czwartek, 19 października 2017

Mrucząca bestia




       Bruno zaczął uciekać przed zielonooką bestią, wołając o pomoc. Czuł gorący, śmierdzący oddech maszkary na karku. Przyspieszył bieg, potykając się co chwilę o własne nogi. Był przerażony i targał nim strach, powoli zaczynał żałować swojego pirackiego życia.  Upadł. Wstał szybko, pot spływał mu po twarzy. Po kilku minutach ucieczki uświadomił sobie, że zgubił się w labiryncie korytarzy i zrozumiał, iż nic go już nie goni. Pomoc nie była już potrzebna.


     Rozejrzał się dookoła i postanowił szukać znaków, które zwiodły go w tę część piramidy. Omiótł  ściany wzrokiem i spróbował odczytać hieroglify. Bez powodzenia. Wspaniałe znaki i obrazki zdobiły masywne ściany. Wstrzymał na chwilę oddech z podziwu i obserwował ten niecodzienny dla pirata widok. Czuł pewien rodzaj szczęścia z bycia poza wodą... wtem w oddali usłyszał gardłowe mruknięcie bestii. Najwyraźniej szukała swojej ofiary. 

Bruno szybko wskoczył za róg i znalazł się w ogromnej komnacie, pełnej sarkofagów. Niektóre z nich były otwarte i wydobywał się z nich smród stęchlizny. Pirat zatkał nos ręką i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Po chwili zauważył, że na sarkofagach zapisane były imiona wszystkich, którzy byli tam pochowani.

     Usłyszał za sobą ciche skrzypnięcie, powoli odwrócił się, a tuż za nim stała mumia. Jakby tajemniczy budzik zbudził ją z wiecznego snu. Bruno wystraszył się okropnie, jednak nie dał po sobie nic poznać. Wyciągnął szablę i dał powolny znak mumii, aby się wycofała, lecz mumia stała niewzruszona. 

     Od strony wejścia do komnaty dobiegł go ten sam przerażający warkot zielonookiego potwora, w świetle pochodni umieszczonej na ścianie obok wejścia, ukazało się stworzenie, przed którym uciekał. A był to jedynie zmumifikowany kociak, który charczał i prychał na zmianę. Kot owinięty gdzieniegdzie bandażami, nastroszył sierść i wygiął się pod dziwnym kątem, po czym wypluł obślinioną kulkę futra. Bruno był lekko zniesmaczony tym widokiem.

     Mumia nagle padła na kolana i zaczęła składać pokłony kotu, było to nadzwyczaj przedziwne widowisko dla pirata, który zaczął dyskretnie wycofywać  się z komnaty. Kilka kolejnych minut błądził po piramidzie w poszukiwaniu wyjścia, kiedy wreszcie udało mu się opuścić labirynt korytarzy, postanowił szybko wrócić na swój statek. Może i nie zdobył skarbu, po który tu przybył, ale nie chciał już bardziej narażać swojego życia w piramidzie.

     Przeskoczył burtę, wciągnął kotwicę i chwycił za ster. Roześmiał się na głos. Jednak fale i słony wiatr sprawiały mu ogromną radość. Jak mógł pomyśleć, że jest inaczej? Żagle załopotały na wietrze. Zajęty manewrowaniem statkiem, Bruno nie dostrzegł szarego, mruczącego cienia, znikającego pod pokładem.             

cdn
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz