wtorek, 9 maja 2017

Tajemnicza (nie)znajomość


Błażej zaniemówił. Przez głowę przepłynęły mu tysiące myśli: Iga to tak naprawdę nie Iga!? Kim ona była?! Czego ode mnie chciała?!...
Wyszedł z domu i kierował się w stronę parku. Siadł na ławce przed fontanną, gdzie miał się spotkać z “Igą”... przed wypadkiem. Przypomniały mu się wszystkie chwile, przeżyte razem. Sanki, piaskownica, trzepak. Nagle wstał i się rozejrzał. Mamy wiosnę, piękną słoneczną wiosnę. Postanowił, że skoro jest taka ładna pogoda, to przejdzie się po parku podziwiając kolorowe kwiaty, rude wiewiórki wdrapujące się na wysokie drzewa i małe czarno-żółte pszczółki. Chwilę później podbiegło do niego niewielkie, rude zwierzątko, lecz uciekło, ponieważ przestraszyło się dzwoniącego telefonu Błażeja. Na wyświetlaczu zobaczył: “Iga”. Bardzo się zdziwił, jego myśli powróciły do listu, który dostał od tejże dziewczyny. Po chwili zamyślenia w końcu odebrał komórkę i usłyszał dziewczęcy głos. Dawno go nie słyszał, ale od razu wiedział, że po drugiej stronie słyszał tę samą dziewczynę z kasztanowymi lokami i dużymi, pięknymi oczami, którą znał od tak dawna, a jednak nic o niej nie wiedział.

- Hej Błażej. Co tam słychać? - powiedziała dziewczyna.
- O.. okej. Wszystko w porządku - odpowiedział nadal trochę zmieszany Błażej.
- Czytałeś list? Włożyłam go do skrzynki jakieś dwa tygodnie temu i myślę, że to dużo czasu na przeczytanie tak niedługiego listu.
- Dwa tygodnie?! Przeczytałem go dopiero dzisiaj. Znalazłem go pod stołem. Karolina… wiedziałem.
- Jaka Karolina?
- Nieważne, to w jakiej sprawie dzwonisz?
- A tak. Prawie już zapomniałam. Chciałam ci opowiedzieć o tym Lomo Qenorp, jeśli oczywiście chcesz.
- Jasne, mów - powiedział chłopak, zmierzając ku ławce.
- To może zacznę od początku. We wczesnym dzieciństwie miałam na imię... Klara. Później poszłam do podstawówki. Następnie przystąpiłam do testów, o których ci pisałam i zmieniłam imię na Iga. Rodzice zdecydowali za mnie i wybrali mi to imię. Cieszę się, bo „Klara” mi się kompletnie nie podoba. Wracając do testów, pierwszym zadaniem było ułożenie kostki rubika na czas. Myślę, że 58 sekund to całkiem niezły wynik. Dalej musiałam wykonać zadanie z barankami, gdzie….

W tej chwili połączenie się zarwało, a Błażej siedział na ławce z otwartymi ze zdziwienia ustami. Myślał, że zerwanie rozmowy spowodował brak zasięgu, zerknął na wyświetlacz, ale ku jego zaskoczeniu zasięg był pełny. “To pewnie telefon Igi, czy raczej Klary, szwankuje” - pomyślał. Jednak bardziej niepokojące było to, że czekał, aż oddzwoni, ale nic się nie działo. Zadzwonił do niej, ale nie odbierała.

Po chwili Błażej postanowił przejść się po okolicy, mając nadzieję, że spotka dziewczynę. Podszedł pod wysoki wieżowiec, przy którym często się z nią spotykał. Nagle jego telefon zawibrował. Chłopak szybko wyjął komórkę z kieszeni, myśląc, że to jakaś wiadomość od Igi. Jednak był to sms od zastrzeżonego numeru o treści: “Przyjdź jak najprędzej do wcześniej umówionego miejsca.”

Gdzie? Czy chodzi o skwer koło fontanny? Tam przecież umawiałem się tylko z Igą! A może to wiadomość od niej? Tylko dlaczego numer jest zastrzeżony? - Pomyślał zdziwiony Błażej.
Chłopak pobiegł na ławkę, na której wcześniej rozmawiał przez telefon z Igą.

Czekał kilka krótkich minut i wtedy pojawiła się Iga. “O! jest ta krętaczka” pomyślał Błażej.

- Cześć. Mam nadzieję, że nie czekasz długo.
- Nie.-Wysyczał przez zęby.
- Coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowanego, Błażejku.
- Może ty mi powiesz co się stało!? I w ogóle czemu tak do mnie mówisz?!
- Ja? Czy mam ci coś do powiedzenia? No w sumie to tak. Ale chodź się przejść.

Błażej odburknął coś pod nosem i ruszył z miejsca.
 Więc od czego zacząć… No w sumie wszystko ci napisałam w liście. Czyli jesteś na mnie zły, prawda? Nie gniewaj się, ja naprawdę nie miałam wielkiego wyboru.
- Jasne.
- Rodzice wywierali na mnie bardzo dużą presję a ty wydawałeś się miły i…
- I łatwy do oszukania?!
- Nie, to nie tak.
Nagle Błażej zobaczył wystający z jej kieszeni klucze. Wydały mu się bardzo tajemnicze i nie wyglądały na zwykłe do mieszkania. Ciekawski chłopak postanowił o nie zapytać.
- Do czego są te klucze?
Dziewczyna popatrzyła się na niego przestraszonym wzrokiem i wepchnęła klucze głębiej do kieszeni. Odezwała się z nerwową pewnością siebie:
- Przepraszam, ale muszę już iść.
Dziewczyna wybiegła z parku, kierując się w stronę przystanku. Błażejowi tajemnicze klucze nie dawały spokoju. Postanowił śledzić Igę. Wsiadł za nią do autobusu nr 44. Usiadł w bezpiecznej odległości i zaczął ją obserwować. Nagle wyjęła telefon i zadzwoniła do kogoś. Błażej usłyszał tylko:
- Zaczyna węszyć. Spotkajmy się za 5 minut pod moim blokiem.

Po dwóch przystankach Iga wysiadła, a za nią Błażej. Zauważył, że zaczęła rozmawiać z dziwną kobietą.Niezbyt wysoka kobieta, prawdopodobnie po czterdziestce, wnioskując z jej ostrych, azjatyckich rysów twarzy. Miała rude włosy w odcieniu miedzi, splecione w dwa warkocze. Przetykały je pasma siwizny, połyskujące w popołudniowym słońcu. Można było zauważyć ciemne odrosty. Niestaranny makijaż i rozmazana, burgundowa szminka potęgowały odczucie niedbałości i pośpiechu. Włożyła workowatą, zieloną bluzę z nadrukiem, ukrywającą krągłości, którymi kobieta mogłaby się chwalić. Do tego dresowe spodnie, niczym od piżamy, oraz brudne trampki. Całokształt tworzył w oczach Błażeja obraz kogoś, kto dopiero się obudził i ledwo zdążył na spotkanie.

Błażej nie mógł powiedzieć wiele więcej na jej temat. Jej mowa ciała była dość dziwna: rozbiegany wzrok, gwałtowna gestykulacja i przestępowanie z nogi na nogę mogły świadczyć o jej skłonnościach do szybkiego denerwowania i uleganiu presji. Przyglądając się Idze, zauważył, że chyba boi się rozmówczyni najbardziej na świecie.

Na oko chłopaka nie była to osoba z predyspozycjami do bycia liderem. Chociaż, kto tam ją wie. Błażej nawet z nią w życiu nie rozmawiał, ale aura, którą wyczuwał, była niepokojąca i sprawiała, że chłopiec czuł się wystraszony!

Nagle kobieta obróciła się w jego stronę, na co Iga wzdrygnęła się, ale również zwróciła swą twarz w miejsce, gdzie stał. Poczuł na plecach zimny pot, jakby umiała ona czytać w myślach i sercu człowieka. Ruszyły w jego stronę…

,,Nie, nie, nie! To się nie dzieje!” Zaczął biec. Obejrzał się. Biegły za nim. Skręcił. Biegł jak najbardziej krętą drogą, aby je zgubić. Po 10 minutach wszedł do sklepu, aby kupić wodę. Był cały zalany potem. Wyszedł na ulicę, nie mając pojęcia, co ma począć. Pomyślał o pójściu pod wieżowiec Igi bądź Klary, ale nie wiedział, czy jest to bezpieczne. Stwierdził jednak, że nie ma chyba nic lepszego do roboty. Po około 15 minutach dotarł na miejsce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz