czwartek, 16 lutego 2017

Tajemnica kruka

powieść gotycka
Świat nagle zaczął wirować mi przed oczami. Odleciałam. Obudziłam się w lesie leżałam pod jakimś drzewem, byłam, cała mokra, przemarznięta i zdezorientowana. Ostatnie wydarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Miałam już serdecznie dość pomagania temu zawsze gotowemu na zapodanie mi kolejnej porcji jakiegoś narkotyku psychopacie.

Nie wiem po co się w to wszystko wplątałam. Nie poznaje siebie, trzeba było pójść do zakonu i uprawiać sobie spokojnie ziółka. Dobra, nie mam co użalać się nad sobą. Trzeba wziąć się jakoś w garść. Zacznijmy od jednej dość kluczowej sprawy. Gdzie ja, do cholery jasnej, się aktualnie znajduję? Ciekawe gdzie mnie wywiało?… No nic, od czego by tu zacząć?

Pamiętam, że w zamku znalazłam jakiś papier, list, który zmieniał się w mapę. Uznajmy, że to była listomapa. Przydałaby mi się teraz… I w tym właśnie momencie moją uwagę przykuła mokra, wyciuchrana kartka papieru, leżąca u moich stóp. Podniosłam ją i przyjrzałam się uważnie. Była pusta, po prostu czysta. Trudno, poradzę sobie i bez niej. Wstałam na nogi, wzięłam się do kupy i ruszyłam przed siebie. Szkoda tylko, że zgubiłam latarkę.


Po kilku dobrych godzinach krążenia w kółko po tym nieco przerażającym lesie, nadal nie wiedziałam gdzie, ani do jakiego czasu trafiłam. Listomapa miała mnie chyba głęboko w poważaniu, bo jakoś nie ujawniała swojej prawdziwej zawartości. Postanowiłam się przespać. Na szczęście sen przyszedł bardzo szybko. 

Obudził mnie strzał. Zerwałam się na równe nogi. Jedyną rzeczą, którą czułam w tamtym momencie był strach. Ukryłam się w pobliskiej gęstwinie, w nadziei, że nikt mnie nie znajdzie. Usłyszałam kroki, zobaczyłam mężczyznę średniego wzrostu, w podeszłym wieku. Rozglądał się wokoło, widocznie musiał się zorientować, że ktoś tu poza nim jest. Nagle oczy zaszły mu mgłą i runął jak długi na ziemię. 

Po chwili oczekiwania, wynurzyłam się z kryjówki. Przeszukałam trupa, zabrałam to, co było mi potrzebne i ruszyłam w drogę. Tak, nie mam sumienia, straciłam je po pierwszej dawce narkotyku. Udało mi się wydostać z lasu, choć nadal nie miałam zielonego pojęcia, gdzie się znajduję. Postanowiłam poszukać jakiejś cywilizacji. Chociaż z drugiej strony, widok nastolatki z bronią w ręku, mógłby wszystkich nieco zaskoczyć. Porzuciłam strzelbę i ruszyłam w kierunku pobliskiego miasteczka. 

Listomapa chyba zapragnęła nawiązać ze mną kontakt. Na kartce pojawił się wyraźny napis: 

Witamy w przeszłości, czekaliśmy na ciebie. Oto instrukcja zapobiegnięcia katastrofy. Znajdź dom na skale, i zapytaj o kruka. Resztę informacji dostarczy ci ptak. Ps: Jeżeli nie wykonasz tego zadania zginiesz ty, twoja rodzina zostanie spalona żywcem na stosie, a ich zwłoki zostaną rozrzucone na łące i zeżarte przez owady.
Zatkało mnie, nie miałam zbytnio wyboru. Nie pozostało mi nic innego, jak poszukać tego miejsca. Szybko spakowałam manatki, i ruszyłam w stronę zachodzącego słońca. Wspomniany dom okazał się starą, spróchniałą ruderą, wybudowaną na niewielkim, skalistym pagórku. Po zapukaniu, drzwi otworzyła mi urocza staruszka. Zaprosiła mnie na herbatę do środka. Nie wydawało mi się w tym nic dziwnego, chociaż jak patrzę na to z tej perspektywy, wydaje mi się to nieco niedorzeczne.

Kobieta poszła zagotować wodę, ja zostałam na ganku. Wreszcie mogłam chwilę odsapnąć, w całym tym szaleństwie. Wtem poczułam nóż na swoim gardle. Na szczęście, okazałam się szybsza od staruszki, która już nie była żadną staruszką. Przede mną stała około dwudziestoletnia kobieta, z ciemnymi, długimi włosami. Postanowiłam zadać pytanie po, które mnie tutaj przysłano. 
Gdzie mogę znaleźć kruka?
Wyraz twarzy dziewczyny diametralnie się zmienił. Rysy jej złagodniały, ogień płonący w oczach nieco przygasł.
 Skąd o nim wiesz?- zapytała.
. Z kieszeni wyjęłam listomapę i wręczyłam ją kobiecie. Ta przyjrzała się kartce uważnie i gestem ręki wskazała, żebym ruszyła w ślad za nią. Znalazłyśmy się w schowku na szczotki. Nie byłam pewna po co tutaj przyszłyśmy. Pomału zaczęłam się zastanawiać, czy nie trafiłam na kolejną wariatkę, narkomankę. I w tym momencie mały gremlin ugryzł mnie w kostkę, a historia zaczęła się od początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz