Nie wiem, gdzie jestem. Moje powieki są tak ciężkie, że trudno mi je podnieść. Czuję się słaby, nie daję rady nawet podnieść głowy… moja głowa, o rany, jak ona mnie boli. Słyszę pikające odgłosy jakichś urządzeń, ale czy to możliwe, żeby w pustym i przerażający bunkrze, mieściły się jakiekolwiek dziwne maszyny? A może to jakieś narzędzia tortur... muszę się uwolnić.
No dalej otwórz oczy. Dasz radę po prostu to zrób… Powoli udaje mi się osiągnąć swój cel. Nie widzę jednak nic oprócz białego światła.
Czyżbym był martwy?! Nie, to niemożliwe! Ratunku! Coś mnie oślepia, przecież wcześniej było ciemno! Co się dzieje? Ja nic nie złego nie zrobiłem!
Gdzieś z oddali docierają do mnie słowa:
- Siostro, proszę podać pacjentowi lek na uspokojenie... Dzień dobry młody człowieku, widzę, że już się obudziłeś, ale na razie musisz jeszcze trochę odpocząć, przeszedłeś gruntowne płukanie żołądka.
Moje powieki znów są zbyt ciężkie, zasypiam…
- Igor, Igor… słyszysz mnie? - dociera do mnie spokojny męski głos. Czuję, że powoli odzyskuję świadomość.
- Jak się czujesz? Trudno mi uwierzyć, że to zrobiłeś, ale jak, już lepiej? Boże, jak to dobrze, że do mnie wtedy zadzwoniłeś. Nie wiem, do czego mogłoby dojść… i wolę o tym nie myśleć.
- Patryk?! Że co? O co ci chodzi?! I gdzie ja w ogóle jestem?!
- Jak to, nic nie pamiętasz? Przedwczoraj nawaliłeś się w nocnym klubie i zadzwoniłeś do mnie. Wygadywałeś jakieś bzdury o piramidzie i ludziach w maskach. Miałeś taki dziwny głos. Stwierdziłem, że jesteś pijany, więc pojechałem do knajpy, która była najbliżej twojego mieszkania.
- Nie mogę w to uwierzyć. Ja, ja... nic nie pamiętam… Miałem bardzo przerażający sen... Myślałem, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Przepraszam, ale muszę już iść, poza tym twoja mama chce do ciebie zajrzeć. Cześć, zdrowiej szybko.
- Cześć - odpowiadam wciąż zdezorientowany.
O mój Boże. Teraz czeka mnie rozmowa z mamą. To będzie chyba najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Znowu ją zawiodłem, wszystko znowu zepsułem, znowu... znowu…, ale czy na pewno?
- Synku, jak się masz?- zapytała mnie, niepewnie się uśmiechając. - Strasznie mnie wystraszyłeś, ale nie martw się, jakoś wszystko się poukłada.
Nie mogę w to uwierzyć. Moja mama na mnie nie nawrzeszczała?!
- Bo widzisz syneczku, ja coś zrozumiałam i to dzięki twojemu ojcu… To było dla mnie trudne - znaczy nasze rozstanie, ja nie umiałam sobie z tym poradzić, nie wiedziałam, jak mam ogarnąć życie, które mnie czeka: dom, twoje sprawy, pracę. Chcę ci obiecać jedno - wszystko się zmieni, a ja już się zmieniłam… - usłyszałem wzruszoną mamę.
- To jest kartka z pamiętnika twojego ojca, on mieszka w Australii, w Sydney. Wiem... nigdy ci tego nie mówiłam... Ma drugą żonę i trójkę dzieci… Nie chciałam się z nim widzieć, więc nie pozwoliłam mu przyjechać, gdy się dowiedział o tym, co zrobiłeś. Za to przysłał coś dla ciebie. Proszę, jeśli chcesz - przeczytaj.
Zszokowany całą tą rozmową przytaknąłem tylko i przytuliłem swoją mamę z całych sił. Oboje zaczęliśmy płakać, nie mogąc wytrzymać całego tego napięcia.
- Kocham cię mamo - szepnąłem przez łzy.
- Ja ciebie też synku. Ja ciebie też.
……………………………………………………………
8 kwietnia 2014
Nie mogę już tak dłużej. Ta sytuacja mnie dobija. Mam dość ciągłych kłótni i wyrzutów. "Nie wstawiłeś prania... Nie pozmywałeś naczyń.... Przecież mówiłam ci wyjeżdżam i masz zająć się Igorem..." Po prostu to mnie przerasta. Ona nie jest już tą kobietą, w której się zakochałem. Zmieniła się, więcej czasu poświęca pracy niż rodzinie. A przecież ja też chciałbym chwilę odpocząć, spędzić z nią miły wieczór we dwoje. Zamiast tego ciągłe pretensje. Podjąłem ostateczną decyzję. Chcę rozwodu.
21 maja 2014
Podjąłem kolejną ważną decyzję. Zaczynam nowe życie. Pamiętam, zawsze marzyłem o wyjeździe do Australii. Wiem, że moje młodzieńcze marzenie wkrótce się spełni. Jestem pewien, tak! Jedyną osobą, za którą będę tęsknił, będzie mój syn. Pragnę go ze sobą zabrać, ale wiem, że nie mogę. Lidia wygrała, a ja odpuściłem. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Ehhhh... Mam tylko do siebie żal, że go zostawiam, nie chcę tego robić, ale muszę.
15 lipca 2016
Nie mogę w to uwierzyć! Zostałem ojcem! Urodziła mi się śliczna córeczka. Jestem taki szczęśliwy. Ma na imię Amy. Jestem taki dumny… Wciąż jednak przypominam sobie moment, kiedy urodził się Igor. Byłem wtedy taki młody. Razem z Lidią byliśmy szczęśliwym małżeństwem, ale teraz to przeszłość. Mimo wszystko nie mogę sobie wybaczyć, że go zostawiłem. Tak bardzo go kocham. Czasami zastanawiam się, czy lubi piłkę nożną tak bardzo jak ja, czy jest do mnie podobny, czy ma już dziewczynę. Wiem, że powinienem był o niego walczyć, ale niestety nie cofnę czasu. Mam nadzieję, że kiedyś się z nim zobaczę.
……………………………………………………………
Nareszcie w domu, z mamą która znowu zaczęła być MAMĄ.
Po pobycie w szpitalu wyjechaliśmy na kilka dni nad morze. To były piękne, szczęśliwe chwile. Będąc jeszcze na szpitalnym łóżku, przeczytałem kartki z pamiętnika taty i postanowiłem mu wybaczyć. Nie mam już do niego żalu i… jest mi z tym dużo lepiej.
A teraz - już całkiem spokojny - pójdę na spacer, jest piękna pogoda.
Ada? To… ona? Nie odwiedziła mnie w szpitalu, ale widzę, że idzie w moją stronę… Może też przyszła pospacerować?
- Hej - przywitałem się.
- Cześć - wymamrotała Ada.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Tak, muszę z tobą porozmawiać, usiądźmy.
- Okej - odpowiedziałem, nie wiedząc czego się spodziewać.
- Posłuchaj, ja nie chciałam tego robić…
- Czego?
- No bo wiesz… to… to ja ukradłam twój sprzęt, znaczy z moim starszym bratem.
- Co?! Ale dlaczego, po co, Ada...Ty? Jak mogłaś?!
- Nikt nigdy nie miał się o tym dowiedzieć, ale tobie muszę zaufać. Zdradzę ci moją wstydliwą tajemnicę: mój ojciec pije, a matka nie żyje od kilku lat. Musimy z bratem utrzymać dwójkę młodszego rodzeństwa. Ja musiałam, ale wcale nie chciałam tego robić, ja wiem, nie powinnam…- odrzekła, drżącym głosem.
- Skąd miałaś klucze do mojego mieszkania?
- Ukradłam ci je z plecaka. Widziałam, że miałeś zapasowe, to ułatwiło całą sprawę.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! Ufałem ci i naprawdę cię polubiłem!
- Wiem, że nie będziesz chciał być moim przyjacielem, ale mój brat zdobył przedwczoraj pracę i postanowiliśmy oddać ci pieniądze. Może to w jakiś sposób sprawi, że nie będziesz mnie nienawidził.
- Nie wiem… muszę to wszystko przemyśleć.
- Rozumiem…- uśmiechnęła się smutno i odeszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz