Bruno zaczął uciekać przed
zielonooką bestią, wołając o pomoc.
Czuł gorący, śmierdzący oddech maszkary na karku. Przyspieszył bieg, potykając
się co chwilę o własne nogi. Był przerażony
i targał nim strach, powoli zaczynał żałować swojego pirackiego życia. Upadł.
Wstał szybko, pot spływał mu po
twarzy. Po kilku minutach ucieczki uświadomił sobie, że zgubił się w labiryncie
korytarzy i zrozumiał, iż nic go już nie goni. Pomoc nie była już potrzebna.
Rozejrzał się dookoła i postanowił
szukać znaków, które zwiodły go w tę część piramidy. Omiótł ściany wzrokiem i spróbował odczytać hieroglify. Bez powodzenia.
Wspaniałe znaki i obrazki zdobiły masywne ściany. Wstrzymał na chwilę oddech z
podziwu i obserwował ten niecodzienny dla pirata widok. Czuł pewien rodzaj
szczęścia z bycia poza wodą... wtem w oddali usłyszał gardłowe mruknięcie
bestii. Najwyraźniej szukała swojej ofiary.
Bruno szybko wskoczył za róg i
znalazł się w ogromnej komnacie, pełnej sarkofagów. Niektóre z nich były
otwarte i wydobywał się z nich smród stęchlizny. Pirat zatkał nos ręką i zaczął
się rozglądać po pomieszczeniu. Po chwili zauważył, że na sarkofagach zapisane
były imiona wszystkich, którzy byli tam pochowani.
Usłyszał za sobą ciche skrzypnięcie,
powoli odwrócił się, a tuż za nim stała mumia. Jakby tajemniczy budzik zbudził ją z wiecznego snu.
Bruno wystraszył się okropnie, jednak nie dał po sobie nic poznać. Wyciągnął
szablę i dał powolny znak mumii, aby się wycofała, lecz mumia stała
niewzruszona.
Od strony wejścia do komnaty dobiegł go ten sam przerażający
warkot zielonookiego potwora, w świetle pochodni umieszczonej na ścianie obok
wejścia, ukazało się stworzenie, przed którym uciekał. A był to jedynie
zmumifikowany kociak, który charczał i prychał na zmianę. Kot owinięty
gdzieniegdzie bandażami, nastroszył sierść i wygiął się pod dziwnym kątem, po
czym wypluł obślinioną kulkę futra. Bruno był lekko zniesmaczony tym widokiem.
Mumia nagle padła na kolana i
zaczęła składać pokłony kotu, było to nadzwyczaj przedziwne widowisko dla
pirata, który zaczął dyskretnie wycofywać
się z komnaty. Kilka kolejnych minut błądził po piramidzie w
poszukiwaniu wyjścia, kiedy wreszcie udało mu się opuścić labirynt korytarzy,
postanowił szybko wrócić na swój statek. Może i nie zdobył skarbu, po który tu
przybył, ale nie chciał już bardziej narażać swojego życia w piramidzie.
Przeskoczył burtę, wciągnął kotwicę
i chwycił za ster. Roześmiał się na
głos. Jednak fale i słony wiatr sprawiały mu ogromną radość. Jak mógł pomyśleć, że jest inaczej? Żagle załopotały na
wietrze. Zajęty manewrowaniem statkiem, Bruno nie dostrzegł szarego, mruczącego
cienia, znikającego pod pokładem.
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz