Kolejny tydzień minął całkiem spokojnie. W piątek, gdy wracałam do domu, zobaczyłam tajemniczy list pod wycieraczką. Było to zaproszenie do kina, nadawca był anonimowy, jednak wiedziałam, że to od Marka. Postanowiłam do niego zadzwonić i podziękować za zaproszenie. Po trzech sygnałach usłyszałam ten intrygujący, znajomy głos.
- Cześć, po co dzwonisz?
- Hej, chciałam ci podziękować za zaproszenie.
To miłe, że o mnie pomyślałeś.
- Jakie zaproszenie? O co ci chodzi? Nie mam
teraz czasu rozmawiać. Pa.
Co się stało? Czemu tak się zachowuje? Przecież
niedawno tak dobrze się dogadywaliśmy.
- Coś się stało? Jesteś taki...inny.
- Nie dzwoń do mnie więcej. Nie możemy
utrzymywać kontaktu. Od jutra będziesz miała nowego instruktora jazdy. Powodzenia.
- Ale...
Usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki.
Zadzwoniłam ponownie, ale wszystkie połączenia odrzucał. Czemu zawsze, gdy się
do kogoś przyzwyczajam, on odchodzi? Marek wydawał się być takim dobrym,
spokojnym człowiekiem. Myślałam, że coś z tego wyjdzie... Co jest ze mną nie
tak, że jedynym moim przyjacielem jest rybka - Flupka? Czemu każdy mój ,,przyjaciel” zawsze
musi się okazywać fałszywą osobą? Czemu
nigdy nie jestem dla nikogo wystarczająco dobra? Zawsze byłam inna, nigdy nie
byłam w centrum uwagi, zawsze stałam gdzieś na uboczu. Starałam się zachowywać jak moje rówieśniczki,
jednak one zawsze mnie odtrącały. Dla chłopców byłam tą gorszą, głupszą, grubszą
– mniej atrakcyjną.
Dobra, koniec użalania się nad sobą.
Została tylko jedna kwestia, kto jest nadawcą
zaproszenia, jeżeli nie Marek i czy zaryzykować przyjście na spotkanie. Nikt
mnie tutaj nie zna, więc kto mógłby chcieć się ze mną spotkać?
Następnego dnia rano obudził mnie głośny dzwonek
do drzwi. Wściekła i niewyspana poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się wysoki
mężczyzna. Wręczył mi ogromny bukiet kwiatów i potwierdzenie odbioru, które
miałam podpisać. Gdy ponownie chciałam na niego spojrzeć, już go nie było.
Gdzie on jest? Gdzie zniknął? Czy ja mam jakieś zwidy? Postanowiłam zapomnieć o
tajemniczym kurierze i znowu przyjrzałam się bukietowi. Był piękny. Gdy
chciałam włożyć go do wazonu z wodą, na ziemię spadła mała karteczka.
Podniosłam ją i dokładnie obejrzałam. Był na niej napis ,,Kino aktualne?”. Nie
pozostało mi nic innego jak tylko pójść na spotkanie, które miało się odbyć za
dwie godziny. Może Marek tylko udawał i tak naprawdę to wszystko to jego
sprawka.
Postanowiłam więc zaszaleć i zrobić się na
bóstwo. Po półtorej godziny byłam umyta, pomalowana, ubrana i wyglądałam jak
milion dolarów. Kino było dwie przecznice od mojego domu, dlatego postanowiłam
pójść piechotą. Po dziesięciu minutach spaceru zobaczyłam wielką, neonową
strzałkę, która wskazywała drogę do tutejszego cyrku. Koło niej stał
uśmiechnięty od ucha do ucha klaun. Dokładnie mu się przyjrzałam i zobaczyłam
duży, zielony pierścień na jego palcu. Pamiętam jak kiedyś chodziłam do cyrku z
rodzicami. Tamtejszy klaun również miał taki pierścień i zawsze wykorzystywał
go w swoich magicznych sztuczkach. Jego
popisowym numerem był
trik ze znikaniem pierścienia w palcach. Nie mogłam dłużej rozpamiętywać
wydarzeń z przeszłości, bo zostało mi pięć minut na dojście do kina.
Stałam przed kinem i czekałam na tajemniczego wielbiciela. Gdy
przez kolejne dziesięć minut nikt się nie zjawiał, pomyślałam, że całe to zaproszenie to jakiś szczeniacki
żart. Jednak nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie. Odwróciłam
się i zobaczyłam kogoś, kogo zdecydowanie nie chciałam widzieć. Eryk. Mój były
chłopak. Byliśmy razem przez dwa lata. To były ciężkie dwa lata. Rozstaliśmy
się po tym, gdy nakryłam go w łóżku z moją najlepszą przyjaciółką. A raczej
byłą najlepszą przyjaciółką. Z
zamyślenia wyrwał mnie jego niski, chrapliwy głos, który kiedyś tak uwielbiałam.
- Tak strasznie za tobą tęskniłem.
- Co Ty tu robisz? – oschle odpowiedziałam.
- Przyjechałem, żeby cię przeprosić. Żałuję tego co zrobiłem. Odkąd wyjechałaś
spotykałem się z kilkoma dziewczynami, jednak do żadnej nic nie czułem. Nikogo nie jestem w stanie pokochać tak jak ciebie.
Zrozumiałem, że to ty jesteś miłością
mojego życia. Kocham cię najmocniej na
świecie...
W tym momencie się wyłączyłam. Nie chciałam dłużej słuchać tych
kłamstw. Cała wściekłość i ból związane ze zdradą do mnie wróciły. Miałam
ochotę mu przywalić. Jeszcze chwila i
bym to zrobiła.
- ... jesteś dla mnie jak magnez. Tam, gdzie ty, tam i ja. Przejechałbym
dla ciebie cały świat. Kochanie, proszę wróć do mnie.
O nie. Teraz to już przegiął. Tego już za wiele...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz