Sytuacja wydawała się być prosta i dość nietypowa. Chwilę zajęło mi wymyślenie racjonalnego rozwiązania tej sytuacji. Spojrzałam porozumiewawczo na brata. Jak można było się domyślić, od razu wiedzieliśmy, co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji.
- Nie możemy wrócić do domu. Przynajmniej nie teraz - odparłam, patrząc na bladą twarz brata.
- Za duże ryzyko - wymamrotał Armin.
- Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale musicie się gdzieś zatrzymać. Tu jest zbyt niebezpiecznie - dodał nieznajomy.
Armin umilkł. Cisza zaczęła palić nasze uszy. Zero pomysłów. Co teraz? No tak. Armin, zawsze wtedy, gdy trzeba coś wymyślić, pomysłów brak.
- Atalia - odparł nagle.
- T..tak?- tym razem nie wiedziałam, co chciał powiedzieć mi bliźniak.
- Pamiętam. Pamiętam, jak pewnego dnia ojciec wrócił do domu, mówiąc, że czeka go coś złego, natomiast gdy mnie zauważył, jakby się uspokoił, udawał opanowanego. Sprawiał wrażenie, że wszystko jest w porządku. Myślałem, że ma jakiś gorszy dzień w pracy, czy coś. Nie chciałem ci o tym mówić, myślałem, że to niekonieczne. Potem, po dwóch niecałych tygodniach pożegnałem się z nim już na zawsze…
Milczałam. Zazwyczaj spokojny i żartobliwy Armin, tak jakby przestraszył się, że teraz nadeszła jego kolej. Poczułam napływ smutku. Nagle po okolicy rozległ się przeraźliwy dźwięk. Promienie latarki skierowane były w naszą stronę, jakby ta osoba chciała nas zlokalizować pomimo zaistniałych mgieł piaskowych.
- Musicie uciekać! Nie macie czasu, powiadomcie o tym grupę Znalazców. Dopiero kiedy zajmą się tą sprawą, będziecie bezpieczni - podał nam torbę, do której wrzucił parę potrzebnych nam rzeczy oraz notatki, pokazał nam kierunek drogi, a sam przeobraził się w żebraka. Gdy tylko Armin zerwał się na nogi, wyszeptał nam krótkie “Powodzenia”. Parę minut później miejsce, w którym jeszcze niedawno czuliśmy się bezpiecznie, zniknęło nam z oczu.
- Co teraz? - spytałam w pełni przerażona zaistniałą niedawno sytuacją.
- Musimy jakoś powiadomić mamę.. Chyba nie chcemy, by nasze twarze wisiały na plakatach w całej najbliższej okolicy - powiedział nieczule Armin.
- Jak niby chcesz to zrobić, geniuszu?- czułam się lekko poirytowana.
- Napiszemy list! Oczywiscie jeśli wiesz, jak to się robi - w końcu wrócił mój stary Armin.
- No a jak niby chcesz to zrobić, nie zwracając na siebie uwagi i nie wtajemniczając jej w to?
- Hmmm.. Dobre pytanie, nie może się o niczym dowiedzieć, to jest pewne. Inaczej bedzie miala klopoty. Najlepiej napisać jej, że odwiedzimy dziadków i tak nie utrzymuje z nimi kontaktu, a przy okazji to całkiem atrakcyjna przykrywka.
- Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie.. Pozostaje kwestia listu.. Musimy go wysłać tak, by nikt nas nie rozpoznał… - rzuciłam kolejną słuszną uwagę.
- Tak, racja… Nie wiem, może skombinujemy jakieś maski? - to dobry pomysł ale wszystko zależy od losu, jak w grze w kości. Nie wiemy przecież, czy miejscowi nie wezmą nas za bandytów czy innych chuliganow.
- Nie, nie to zbyt ryzykowne - zaprzeczyłam w końcu idei brata. Przypomnialo mi się, że mamy torbę, w której możemy znaleźć coś, co nam pomoże. Grzebiąc w torbie wyczułam coś, co wcześniej na pewno się w niej nie znajdowało. Powoli “to” wyjęłam - była to duża, wyglądająca na starą, książka. Jej tematyka, jak mozna bylo się spodziewać, była związana z historią Egiptu. W spisie treści były pozaznaczane co poniektóre tematy, pewnie mamy się z nimi zapoznać.
- To co teraz robimy?- spytałam.
- Musimy znaleźć jakieś miejsce do spania. Oczywiście wiedz, że nie będzie to przestronny, wygodny i cieplutki zamek. Na luksusy nie licz.
- Spodziewam się…
Po paru godzinach udało nam się znaleźć jakiś nocleg. Jak dobrze, że Armin ma jednak znajomości. Przed spaniem napisaliśmy list do mamy. Gdy był już gotowy, daliśmy się zrzucić jakby ze spadochronem w sen.
2 listopada obecnego roku
Kochana mamo!
Na samym początku bardzo przepraszamy i obiecujemy, że wyjaśnimy Ci wszystko po powrocie, kiedy tylko sytuacja będzie choć trochę opanowana.
Mamo, niestety nie wrócimy na noc do domu, nie martw się, nic nam nie jest i niedługo powinniśmy pojawić się w domu. Na chwilę obecną zatrzymujemy się u dziadków. Nie musisz się więc martwić i nas poszukiwać. Wierzymy z całego serca, że nam to wybaczysz.
Bardzo przepraszamy i mamy nadzieję, że nie będziesz zła, mamy tu parę spraw do załatwienia. Zbliża się noc i jestesmy bardzo zmęczeni.. Dobranoc..
Na samym początku bardzo przepraszamy i obiecujemy, że wyjaśnimy Ci wszystko po powrocie, kiedy tylko sytuacja będzie choć trochę opanowana.
Mamo, niestety nie wrócimy na noc do domu, nie martw się, nic nam nie jest i niedługo powinniśmy pojawić się w domu. Na chwilę obecną zatrzymujemy się u dziadków. Nie musisz się więc martwić i nas poszukiwać. Wierzymy z całego serca, że nam to wybaczysz.
Bardzo przepraszamy i mamy nadzieję, że nie będziesz zła, mamy tu parę spraw do załatwienia. Zbliża się noc i jestesmy bardzo zmęczeni.. Dobranoc..
Twoi kochani,
Atalia i Armin.
Nad naszymi głowami gwiazdy układały nam już przyszłość, o której nie mieliśmy pojęcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz