piątek, 16 grudnia 2016

Sen

sen
Iga wyglądała oszałamiająco, wybrała czarną krótką sukienkę, włosy miała rozpuszczone i o dziwo wyprostowane, delikatny makijaż podkreślał jej urodę. Dziewczyna otworzyła usta i….


I wtedy Błażej się obudził. Nauczycielka wołała go do tablicy.

- Błażej! Jaka jest stolica Czarnogóry?

- Eeeee… No tak proszę pani, tak...

- Nie uważało się na lekcji? Tak? No to zapraszam na konsultacje. W piątek na ostatniej godzinie lekcyjnej.

Perfidna baba, nie bez przyczyny ma przezwisko Krasnal. Takie to małe, wnerwiające i wredne. Gdybym mógł, spakowałbym ją w paczkę i wysłał w kosmos.

Lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Cały czas byłem nieco otępiały. Ciężko było mi zrozumieć, że to wszystko mi się po prostu przyśniło. Zadzwonił ostatni dzwonek, szybko zerwałem się z krzesła i pognałem do szatni. Chciałem jak najszybciej wybiec z tego budynku i wrócić do domu. W szatni przed oczami mignęła mi znajoma burza loków. Doszedłem do wniosku, że to tylko złudzenie. Wytwór mojej wyobraźni. 
***

Piątek, ostatnia godzina lekcyjna, wszyscy idą do domu, a ja muszę iść na te cholerne konsultacje z gegry. Wchodzę do sali i nie wierzę. Klasa jest praktycznie pusta, zaledwie trzy osoby na krzyż plus Krasnal. Siadam w ostatnim rzędzie. Nie zauważyłem, jasnowłosej dziewczyny w okularach, z głową w książce. Starałem się jakoś zagadać, ale nauczycielka wyprzedza każde moje słowo wymownym “Ciiiii…”.

Konsultacje dobiegły końca. Dwie godziny wyjęte z życia. Wyszedłem z sali i pognałem do wyjścia. Na korytarzu spotkałem dziewczynę, poznaną na konsultacjach. Okazało się, że nazywa się Karolina i mieszka niedaleko mnie. Ona także miała tendencję do przysypiania na lekcjach geografii. Wspólnie wróciliśmy autobusem do domu. Odprowadziłem ją pod drzwi i poszedłem do siebie.

Po drodze zorientowałem się, że nie mam kluczy. Kłódka na bramie na szczęście była otwarta. Mama widocznie wróciła przede mną.

Drzwi również nie były zamknięte, uchyliły się bez mojej pomocy. Wszedłem do mieszkania, wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Meble były połamane i porozrzucane we wszystkie strony, brakowało telewizora, komputera i wszędzie walały się potłuczone talerze, a pod kominkiem leżał spadochroniarz w stroju świętego Mikołaja z tobołkiem na ramieniu i tatuażem w kształcie pioruna na czole.

Okazało się, że owy człowiek nie pamięta niczego z przeszłości, nie znał nawet swojej tożsamości. Wygadywał tylko jakieś brednie, niestworzone historie. Policja postanowiła wziąć go pod lupę. Nie udało jej się znaleźć o nim żadnych informacji.
***

Minęło kilka dni. Wydawało się, że sytuacja unormowała się. Dom został posprzątany, nadal nie udało się jednak odzyskać skradzionych sprzętów. Było jednak zupełnie zwyczajnie. Błażej wracał właśnie ze szkoły, gdy usłyszał, że dostał wiadomość. “Jak wrócisz do domu, zacznij się pakować, wyjeżdżamy. Kocham cię! /mama”. Chłopaka zamurowało, jak strzała pomknął w stronę domu.

Zastał w nim mamę, która w szaleńczym pędzie wrzucała wszystkie rzeczy do walizek.

-Mamo, tak właściwie to o co chodzi?

-Kochanie, bo wiesz…
***
Mężczyzna siedział w samolocie już od kilku dobrych godzin. Wpatrywał się w księżyc była piękna, sierpniowa noc. Mimo słabego światła usiłował czytać kolejne ogłoszenie, poszukiwał odpowiedniego domu od paru tygodni. Kilka interesujących się trafiło, jednak nie było tego jednego jedynego, odpowiedniego. 
“Dom na sprzedaż od zaraz, dobra lokalizacja, piękny, zadbany ogród, cena do uzgodnienia”.

***

Pamięci Karoliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz