- Ja... ja tylko… szukałem wyjścia. Przy okazji odkryłem te napisy. Może je Pan przetłumaczyć ? - zająkał się Gałązka.
- Postaram się.
Detektyw pokazał przewodnikowi telefon komórkowy. Bez namysłu mężczyzna odczytał: “Śpieszcie się przybysze! Gdy tylko pojawi się księżyc, nie wyjdziecie stąd nigdy!” - a następnie z przerażoną miną umilkł.
W głowie dźwięczały mu słowa: “Zagadka, pułapka.” Z jednej strony był zaniepokojony, ale jednocześnie zaintrygowany nową sytuacją.
Bez słowa dołączyli do grupy i ruszyli dalej. Po godzinnej wędrówce natknęli się na pierwszą zagadkę. Na ścianie widniały porozrzucane kawałki pewnego obrazu. Przypominały puzzle.
To nie wróżyło dobrze. Patryk spodziewał się, że czeka na nich wiele. Napisane zostało obok: ,,Gdy tylko dotkniesz pewnej z części, zacznie płynąć czas. Ułóżcie malowidło, inaczej pozostaniecie tu na zawsze“. Nie wiedzieli jednak, ile czasu mogą poświęcić na wykonanie zadania.
Jeden z turystów bez zastanowienia dotknął najbliżej znajdującego się elementu. Ze ściany za nimi zaczęły wysuwać się ostrza. Oznaczało to, że mają bardzo mało czasu. Wszyscy zabrali się do pracy, układając obraz z zawrotną prędkością. Nagle groty zaczęły zbliżać się coraz bardziej. Pot spływał z czoła detektywa. Nie mieli więcej czasu zostały. Wspólnymi siłami ułożyli ostatnie elementy. Zdążyli!
Zdyszani, wystraszni odsapnęli. Zdecydowali się więc pójść dalej. Jedna z rzeczy zaczęła nurtować Gałązkę- elementy układanki przesuwały się jak pod wpływem magnesu. Kto o tym decydował?
Idąc dalej, turyści zaczęli pytać przewodnika, w jaki sposób mogą się stąd wydostać, co będzie jeśli zginą? Słysząc to, Patryk zaczął uspokajać:
- Mili państwo, proszę zachować spokój. Nazywam się Patryk Gałązka. Jestem detektywem i obiecuję, że wszyscy wyjdą cało z tej piramidy.
Uciszyli się i poszli dalej.
Na ścianach zabytkowej budowli obserwowali przerażające malunki. Zazwyczaj były to trupy, bez głowy, rąk lub nóg.
Przeszli spory kawałek drogi i nie natknęli się na nic podejrzanego. ,,Co jest grane ?”- pomyślał Patryk. To by było za proste, gdyby czekała na nich tylko jedna zagadka.
Na wyjaśnienie nie musiał długo czekać. Przed nimi rozciągało się długie wyżłobienie pełne piasku. Ale zaraz, piasek przecież się nie rusza. Wśród niego wiły się najróżniejsze owady. Wyglądało to obrzydliwie. Na jednej ze ścian znajdowało się wejście, jednak drzwi były zamknięte na klucz. Polecenie tym razem napisane zostało na kamieniu:
,,Tylko odważni, nie bojący się niczego, wtargną do piachu, aby odnaleźć klucz. Inaczej nie wydostaniecie się stąd nigdy “.
W tym momencie zapadła cisza. Wszyscy cofnęli się. Osaczyli spojrzeniami detektywa, lecz on sam nie był przekonany i brakło mu odwagi. Zacisnął wargi i wyszedł przed grupę. Jego niechęć była ogromna, ale świadomość, że może zostać uznany za bohatera, dodawała otuchy. Kiedy zanurzył się w piasku, poczuł nieprzyjemny chłód w okolicach lewej ręki. Jego ciało zaczęły oblepiać owady i inne małe stworzenia- od skarabeuszy po skorpiony. Złapał za przedmiot. Jego oczom ukazała się walizka. Była wykonana z metalu. Do jej rączki przywiązano mały spadochron.
Najprawdopodobniej została przetransportowana drogą powietrzną. Tylko jak tu się znalazła? - pomyślał Patryk.
W jej wnętrzu ujrzał mały kluczyk. Wyciągnął go i od razu wsadził do wyznaczonej dziurki. Zadanie zostało wykonane.
Ruszyli dalej pomimo znużenia.
Myśli detektywa krążyły wokół tajemniczej walizki. Był pewien, że znalazła się tu przez kogoś, kto stoi za sprawą piramid. Nagle poczuł, że wpada na coś. Jego oczom ukazała się ściana. Brak wyjścia? Tego się nie spodziewał.
To była dosłownie sytuacja bez wyjścia. A może jednak da się stąd uciec? Gdzieś wśród tych głazów prawdopodobnie znajduje się wskazówka. Kto inny ją znajdzie jak nie on?
Jest przecież detektywem! Ukląkł i zaczął macać kamienie. Po kilku minutach bezcelowego szukania, odnalazł małe wgłębienie. Otworzył plecak i wyciągnął pręt średniej długości, po czym włożył w otwór. Nagle ściana się rozstąpiła, a uczestnicy nieszczęsnej wycieczki mogli ruszyć dalej.
Grupa, po przejściu krótkiego odcinka, dostrzegła blask słońca. Nieco zdezorientowana, lecz szczęśliwa, jak najszybszym krokiem ruszyła w stronę światłości. Ich radość nie trwała zbyt długo, ponieważ tuż po przekroczeniu progu niezauważalnej dla oka linii, ich oczom ukazała się tajemnicza postać, przypominająca człowieka, lecz było w nim coś niezwykłego, nieludzkiego. Oddechy zostały wstrzymane, zaś serca zaczęły szybciej bić. Było słychać szepty przerażonych ludzi. Detektyw wysunął się do przodu i zaczął się uważnie przyglądać. Nawet jego przebiegłe i czujne oko nie potrafiło zrozumieć, czemu się tak naprawdę przygląda.
Nagle poczuł przypływ myśli. Na jego ciele ujrzał wytatuowaną literę “L”...
Nie wiedział, co o tym myśleć, jednak jedna osoba z grupy wpadła na pomysł, aby skręcić w lewy korytarz. Wyłoniła się z niego jasna poświata. Wszystko by wskazywało na to, że na końcu tego korytarza znajduje się wyjście. Ta droga była bardzo ciężka, co kilkanaście metrów musieli rozwiązywać zagadki. Kiedy już byli przy końcu, nagle pod stopami detektywa pojawiła kostka. Wszyscy oglądali ją z każdej strony i dalej nie wiedzieli, co z nią zrobić. Po namyśle pan Gałązka zaproponował, żeby pooglądać ściany, czy na nich jest jakaś informacja. Tylko był problem z zapałkami. Wszyscy przeszukiwali swoje ubrania. Okazało się, że jedna kobieta o nieznanym imieniu miała małe, zgniecione opakowanie z kilkoma zapałkami w plecaku. Gdy trafiły do detektywa, od razu zaczął sprawdzać najbliższą mu ścianę. Według Gałązki na ścianie widniał napis: ,,Zbliża się noc. Musicie pilnie odnaleźć wyjście “. Jego ciekawość wygrała i chcąc nie chcąc sprawdził drugą ścianę.Treść brzmiała tak: ,,Idziecie w dobrym kierunku. Podążajcie prosto, a następnie skręćcie w prawo.”
Ciąg dalszy nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz