czwartek, 19 października 2017

Zmiana planu



Następnego dnia obudziłam się, słysząc budzik i już wtedy wiedziałam, że muszę się odegrać. Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro na swoją zapłakaną twarz. Widząc, jaką krzywdę mi wyrządził, wymyśliłam genialny plan. Polegał on na tym, że rozkocham go w sobie, a później porzucę. Zaśmiałam się złowieszczym śmiechem i szczęśliwa poszłam do szkoły. Pierwszym moim celem było pogodzenie się z nim. Zauważyłam go na korytarzu i od razu przeszłam do działania. Wiedziałam, że mi się uda.


- Hej – powiedziałam, dotykając jego ramienia. Odwrócił się gwałtownie z niedowierzającym wzrokiem.

- Amber? Czego chcesz? - zapytał oschłym głosem.

- Chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie. Twoje słowa dały mi do myślenia.

- Aha… - powiedział ze zdziwieniem.

- Mówię na serio, naprawdę nie chciałam ci sprawić przykrości…

- Muszę się nad tym wszystkim zastanowić.

Podniosłam plecak i poszłam na matematykę. W czasie lekcji poczułam mój wibrujący telefon w torbie. Szybko sprawdziłam, kto do mnie napisał. Okazało się, że był to obcy numer. W treści wiadomości było napisane, żebyśmy się spotkali po moich lekcjach w kawiarni. Po skończonych zajęciach z ciekawością podążałam do miejsca, w którym miałam się spotkać z autorem wiadomości. Okazało się, że przy stoliku siedział czytający książkę Josh. Po chwili zauważył mnie i zaprosił do stolika.

- Hej, ja też chciałbym cię przeprosić za to, co wydarzyło się w ostatnim czasie, nie zachowywałem się w stosunku do ciebie dobrze.

- To ja zaczęłam naszą kłótnię i cała wina leży po mojej stronie. Nie chciałam być taka chamska.

- Może zakończmy już tę dyskusję? Lepiej coś zjedzmy.

Spędzaliśmy miło czas, siedząc w kawiarni. Gdy wychodziliśmy, Josh złapał mnie za rękę, odprowadził do domu i przytulił na pożegnanie. Wchodząc do domu, spojrzałam jeszcze przez okienko w drzwiach, jak Josh znika za drzewem. Wzięłam głęboki oddech i poszłam do pokoju. Miało być inaczej, miałam go w sobie rozkochać, a tymczasem to ja cały czas myślę, jaki jest cudowny. Siadając na łóżku, przypomniałam sobie o wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło i uśmiechnęłam się do siebie. Wzięłam do ręki laptopa i weszłam na portal społecznościowy. Od razu się zorientowałam, że napisała do mnie koleżanka z klasy. W treści wiadomości był link. Gdy go otworzyłam, zobaczyłam, że moja bliska koleżanka próbowała popełnić samobójstwo. Byłam tym bardzo przerażona. Zdruzgotana zadzwoniłam do Josha.

- Hej, muszę ci coś powiedzieć – głos mi drżał. - Ashley próbowała się zabić.

- Co?! Dlaczego? Nie wiem, co powiedzieć w takiej sytuacji. Jest mi bardzo przykro, ale na pewno razem sobie poradzimy. Nie zostawię cię w tak trudnej chwili.

- Dziękuje, że jesteś przy mnie. Jest mi z tym łatwiej.

-Dużo dzisiaj przeszłaś, powinnaś się położyć – jego głos brzmiał kojąco i sprawił, że poczułam się lepiej, chociaż myśl o koleżance nie opuszczała mnie.

- Dobrze, dobranoc, słodkich snów.

- Dobranoc! Kocham cię.

Nagle telefon się rozłączył, ale wzdychając położyłam się do łóżka. Kocham cię?! Czy ona naprawdę to powiedział? Jak ja teraz zasnę?!

Następnego dnia rano obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca oraz krzyki dzieci podążających do szkoły. Przecierałam zaspane oczy i przypomniałam sobie o wszystkim, co się wczoraj wydarzyło, o Joshu, kawiarni i o… Ashley.

Dzisiaj nie miałam ochoty pójść do szkoły, wczoraj zbyt wiele emocji nawarstwiało się w mojej głowie, wiele pytań sobie zadawałam, a jednym najczęściej padającym było po prostu ,,dlaczego?’’. Nie miałam nawet ochoty na rozmowę ze znajomymi. Zeszłam na dół na śniadanie. Przez cały dzień nic nie robiłam, oglądałam seriale, siedząc na kanapie i się objadając. Miałam nadzieję, że zagłuszę tym swoje emocje. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Z ciekawości poszłam zobaczyć kto to. Nie spodziewałam się o tej godzinie nikogo, a szczególnie stojącego w drzwiach Josha.

- Czemu nie ma cię w szkole przecież jest prawie południe? – zapytałam zdziwiona jego obecnością.

-Zauważyłem, że nie ma cię w szkole, dlatego przyszedłem. Martwiłem się o ciebie… - patrzył na mnie z troską w oczach.-Dziękuję – żadne więcej słowo nie mogło przejść przez moje ściśnięte gardło. Wpadłam w jego ramiona, tuląc go do siebie. Zaprosiłam go do środka. Nagle przypomniałam sobie o jego notesie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz