuszczone włosy plątały się. Musiała wyglądać strasznie…
- To nie czas na martwienie się o swój wygląd! - skarciła się w myślach.
Brat jednak zawsze ją wspierał. Niezależnie od sytuacji zachowywał zimną krew. Tak było i tym razem.
- Nie martw się, Res… Cokolwiek się stanie, będziemy razem - Koln zbliżył się do siostry i położył rękę na jej ramieniu. Resa poczuła ulgę.
Nagle pod nogami rodzeństwa wszystko zaczęło się trząść. Wydawało się, że statek
lądował. Dziewczyna miała nadzieję, że są, że wreszcie dotarli na Nibir. Było inaczej.
Gdy klapa statku się otworzyła córka imperatorów zdziwiła się tym, co zobaczyła.
Aż po horyzont ziemię pokrywały otwory prowadzące… Ale gdzie? Do podziemnych
jaskiń?
- Kobiety i dzieci Soltarian mieszkają pod ziemią. Nie są przystosowane do temperatury na powierzchni – odezwał się za jej plecami Clever, który pojawił się nagle.
- A co z mężczyznami?- zapytała Res.
- Przylatują na planetę tylko po, to żeby spłodzić nowych Soltarian.
- W takim razie… co tu robimy?- zapytał Kolon
- Osłabiamy ich szeregi - powiedziawszy to, Podoficer uśmiechnął się tajemniczo i wrócił na statek.
Nie wiedzieli, że są obserwowani. Dziewczyna kątem oka dostrzegła, zdawałoby się,
nieuchwytny ruch. Ktoś tam jest?

- No to tak... - zaczęła Diana, pochylając się nad stołem z mapą planety, na której się
znaleźli. - Jesteśmy tu – powiedziała, pokazując palcem mały czerwony punkcik na północnym wschodzie. - Jedynym bezpiecznym miejscem na tej cholernej planecie
jest budynek, od którego dzieli nas kilka dobrych kilometrów.
Grupa przemieszczała się szybko. Nerwowo oddalali się od statku. Kiedy mijali jeden z potężnych otworów, znów coś przykuło uwagę Resy. Tym razem usłyszała wyraźny
dźwięk dochodzący z wejścia do jednego z tuneli. Podeszła do dziury.
Coś chwyciło ją za ramię i poczuła szybko narastający rwący ból. Na jej twarzy pojawił się
grymas. Zacisnęła zęby, a z jej oczu popłynął mocny strumień łez. Rozpaczliwie próbowała się wyrwać, ale nie znalazła w sobie dość siły, by przeciwstawić się nieznanej mocy, która ostatecznie wciągnęła ją w głąb ciemnego, nieznanego wcześniej tunelu. Przed nią ukazał się tajemniczy stwór. Jakiś strażnik? Zimny pot oblał jej czoło, z trudem powstrzymywała się od krzyku, jakby w obawie, że w ten sposób mogłaby ściągnąć na siebie większe niebezpieczeństwo. Zdana była tylko i wyłącznie na siebie, nie wiedziała bowiem, gdzie jest jej brat. Nagle z oddali dobiegł ją krzyk : ,,Zostaw ją! Nie widzisz, że to niewinna dziewczynka?!”. Po chwili Resa dostrzegła swojego wybawcę. Była to kobieta. Poczuła ulgę, ale nie wiedziała jeszcze, czy jest już bezpieczna. Czuła się zdezorientowana. Wyraźnie brakowało jej wsparcia ze strony brata. Martwiła się o swój los. Z natłoku emocji zaczęło jej się kręcić w głowie, po czym straciła przytomność. Obudziła się w ogromnym, bogato zdobionym pokoju. Po poruszeniu się, poczuła ogromny ból w tylnej części głowy. Nie miała zielonego pojęcia o tym, co się z nią działo. Najwyraźniej musiała się o coś uderzyć. Tylko o co?  Nie przypuszczała, że ktoś mógł ją ogłuszyć i obezwładnić. Po chwili zastanowienia postanowiła, że rozejrzy się po okolicy. Pomieszczenie wydawało się być dość znajome, ale nie potrafiła sobie przypomnieć, skąd je kojarzy. Chwiejnym krokiem podeszła do ogromnego lustra. Przeżyła wielki szok, widząc siebie przyodzianą w odświętny strój. Bała się tego, co miało nastąpić wkrótce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz