poniedziałek, 14 listopada 2016

Utonąć w jej oczach błękicie…


 
Detektyw Gałązka obudził się i z niechęcią spojrzał na zegar. Była 10.30.

Późno już… Powinienem wstać i wziąć się w końcu do pracy. Mam dzisiaj bardzo dużo do zrobienia. Przecież zagadka rosnących i malejących piramid sama się nie rozwiąże. Wczoraj nie znalazłem nic interesującego na tej stronie, ale każdy nowy dzień to dla mnie nowa nadzieja - à propos nadziei... Może dziś będę miał szczęście i Meredith spojrzy na mnie łaskawszym okiem, bo przecież ma takie piękne oczy. Ach! Utonąć w tych oczach błękitnych, jak Ocean Atlantycki... Burza jej złotych loków, lśniących niczym piaski Egiptu w świetle spadających gwiazd. Jej smukła talia… Kiedy wyobrażę ją sobie w długiej, powłóczystej, wieczorowej sukni w kolorze niczym skrzydła motyla... Lepiej przestanę marzyć i wrócę do rzeczywistości. Ciekawe, co czeka na mnie w skrzynce.


Włączył laptop, by jak zwykle rano sprawdzić pocztę. Pomyślał, że może ktoś poprosił go o rozwiązanie nowej sprawy, jednak ciągle miał w głowie niewyjaśnioną zagadkę o piramidzie. Przy sprawdzaniu zawartości skrzynki pan Gałązka raczej nie zwracał uwagi na migające wokół reklamy i wszędobylskie strzałki namawiające do wejścia do "wyjątkowego" sklepu czy skorzystania z "niesamowitej i niepowtarzalnej" oferty. Teraz jednak pewna reklama chusteczek samoopalających przykuła jego uwagę. Detektyw postanowił to sprawdzić. Przeglądarka przekierowała go na jakąś stronę w nieznanym języku, jednak w ustawieniach znalazł opcję tłumaczenia. Logo ciężko było przeczytać. Widać tylko było, że zaczyna się wielką literą L.  
Po przeszukaniu kilku podstron metodą prób i błędów Gałązka znalazł chusteczki z narysowanym ciemnoskórym człowiekiem. Doszedł do wniosku, że to muszą być chusteczki samoopalające, a że blado wyglądał jako turysta i odróżniał się od tubylców, co powodowało, że niepotrzebnie zwracał ich uwagę, postanowił kupić produkt. Detektyw chciał zamaskować się w tłumie jak najszybciej, więc znalazł adres lokalnego sklepu, gdzie można było dostać ten produkt. Okazało się, że nie jest to daleko, więc udał się tam natychmiast, bo i tak nie miał nic lepszego do roboty. Gdy był już na miejscu, zapytał kasjera o chusteczki samoopalające, o których przeczytał na ich stronie i poprosił o trzy opakowania. 
Wróciwszy do hotelu, w swoim pokoju rozpakował chusteczki i zaczął się nimi nacierać. Na opakowaniu zobaczył ikonę zegara i napis "10", więc wywnioskował, że należy tyle odczekać, aby uzyskać spodziewany efekt. Detektyw usiadł na fotelu i rozmyślał, jak będzie wyglądał po użyciu kosmetyku. Z niecierpliwością czekał na rezultat. Po upływie kilku minut Gałązka poczuł się nieswojo. Zrobiło mu się czarno przed oczami. Zobaczył skrzynię pełną skarabeuszy, na której wykuta była identyczna literka L jak na chusteczkach. Następnie widział piramidę i zegar. Piramida podnosiła się i opadała wraz z upływem czasu. Po tym zasnął. Obudził go głos nieznajomego mężczyzny. Otworzywszy oczy, ujrzał lekarza stojącego nad nim. Gdy Gałązka doszedł do siebie, doktor wypytywał go o to, co stało się przed wypadkiem. Detektyw opowiedział mu o chusteczkach. Lekarz zrobił zmartwioną minę i oznajmił, że mężczyzna powinien go uważnie posłuchać. Pan doktor opowiedział Patrykowi o tym, że produkt, którego użył, wykonany jest z płatków niezwykle rzadkiego kwiatka - Acculis Magnificus. Rośliny te mają właściwości koloryzujące skórę, ale ich skutkiem ubocznym są halucynacje. Powiedział również, iż odkrył to niedawno i mieszkańcy nie wiedzą o halucynogennych właściwościach głównego składnika chusteczek, więc wciąż je stosują. Gałązce nadal kręciło się trochę w głowie. Równocześnie nie mógł uwierzyć w słowa lekarza.

Czy to w ogóle możliwe? Przecież w tych chusteczkach jest tylko trochę soku z tych kwiatów, a wywołują tak silne i realistyczne halucynacje. A może nadal jestem w świecie halucynacji?

Uszczypnął się, by sprawdzić, czy na pewno nie tkwi w swojej zwariowanej wyobraźni, a wtedy znikąd zjawiła się ona...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz