To był pierwszy dzień
Julii w warszawskiej szkole. Wszystko tam było takie wielkie i nowoczesne.
Dzieciaki gromadziły się powoli w hali, gdzie miało się odbyć rozpoczęcie roku.
Niestety, Julia nie wiedziała, gdzie dokładnie ma się udać. Nieświadomie wpadła
na jedną z uczennic, którą, z powodu jej wzrostu, wzięła początkowo za nauczycielkę.
Szybko jednak okazało się, że dziewczyna ma na imię Ala i że są w tej
samej klasie. Razem udały się na miejsce. Podczas przemowy dyrektora
dziewczynki tak się zagadały, że nie zauważyły, jak dyrektor zwrócił im uwagę.
Wszystkie oczy były zwrócone na nie. Wtem z tłumu wyszedł chłopak i powiedział:
- Hej! Tu nie ma na co
patrzeć, kontynuujmy - wtedy wszystko wróciło do normy. Chwilę później
wszystkie klasy rozeszły się do wyznaczonych im sal. Julia i Ala dostrzegły
tajemniczego "obrońcę" wśród ludzi ze swojej klasy i bardzo je to
ucieszyło, ponieważ chciały się dowiedzieć, kto to jest. Pech chciał, że im się
to nie udało, ponieważ wychowawczyni nie dała im ani chwili na rozmowy. Pomimo
tego, gdy Julia wychodziła ze szkoły, zauważyła chłopaka i postanowiła do niego
podejść.
- Dzięki - powiedziała
nieśmiało.
- Nie ma sprawy,
jestem Marceli – odpowiedział.
- A ja Julia -
wybełkotała.
Po chwili przyjechał
autobus i Marceli wszedł do środka. Po Julkę przyjechał tata
i razem wrócili do
domu. Drugiego dnia zaczęły się lekcje. Na matematyce Julia nie słuchała
nauczycielki i zamiast usłyszeć, ile to jest szesnaście do potęgi drugiej,
usłyszała sześć do potęgi drugiej. Odpowiedziała zgodnie z prawdą, tyle, że nie
na to działanie. Nauczycielce się to nie spodobało, ponieważ zauważyła, że
dziewczyna, zamiast skupić się na lekcji, buja w obłokach. Podczas przerwy
obiadowej Julka nie mogła znaleźć Ali, więc zamiast z nią, usiadła z dwoma
obcymi dla niej dziewczynami - Marianną i Idą z równoległej klasy, które
zaprosiły ją do stolika.
- Hej, jak ci się
podoba w nowej szkole? - zapytała Marianna
- Dobrze-odparła Julia
nieufnie.
- Fajna piramida-powiedziała
Ida z sztucznym uśmiechem.
- Dzięki, dostałam ten
brelok od mamy, z Egiptu .
- Fajnie-mruknęła z
zazdrością Marianna.
- Zaczekajcie chwilę, pójdę odnieść tacę- oznajmiła
Julia.
- Dobra- odparły chórem koleżanki.
Gdy Julia odnosiła tacę, Ida szybko zwinęła brelok Julki
do swojej markowej torebki. Dziewczyna wróciła, nie zwracając uwagi na brak
swojej piramidki.
- Chodźmy na lekcje- zaproponowała Marianna.
-Okej- zgodziła się Julia.
Po długim dniu w szkole Julia leniwym wzrokiem zaczęła
wypatrywać swojego autobusu 613. Gdy przyjechał, wsiadła do środka, ale nie
sama- obok niej, ni stąd, ni zowąd, pojawił się Marceli.
-Hej- przywitała się szukając wolnego miejsca...
Bezskutecznie. Autobus był tak zatłoczony, że przyjaciele z trudem znaleźli
miejsce, by spokojnie porozmawiać.
-Dokąd jedziesz? - zapytała zaciekawiona.
- Do domu, a potem na kółko aktorskie.
-Kółko aktorskie?! - Julce przypomniało się
przedstawienie w jej dawnej szkole... Wtedy grała główną rolę i bardzo miło to
wspominała.
- U nas w szkole, nie wiedziałaś? Podobno w tym roku
wystawiamy „Romea i Julię”- zdziwił się Marceli.
- Myślisz, że mogę dołączyć?
- Myślę, że będziesz świetną Julią - odpowiedział chłopak.
Wtedy autobus się zatrzymał i dziewczyna wysiadła. Przed domem zaczęła nerwowo szukać kluczy, ale nie mogła ich znaleźć. W
końcu mama wpuściła ją do środka.
-Co się stało, kochanie?- troskliwie spytała rodzicielka.
-Nie mogę znaleźć moich kluczy. Pamiętam, że dzisiaj
rano próbowałam włożyć klucz od furtki do dziurki od klucza w
mojej szafce. Głupia pomyłka... Potem chyba miałam je w stołówce. Może tam je
zostawiłam?... - tłumaczyła się Julia.
- Mam nadzieję, że się znajdą- odrzekła sceptycznie
mama.
- Jeszcze coś, mamo...
- Tak, skarbie?
-W szkole jest kółko aktorskie. Mogę do niego
dołączyć?
-Oczywiście! W starej szkole byłaś gwiazdą!- ucieszyła
się mama.
Chwilę później dziewczyna szukała zeszytu, który
zabierze ze sobą na kółko. Musiał być wyjątkowy! "Może ten w
skarabeusze?" – pomyślała.
Dostała go od taty. Skarabeusz miał
przynosić jej szczęście, ale Julka jeszcze nie miała okazji go wykorzystać.
Na kółku aktorskim zebrało się dużo chętnych, ponieważ
dzisiaj miały odbyć się przesłuchania. Wszystkie dziewczyny chciały grać rolę
Julii. Każdy dostał kopię scenariusza przedstawienia. Po chwili Julka odnalazła
w tłumie Alę i obie ćwiczyły tekst.
- Kogo chciałabyś zagrać?- zadała pytanie Ala
- Julię... A ty?
-Na pewno nie Julię! W jednej scenie Julia i Romeo się
całują! A co, jeśli tę rolę dostanie jakiś nieciekawy chłopak? Czytałam o tym w książce
i na pewno nie chcę wystąpić w tej scenie!
-Jesteś pewna?
- Sprawdźmy to w scenariuszu - zaproponowała Ala.
Rozpoczęły się przesłuchania, każdy musiał odegrać
kawałek przedstawienia. Julka zauważyła Marcelego wśród chłopaków, którzy
uczyli się roli Romea. W końcu przyszedł czas na dziewczynę. Zdenerwowana weszła na scenę. Nogi miała jak z waty, ale wzięła się w garść i wygłosiła
swoją kwestię. Schodząc ze sceny, wpadła przez przypadek na przyjaciela.
- Świetnie ci poszło - pogratulował jej chłopak.
- Dzięki i powodzenia –odpowiedziała.
- Do zobaczenia, Julio!- śmieszkował Marceli.
- Żegnaj, Romeo - odpowiedziała dziewczyna, a na jej
twarzy pojawił się rumieniec.
Po wszystkim dzieciaki rozeszły się do domów.
Kolejnego dnia na przerwie obiadowej Julia znowu
usiadła z Idą i Marianną.
-Hej, dziewczyny, nie widziałyście moich kluczy?
- Tych z tym fajnym brelokiem? - spytała Marianna.
- Tak - odpowiedziała smutno Julka.
- Nie, nie widziałyśmy ich. A z czego jest ta bluzka?
- zainteresowała się Ida.
- Z wełny, a dlaczego pytasz?- zdziwiła sie
dziewczyna.
- Przecież to z owieczek! Biedne
zwierzątka! Moja jest z jedwabiu i to od sławnego projektanta. Powinnaś pójść
kiedyś z nami na zakupy - przechwalała się Ida.
- Widziałyśmy cię na przesłuchaniu - zagaiła Marianna.
- Tak, ja...
- Ja na pewno dostanę główna rolę. Dostaję ją co roku
- przerwała jej Marianna.
- Oczywiście- wydukała Julka.
- Dzisiaj wywieszają obsadę, możemy iść zaraz
sprawdzić - oznajmiła Ida.
Dziewczynki udały się więc pod gablotę z ogłoszeniami.
Ku zdziwieniu i złości Marianny to Julia dostała główną rolę. Za to rolę Romea
dostał nie kto inny, jak Marceli. Dziewczyna ucieszyła się tym faktem. Ala też
dostała rolę, miała zagrać matkę Julii. Zdenerwowana Marianna, po odkryciu, że
została dublerką Julki, obraziła się na dziewczynę i razem z Idą poszły do
damskiej łazienki poprawić makijaż. Wtedy zadzwonił telefon Julii. To był
Marceli... Pytał, czy mogą się spotkać w cukierni na lodach i poćwiczyć kwestie
do przedstawienia. Po lekcjach dziewczyna udała się w wyznaczonym przez
chłopaka kierunku. Świetnie się bawili, powtarzając tekst i
pochłaniając kolejne porcje lodów. Gdy Julka wróciła do domu, robiło się już
ciemno. Co ciekawe, w środku nie paliło się żadne światło. "Nikogo nie
ma?" -pomyślała zdziwiona dziewczyna. Weszła do domu, a w korytarzu pojawił się tata.
- Hej, tato! Co tutaj tak ciemno?
- Nie ma prądu, chyba w całej dzielnicy wyłączyli.
Proszę, weź latarkę i chodź, właśnie rozpalam w kominku. Jeśli mi
pomożesz w szykowaniu kolacji, to może dostaniesz małą niespodziankę.
Julka chętnie pomogła tacie w przygotowaniu kolacji.
Ciekawiło ją, jaką niespodziankę tata ma na myśli. Kiedy wszyscy zjedli
kolację, tata i Julia udali się do pokoju dziewczynki.
- Niespodzianka!- krzyknął tata, a oczom dziewczynki
ukazał się szczeniaczek.
-Jest śliczny! Dziękuję!- nie mogła uwierzyć
dziewczyna.
- Jak go nazwiesz?
- Myślę, że imię Strzała będzie do niego
pasowało- stwierdziła Julka, a szczeniaczek odszczekał jej na znak, że mu się
podob a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz