Słońce raziło mnie w oczy. Widziałam dwoje przytulających się ludzi. Byłam pewna, że jest to Edward i
Elizabeth. Wyglądali tak pięknie. Obok mojej nogi znalazłam list. Był
podpisany: od C.
Edward opowiadał mi, że Elizabeth była cudowną i piękną kobietą. Pochodziła z bardzo biednej rodziny. Kiedy
miała osiemnaście lat uciekła z domu. Od tamtej chwili mieszkała z Edwardem. On
był od niej starszy o dwadzieścia lat, ale wiek nie miał dla nich znaczenia.
Elizabeth miała
niezwykle jasną cerę. Jej rude włosy i zielone oczy dodawały jej uroku. Była
bardzo wysoka jak na kobietę. N rękach i na zadartym nosku miała pełno piegów.
Na lewym ramieniu miała wytatuowaną dużą literę
L.
Edward opowiadał mi, że
była molem książkowym. Pasjonowały
ją książki psychologiczne i miłosne. Uwielbiała, gdy Edward
zabierał ją do wesołego miasteczka.
Było to raz w roku podczas festynu, na którym zbierało się całe ich miasteczko.
Na ostatnim festynie przed katastrofą Edward kupił Elizabeth przepięknego,
drewnianego chłopca. W brzuchu chłopca była mała kieszonka, w której dziewczyna
znalazła pierścionek zaręczynowy. Edward był znany z bardzo nietypowych
pomysłów. Ale młoda kobieta to w nim kochała. Albo tylko tak mu się wydawało.
Po dwóch tygodniach od
zaręczyn wzięli ślub. Bardzo kameralny, ponieważ byli tylko oni i ksiądz.
Postanowili wyjechać na miesiąc miodowy. Postanowili udać się w zaciszne
miejsce nieopodal miasteczka Terrent.
W dniu wyjazdu działy
się bardzo dziwne rzeczy. W torbie Edwarda znaleźli ogromnego pająka, a na ścianach ich domu pojawiły
się plamy, których nigdy wcześniej nie było. Gdy byli na lotnisku spotkali
tajemniczego człowieka. Prowadził na smyczy małego i obrzydliwego szczura. Mężczyzna chciał porozmawiać z
parą, ale Edward szybko się odsunął od nieznajomego. Natomiast Elizabeth
zachowywała się tak jakby go znała, podała mu rękę i dała mu jakiś znak. Edward
chciał wyciągnąć od żony skąd zna tego człowieka, ale ona nie chciała mu
powiedzieć.
Gdy już byli w
samolocie, Elizabeth kilka razy wychodziła do toalety. Przynajmniej tak mówiła
Edwardowi. Dziesięć minut przed lądowaniem zgasło światło w całym samolocie.
Zaczęły się mocne turbulencje. W samolocie zapadł zupełny mrok. Ludzie wpadli w
panikę. Z końca samolotu było słychać dziwne odgłosy. Były pełne grozy.
Straszliwy głos zaczął odliczać… Dziesięć… dziewięć… osiem…siedem… sześć… pięć…
cztery… trzy… dwa…jeden.
Gdy głos skończył
odliczać, w samolocie zapadła zupełna cisza. Wydawało się, że ludzie przestali
oddychać. Edward zauważył, że jego ukochana zniknęła. Czas stanął w miejscu. I
nagle samolot zaczął spadać. Po kilku sekundach maszyna rozbiła się.
Edward nie pamiętał
wszystkich szczegółów. Przez prawie dwa miesiące leżał w śpiączce. Po
przebudzeniu się nie pamiętał prawie niczego. Jedyne co pamiętał to Elizabeth.
Po opuszczeniu
szpitala zamieszkał w mrocznym zamku. Od tego czasu krążyły o nim różne
legendy. Jedna legenda mówi, że Elizabeth urodziła dziecko. Była to
dziewczynka. Przyszła na świat tuż przed ich miodowym miesiącem. Niektórzy
twierdzą, że dziewczynka zmarła kilka dni po porodzie, inni natomiast mówią, że
dziewczynka ciągle żyje.
Gdy skończyłam czytać list, nie wiedziałam co myśleć. Miałam
mnóstwo pytań. Kiedy podniosłam głowę do góry zauważyłam, że zmieniłam miejsce. Wróciłam do starego zamku.
Byłam kompletnie sama. Siedziałam na podłodze. Ledwo łapałam oddech. Ciągle
zastanawiałam się nad listem. Nie dawał mi spokoju. Nagle usłyszałam czyjeś
kroki. Z sekundy na sekundę bałam się coraz bardziej. Gdzieś w oddali słyszałam
szepty. Nie potrafiłam opanować zdenerwowania. Postanowiłam się schować za
szafą. Dwoje młodych ludzi weszło do pokoju. To znowu oni. Elizabeth i Edward.
Tym razem trochę starsi. Rozmawiali o wadze
i o dwójce więźniów. Nie miałam pojęcia o jaką wagę i o jakich więźniów mogło
im chodzić. Nagle Elizabeth zniknęła. Edward zaczął krzyczeć. Na podłodze
znalazłam kolejny list. Tym razem bez podpisu, o krótkiej treści:
Potrzebuję twojej
pomocy!
Czy ten list jest do mnie? Jak on się tutaj znalazł? Czy on jest od Edwarda? Czy on chce żebym
znowu spotkała się z wiedźmą? Byłam bezsilna. Nie wiedziałam co zrobić. Edward
ciągle krzyczał w niebogłosy. Postanowiłam zebrać się na odwagę i z nim
porozmawiać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz