piątek, 21 kwietnia 2017

awantura o piramidy

awantura o piramidy
Wszyscy przeszukiwali swoje ubrania. Okazało się, że jedna kobieta o nieznanym imieniu miała małe, zgniecione opakowanie z kilkoma zapałkami w plecaku. Gdy trafiły do detektywa, od razu zaczął sprawdzać najbliższą mu ścianę. Według Gałązki na ścianie widniał napis: ,,Zbliża się noc. Musicie pilnie odnaleźć wyjście “. Jego ciekawość wygrała i chcąc nie chcąc sprawdził drugą ścianę.Treść brzmiała tak: ,,Idziecie w dobrym kierunku. Podążajcie prosto, a następnie skręćcie w prawo.”
.
.
.
.
"skręćcie jeszcze w lewo i tak dostaniecie się do najbliższej Stacji Paliw Orlen i będziecie u celu. Prowadził Was Krzysztof Hołowczyc".


-Słuchaj. Wiem, że pracujesz z nami dopiero od kilku miesięcy. Ale czy naprawdę chcesz mi powiedzieć, Michał, że to jest to, co napisałeś przez ostatni czas? Powiedz mi, co jest z Tobą nie tak? Za mało Ci płacimy? To miała być krótka seria opowiadań detektywistycznych, ale z jakąś dobrą fabułą. Ciekawą. Co? Miałeś na to za mało czasu? Bo nie potrafię sobie jakoś inaczej tego wytłumaczyć patrząc na ten tekst- grzmiał redaktor naczelny znad swoich nieodłącznych okularów. Atmosfera w gabinecie była tak napięta, że niemal można było siekierkę w powietrzu zawiesić.
-Ale panie redaktorze…

-Nie ma żadnego “ale”. Ten tekst w żadnym miejscu nie jest ze sobą spójny. Przeżyje jakoś te błędy językowe. Poprawiają to nasi technicy. Ale co z całą resztą?
-Przecież tekst nie jest taki zły- niemal wyszeptał człowiek z drugiej strony biurka. Trzeba przyznać, że czuł się tak mały w obliczu prowadzonej rozmowy, że opuściły go wszelkie chęci do dalszej rozmowy.
-Tak? Pozwól, że przytoczę Ci początek pierwszego rozdziału- odparł naczelny królewskim tonem.
Mimo trzydziestostopniowego upału wysoki postawny detektyw ubrany był w ciemny wełniany garnitur przewrócony na lewą stronę. Spod marynarki wystawała seledynowa koszula, a pod szyją detektyw zawiązaną miał różową muszkę w żółte kropki. Na nogach nosił stare białe adidasy, a obrazu konfekcyjnej katastrofy dopełniała aktówka z wizerunkiem Hello Kitty zamiast odpowiadającego warunkom plecaka oraz ołówek z reklamą sklepu budowlanego wetknięty za lewe ucho. 
-Czy, czy ja mam czytać to dalej? Bo tego jest chyba jeszcze jakieś siedem rozdziałów. Ty sobie żarty ze mnie robisz? Już w pierwszych linijkach robisz z głównej postaci idiotę? Bo nie do końca rozumiem co konkretnie chciałeś tutaj przekazać- stukał palcem w maszynopis.
-Chciałem, aby ludzie mogli się trochę z tego pośmiać, żeby mieli ubaw- jąkał się młody twórca, choć najchętniej ukryłby się jakiejś jaskini, choćby lodowej.
-... Ubaw? Michał, o jakim poziomie humoru my tutaj rozmawiamy? Czy Ty cofnąłeś się w rozwoju? Postradałeś zmysły? Przecież jutro jest termin oddania pracy, a Ty napisałeś “powieść detektywistyczną”o jakimś człowieczku nazywającym się “Gałązka”. No i jeszcze jedna sprawa. W pierwszych rozdziałach była mowa o tym, że wystarczy rozwiązać jedną zagadkę, by wydostać się z piramidy. A później piszesz o tym, że szli korytarzem i rozwiązywali po drodze coraz to kolejne łamigłówki, które nie powodowały odkrycia tajemnicy, bo bohaterowie są nadal są uwięzieni. Michał, napraw to jakoś.
-Ale jak? Bez sensu to kończyć. Panu i tak się nie podoba.
-To, że mnie się nie podoba nie oznacza, że masz tego nie kończyć. Szef osobiście powierzył Tobie napisanie tych opowiadań. Więc to Twoja inwencja twórcza i to Ty musisz dokończyć ten projekt.
 -Nie jestem chyba za dobrym pisarzem. Przynajmniej z tego, co widać.
-Powiem Ci jedną rzecz, o której sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słońce z tęczami. To bardzo podłe i paskudne miejsce i jak twardy byś nie był, to i tak w pewnym momencie będzie próbować powalić Cię na kolana, dopóki czegoś nie zrobisz. Ani ja, ani Ty i ani ktokolwiek inny nie przywali tak mocno jak życie. Ale też nie chodzi o siłę Twojego ciosu. Chodzi o to jak ten cios przyjmiesz i będziesz w stanie brnąć dalej. Tak zostaje się zwycięzcą. A jeśli znasz swoją wartość, to bierz, co Ci się należy. Musisz być gotowy, żeby przyjąć ciosy. A nie wskazywać palcem na innych i mówić, że nie udało Ci się z powodu tej lub innej osoby. Nawet jeśli chodzi o mnie. Twojego prezesa. Tchórze tak robią, a Ty nie jesteś tchórzem. Dlatego weźmiesz się teraz w garść i dokończysz pisać to opowiadanie.

-Nawet jeśli będzie dalej o przygodach Detektywa Gałązki?
 -Nawet wtedy.
 -Dziękuję szefie.
-Nie rozklejaj mi się tutaj Malinowski. Pisz dalej. Bo Gałązka z innymi uczestnikami wycieczki nadal jest uwięziony z tej przeklętej piramidzie.
.
.
.
.
.

Grupa ruszyła ciasnym i bardzo ciemnym korytarzem.
 
-Czy ma ktoś jeszcze zapałki?- zapytał detektyw

-Chce Pan oświecić jedną zapałką piramidę? Nie lepiej wyciągnąć telefon i po prostu włączyć latarkę? Używał Pan już jej wcześniej.

-No tak. Faktycznie. Słuszna sugestia.

-A więc w takim razie cała drużyna za tym panem !- powiedział Gałązka, jednocześnie wręczając telefon uczestnikowi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz