czwartek, 16 lutego 2017

Poświęcenie


Ven wziął do ręki mapę i zaczął się jej przyglądać, jakby od tego kawałka pergaminu zależało całe jego życie. Właściwie nie tylko jego, ale też jego towarzyszki. Ktoś na marginesie nabazgrał kilka słów instrukcji. Litery były niewyraźne, jakby ten, kto to pisał, bardzo się śpieszył.

“Gdy staniesz przed wielką próbą 
i krok twój będzie niepewny - zginiesz.
Spójrz w głąb siebie i zdecyduj, co jest najważniejsze.
Odmierz strach, połóż na szali własną odwagę 
i dokonaj wyboru.
To, czego nie widać, może być najbardziej potrzebne.
Aby coś zyskać, musisz coś stracić.
Gdy stracisz z oczu cel, 
tylko prawdziwe poświęcenie łzą przyjaciela okupione, 
przywróci ci wzrok. 
Podążaj śmiało przez dudniącą odchłań, 
ściskając dłoń przyjaciela.”

Nie rozumiał, co to może znaczyć. Chciał zapytać Bożątko o więcej szczegółów, jednak gdy podniósł wzrok, jego już nie było. Zakłopotany Ven schował mapę do tobołka i wsiadł na konia. Ari poczyniła to samo.
     Podróżowali całą noc, a kierowała ich północna gwiazda, która była doskonale widoczna na bezchmurnym niebie. Nagle spostrzegli, że drzewa wokół nich nie są już tak zielone i żywe, a zastępują je spróchniałe, stare konary, z których już dawno opadły liście.

- To znak - szepnęła Ari.- Musimy zbliżać się do twierdzy… Ven spójrz! Widać już most!

Podjechali bliżej mostu i zeskoczyli z grzbietów koni. Ruszyli w stronę zwodzonego mostu, podziwiając ogrom twierdzy, która wyłaniała się z gęstej mgły. W momencie, w którym chcieli postawić pierwszy krok na drewnianej strukturze, rozległ się huk, a ziemia pod ich stopami zadrżała. 

- Co się dzieje? - Ven spojrzał na dziewczynę, na której twarzy malowało się przerażenie i szok. On sam ukrywał swój strach, żeby nie martwić dodatkowo młodej czarodziejki. - Ari, podejdź bliżej, szybko!
- Nie przejdziecie! - Rozległ się donośny głos.

    Oczom przyjaciół ukazał się ogromny cyklop, broniący zwodzonego mostu. Potwór patrzył na nich swoim wielkim okiem, mrugając co i rusz, wymachując swoją kamienną bronią, która wyglądała jak poszczerbiony miecz.

- Żeby przejść, nie może się obyć bez zapłaty.
- A-ale my nie mamy nic! - Ari znalazła w sobie wystarczająco dużo odwagi, by powiedzieć cokolwiek. - Nie mamy czego ci oddać, przepuść nas!
- Nie chcę złota! - ryknął cyklop, zbliżając się do nich, stawiając ciężkie kroki, przez które ponownie zadrżała ziemia. - Musicie poświęcić coś, co jest dla was ważne, choć o tym nie myślicie!

      Ven zastanowił się chwilę, kompletnie nie rozumiejąc słów potwora. Coś mu to przypominało... Te słowa... Już to słyszał. A raczej czytał... TAK! To jest to - instrukcja z mapy! Nie mógł sobie dokładnie jej przypomnieć, ale pamiętał, że na końcu było polecenie, aby iść trzymając przyjaciela za rękę! 

     Już chciał ruszyć przed siebie, gdy przypomniał mu się wcześniejszy wers. Aby coś zyskać, musisz coś stracić. Tak mówiła instrukcja. Ale w tej chwili nie miał nic cennego, nic, co mógłby oddać, nic, co było wartościowe.

     Po chwili przemyśleń ruszył przed siebie, ciągnąc czarodziejkę za rękę, gdyż ta była zbyt sparaliżowana strachem, by zrobić chociaż krok do przodu. Młodzieniec minął cyklopa i wszedł na most, stawiając coraz to odważniejsze kroki. Poczuł, że nawet Ari nie trzęsie się tak jak wcześniej. Nie odwracał się, jednak czuł na plecach wzrok jednookiego olbrzyma. Nie zatrzymywał się. Chciał jak najszybciej wejść do twierdzy i znaleźć coś, co zdoła im pomóc. Z zapartym tchem zszedł z mostu na twardą ziemię, a kiedy poczuł, że stoi na suchym lądzie, wypuścił ze świstem powietrze. 

 - Udało się… - szepnął, po czym dodał głośniej, nie ukrywając entuzjazmu. - Ari, udało się! Ale nie rozumiem. Ja nic nie…
- Ven. Ja coś poświęciłam… - odezwała się dziewczynka, łkając cicho. Chłopak spojrzał na nią i ujrzał, że jej zapłakane oczy są puste, szare, jakby pozbawione życia. 

Ari zwróciła twarz ku niemu. 

- Ja nic nie widzę...

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz