Sam ocknął się w szklanej zamkniętej od góry wieczkiem tubie. Była wypełniona lepką mazią, która sprawiała, że się nie topił. Wokół szklanej tuby chodziło pełno naukowców ubranych w białe fartuchy, a po drugiej stronie sali znajdowały się jeszcze dwa identyczne pojemniki, w których również znajdowały się osoby. Spoglądał na nich zaciekawiony, jednak gdy oni ujrzeli, że się wybudził, wpadli w panikę, zaczęli rozmawiać, jednak przez szczelnie zamknięte wieczko nie słyszał ani słowa.
Jeden z naukowców poszedł i wcisnął wielki czerwony guzik na panelu sterowania. Po chwili nad drzwiami wejściowymi do pomieszczenia zapaliła się niebieska lampka i wszedł jakiś tajemniczy człowiek w masce. Gwałtownie stanął i wpatrywał się w Sama przez dłuższą chwilę. Wskazał palcem na panel sterowania i jeden z naukowców coś zaczął tam wpisywać. Przy wielkim hałasie otworzyła się podstawa tuby i Sam wpadł do zbiornika z zielonym płynem. Tajemniczy facet w masce pomógł mu się wydostać ze zbiornika. Po chwili, gdy nasz bohater ujrzał jego prawdziwą twarz, okazało się, że to jego ojciec. Sam oniemiał.
-Poznajesz mnie? - spytał tajemniczym głosem ojciec
-Tak, to ty! Ty jesteś moim ojcem! - odrzekł Sam
-Jestem pewien, że chcesz znać całą prawdę, zaraz się wszystkiego dowiesz. Chodź ze mną! - krzyknął ojciec.
Chłopak nie wiedział, co się stało, był z jednej strony poirytowany całą tą sytuacją, a z drugiej zaciekawiło go, co tak naprawdę się stało. Ojciec zaprowadził Sama do pokoju, w którym było dużo odczynników i innego sprzętu laboratoryjnego.
-Co chciałbyś wiedzieć? - zapytał drżącym głosem starszy z mężczyzn.
-Dlaczego w jednym momencie znajdowałem się w maszynowni, a następnie na polanie? Przecież nie istnieje teleportacja!
-Przeprowadzaliśmy na tobie doświadczenia na otwartym mózgu, na przykład, co się stanie, gdy podamy ci dwusiarczan miedzi III lub fenoloftaleinę IV. Coś jeszcze?
-Gdzie jest Lucy? Czy ona była tylko moim wyobrażeniem?
-Nie, twoja siostra znajduje się na Ziemi razem z twoją matką.
-Gdzie się znajdujemy, ojcze? - zapytał niepewnym głosem Sam.
-Jesteśmy na planecie 009-Krypont. Musieliśmy awaryjnie lądować po zdarzeniu z małą asteroidą. Nasi naukowcy właśnie opracowują plan powrotu na Ziemię - naszą planetę. Na Ziemi będziemy za jakieś 3 tygodnie świetlne, zepsuł się nam cały układ sterowania. Nie martw się, Sam, na pewno zobaczysz jeszcze swoją siostrę całą i zdrową.Po 5 minutach rozmowy przybiegł zestresowany mechanik, w popłochu przewracał i taranował wszystko na swojej drodze. Podbiegł do ojca i szepnął mu coś na ucho. Twarz mu zbledła. Po chwili rozmowy ojciec podszedł do chłopaka i powiedział:
- Sam, niestety nasza maszynownia się zapaliła, wszystkie wyjścia są zablokowane, nie wiem co mamy zrobić.
- Tato, ale jak to? My zginiemy?
- Nie mamy jak uciec synku, nie wiem co mam zrobić. Wszytko jest zablokowane, nie ma żadnej innej drogi, a płomienie zaraz do nas dotrą.
- Tato, ja nie chcę zginąć!
- Przepraszam, że nie potrafię cię uratować, przepraszam za to wszytko co ci zrobiliśmy.
- Wszytko w porządku, nie obwiniaj się!
Płomienie rozprzestrzeniały się coraz szybciej i szybciej, po kilku minutach znalazły się już w pomieszczeniu, gdzie był ojciec z synem. Cały statek się spalił, nikt nie przeżył, a na Ziemi nikt nie wiedział co się stało i czy załoga żyje, czy nie. Żadnego sygnału, żadnego śladu, kompletna pustka została w sercu Lucy i matki Sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz