- Śledztwo posuwa się zbyt wolno, a czas nas goni! - ryknął
Harrison, aż jego kubek z kawą zadrżał na biurku. W jego biurze siedział także
Smith, który nie zważał na wybuchy detektywa, tylko zagłębiał treść gazety. Nagle pewne ogłoszenie
zwróciło jego uwagę.
OGŁOSZENIE
Dwa dni temu miała
miejsce katastrofa lotnicza Airbusa Żądło. Na pokładzie samolotu było 300 osób.
Z lotu A-00348 ocalał tylko jeden pasażer, który wyskoczył z samolotu na
spadochronie, zanim maszyna nie zmieniła się
w fontannę płomieni. Wszystkich świadków zdarzenia i owego ocalałego prosimy o niezwłoczny kontakt z biurem lotniczym przy Rainbowstreet 69.
w fontannę płomieni. Wszystkich świadków zdarzenia i owego ocalałego prosimy o niezwłoczny kontakt z biurem lotniczym przy Rainbowstreet 69.
Dyrekcja biura
- Panie Harrison, chyba znalazłem coś istotnego dla śledztwa -
zagadnął z dumą Zefir. William wyszarpnął gazetę z rąk asystenta. Czytając,
marszczył na przemian brwi, aż w końcu podniósł wzrok na Smitha i wyszeptał.
- Gdybym
ukradł cenny kawałek historii, to albo bym go ukrył albo... - Uciekłbym z nim
- dopowiedział Smith.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Zefir rzucił się pierwszy do
słuchawki. Po chwili odłożył ją z rezygnacją.
- Sir, pamięta pan tych dwóch ochroniarzy z muzeum? Jeden z nich
właśnie zmarł. - powiedział asystent z powagą.
- Chyba musimy się rozdzielić. Ja pójdę do biura lotniczego, a Ty
przesłuchasz drugiego ochroniarza. Na końcu zobaczymy ciało zmarłego. Może jego
rany na ciele coś zdradzą - zakomenderował Harrison.
- To ruszajmy. Niech sprawiedliwości stanie się zadość!
- "Och, daruj sobie" - pomyślał detektyw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz