niedziela, 24 września 2017

NAJSTARSZY PIRAT ŚWIATA

Ocean to nieskończona głębia kolorów, zapachów oraz niebezpieczeństw, których nikt nie zna. Jest jednak jeden człowiek, który ocean zna lepiej niż ląd. Nazywa się Bruno i jest piratem. 
Bruno ma ciemną karnację (być może kolor skóry zawdzięcza słońcu, którego promienie odbijają się od wody), ma brązowe kręcone włosy oraz błękitne oczy. Całą jego lewą rękę zdobią tatuaże przedstawiające strzały (po jednej za każdego zabitego człowieka lub stwora).
Zazwyczaj nosi czarne skórzane spodnie (bardzo niewygodne i niepraktyczne na morzu, ale szalenie seksowne) oraz kolorowy t-shirt z owcą. Jest mądry, czuły i miły (choć zapewne wszyscy, których okradł lub napadł, powiedzą coś przeciwnego).
Nikt nie wie ile Bruno ma lat. Istnieją legendy mówiące o tym, że w średniowieczu babki straszyły Piratem Brunem swoje wnuki, ale wszak to tylko legendy. Jedno jest pewne, Bruno pływa od zawsze i można przypuszczać, że będzie pływał po śmierci. Być może on już jest martwy,a jego niespokojny duch przejął stery. Nie wiadomo. Niewielu bowiem miało okazję z Brunem rozmawiać, gdyż z natury jest również małomówny i dość zamknięty w sobie.
By dopełnić prezentacji naszego bohatera warto przytoczyć pewną historię, którą w dzieciństwie opowiadała mi moja prababka. Oczywiście historia dotyczy Bruna.
Pewnego słonecznego i wietrznego dnia Bruno ukradł z portu cały zapas rumu. Przez kolejne dni zajmował się gównie piciem i zwracaniem zawartości żołądka za burtę. Nie spodobało się to Posejdonowi, który czystość swego królestwa cenił ponad wszystko. Postanowił rzucić klątwę na paskudzącego pirata. Polegała ona na wiecznym poszukiwaniu skarbów. Od pamiętnego dnia Pirat Bruno miał nigdy nie zaznać spokoju i nieustająco szukać coraz to nowych skarbów. Jego pierwszym wyborem okazał się tzw. skarb żuka. Nikt nie wiedział dokładnie co przedstawiał sobą ów skarb, dlatego tym bardziej Bruno chciał go odnaleźć. W świetle latarki odczytał wskazówki ukryte na mapie i wyruszył we wskazanym kierunku. Płynął dwadzieścia dni i nocy, aż dwudziestego pierwszego dnia, na horyzoncie, dostrzegł olbrzymią piramidę. Zacumował swój statek przy plaży i wyruszył w kierunku budowli. Po dotarciu na miejsce i wdarciu się do wnętrza grobowca, z przykrością stwierdził, że w całej piramidzie nie ma ani odrobinki złota. Już zaczynał kląć, gdy nagle jego wzrok padł na niewielką drewnianą skrzynię, którą w swoich zmumifikowanych łapkach trzymał kot (zapewne pupil jakiegoś faraona). Wyjął ową skrzynkę z łap zwierzaka i dokładnie obejrzał zamek. Wieko było zamknięte, a w pobliżu nie dostrzegł żadnego klucza. Uznał, że skoro nie może dostać się do wewnątrz skrzynki w cywilizowany sposób, musi wybrać inny. Rzucił z impetem kuferkiem o ścianę, trafiając po drodze w kota.Zarówno kot, jak i kuferek rozpadli się w drzazgi.Bruno nie zdążył podejść do pozostałości po skrzyni, gdyż niespodziewanie rozległo się przenikliwe miauknięcie. Jedno, drugie, trzecie... Zdawały się przybliżać. Zdezorientowany Pirat starał się zlokalizować źródło dźwięku, ale nie potrafił jednoznacznie określić skąd pochodzi. Nagle we wnętrzu korytarza dostrzegł parę święcących na zielono oczu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz