Kiedy po
długiej wędrówce znużył ją sen, przytuliła się do miękkiego futra Saszy. Wilk
złapał pyskiem za ubranie dziewczyny i zarzucił ją sobie na grzbiet.
Dziewczynie zrobiło się ciepło i błogo, poczuła, że przez chwilę może odpocząć. Gdy zaczęła
równomiernie oddychać, podniosła na chwilę powieki i ujrzała w oddali tlący się
płomień. Momentalnie uczucie
zmęczenia stało się jej obce, zeskoczyła z grzbietu Saszy i razem popędzili w
stronę światła. Dziewczyna zauważyła, że pochodni jest więcej i prowadzą one w
stronę zamglonego zamczyska. Zaciekawiona, spragniona i zmęczona, postanowiła
poszukać schronienia w budowli, choć czuła instynktownie, że może tam czekać
niebezpieczeństwo, zapowiedziane przez jednego z najeźdźców. Sasza też wyczuł
niebezpieczeństwo, więc minął dziewczynę i poszedł obwąchać monumentalną bramę.
Kołatki na bramie wyglądały okazale, ponieważ kształtem przypominały pozłacane
skorupy żółwi. Wilk pchnął bramę łapami, która powoli się
otworzyła. Przed ich oczami ukazała się wypełniona kolorami tęczy przestrzeń, a na
dziedzińcu stała fontanna, z której
płynął pszczeli miód. Ciszę na
dziedzińcu przerwał dźwięk muzyki dobiegający zza fontanny. Nasya spostrzegła
tam kolorowe drzwi. Zaintrygowana
dobiegającymi dźwiękami, postanowiła podejrzeć przez dziurkę od klucza co tam
się dzieje. Jej uwagę zwróciła grupa ludzi tańczących w rytm relaksacyjnej
muzyki. Jedna z kobiet szczególnie przykuła jej uwagę. Z wrażenia
znieruchomiała, tym bardziej, że kobieta spojrzała jej prosto w oczy. Były to
oczy jej matki, za którą tak bardzo tęskniła. Nie poznała swojej matki, która
za życia wyglądała zupełnie inaczej i zupełnie inaczej się zachowywała. Nagle
oczy przeszły jej łzami, bo przed oczami
miała miała swoja ukochana matkę. Jak to było możliwe? Przecież jeszcze kilka
dni temu jej rodzicielkę zamordowali okrutni najezdzcy.
Dziewczyny
spostrzegła, że Natasza, bo tak miała na imię mama, najbliższa jej sercu osoba,
zdecydowanie wyróżniała się z tłumu innych kobiet dzięki swojej anielskiej urodzie.
Można by powiedzieć, że czas się dla
niej zatrzymał. Miałe długie, jasne, kręcone włosy, które często były
chaotycznie rozwiewane przez wiatr. Oczy miała błękitne jak ocean, które
płonęły miłością do córki. Jej twarz cały czas rozświetlał promienny uśmiech, a
policzki przyozdobione rumieńcem, co stanowiło kontrast wobec jej alabastrowej
cery. Pomimo dojrzałego wieku prezentowała się naprawdę dumnie. Miała figurę
klepsydry, z wyraźnie zarysowaną talią. Mimo to wyglądała jakby ważyła tyle co nic. Była wysoka, przez
co wydawało się, że ma idealne proporcje. Jej figurę zdobiło skórzane odzienie
charakterystyczne dla reprezentowanej przez nią kultury. Cechą szczególną
Nataszy był tajemniczy talizman z wilczym kłem, który zawsze nosiła na szyi.
Kobieta była zawsze radosna i pogodna.
Próbowała optymistycznie spoglądać na świat, życie, ludzi. Do każdego
podchodziła z wyciągniętą ręką i sercem na dłoni, a w szczególności do swojej córki,
którą wprost uwielbiała. Godzinami mogły spędzać ze sobą czas. Ich ulubionym zajęciem
były wspólne spacery, polowania i spoglądanie wieczorami w księżyc. Ponadto
Natasza miała ogromny dar opowiadania pięknych historii na dobranoc. Wymyślała
niestworzone opowieści, przepełnione magią i czarami, by tylko zainteresować swoją
małą córeczkę i wywołać na jej delikatnej twarzyczce szczery uśmiech. Natasza całe
serce wkładała w wychowywanie córki. Na każdym kroku starała się okazywać jej
swoja bezwarunkowa miłość. Szczególnie objawiało się to w przyrządzaniu potraw.
Jej niewątpliwą zaletą była umiejętność przygotowywania potraw na wzór
poznanych podczas podróży smaków . Uwielbiała
gotować dla swojej rodziny i cieszyć się aromatem pysznych dań.
Teraz
matka Nasyi była zupełnie inna. Z jej twarzy zniknął uśmiech, już nie była taką
wesołą osobą jak wcześniej. Jej twarz cały czas ukazywała przygnębienie. Nasya
nie mogła uwierzyć w to, że jej matka tak bardzo się zmieniła. Bardzo bolał ją
widok smutnej Nataszy, która poruszała się w rytm dziwnej muzyki. Gdy Nasya chciała
odwrócić od niej wzrok, jej uwagę przykuł duży żyrandol wiszący w centralnej części sali. Promienie słoneczne
padające przez przeszklony sufit dodawały blasku kryształkom żyrandolu, w
których zaklęte były dusze osób zmarłych. Odbijające się od nich światło padało
na sentymentalny naszyjnik matki Nasyi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz