środa, 16 listopada 2016

Tajemnicze spotkanie



Kolejny tydzień minął całkiem spokojnie. W piątek, gdy wracałam do domu, zobaczyłam tajemniczy list pod wycieraczką. Było to zaproszenie do kina, nadawca był anonimowy, jednak wiedziałam, że to od Marka. Postanowiłam do niego zadzwonić i podziękować za zaproszenie. Po trzech sygnałach usłyszałam ten intrygujący, znajomy głos.

- Cześć, po co dzwonisz?
- Hej, chciałam ci podziękować za zaproszenie. To miłe, że o mnie pomyślałeś.
- Jakie zaproszenie? O co ci chodzi? Nie mam teraz czasu rozmawiać. Pa.
Co się stało? Czemu tak się zachowuje? Przecież niedawno tak dobrze się dogadywaliśmy.
- Coś się stało? Jesteś taki...inny.
- Nie dzwoń do mnie więcej. Nie możemy utrzymywać kontaktu. Od jutra będziesz miała nowego instruktora jazdy. Powodzenia.
- Ale...

Usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki. Zadzwoniłam ponownie, ale wszystkie połączenia odrzucał. Czemu zawsze, gdy się do kogoś przyzwyczajam, on odchodzi? Marek wydawał się być takim dobrym, spokojnym człowiekiem. Myślałam, że coś z tego wyjdzie... Co jest ze mną nie tak, że jedynym moim przyjacielem jest rybka - Flupka? Czemu każdy mój ,,przyjaciel” zawsze musi się okazywać fałszywą osobą?  Czemu nigdy nie jestem dla nikogo wystarczająco dobra? Zawsze byłam inna, nigdy nie byłam w centrum uwagi, zawsze stałam gdzieś na uboczu.  Starałam się zachowywać jak moje rówieśniczki, jednak one zawsze mnie odtrącały. Dla chłopców byłam tą gorszą, głupszą, grubszą – mniej atrakcyjną.
Dobra, koniec użalania się nad sobą.
Została tylko jedna kwestia, kto jest nadawcą zaproszenia, jeżeli nie Marek i czy zaryzykować przyjście na spotkanie. Nikt mnie tutaj nie zna, więc kto mógłby chcieć się ze mną spotkać?

Następnego dnia rano obudził mnie głośny dzwonek do drzwi. Wściekła i niewyspana poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Wręczył mi ogromny bukiet kwiatów i potwierdzenie odbioru, które miałam podpisać. Gdy ponownie chciałam na niego spojrzeć, już go nie było. Gdzie on jest? Gdzie zniknął? Czy ja mam jakieś zwidy? Postanowiłam zapomnieć o tajemniczym kurierze i znowu przyjrzałam się bukietowi. Był piękny. Gdy chciałam włożyć go do wazonu z wodą, na ziemię spadła mała karteczka. Podniosłam ją i dokładnie obejrzałam. Był na niej napis ,,Kino aktualne?”. Nie pozostało mi nic innego jak tylko pójść na spotkanie, które miało się odbyć za dwie godziny. Może Marek tylko udawał i tak naprawdę to wszystko to jego sprawka. 

Postanowiłam więc zaszaleć i zrobić się na bóstwo. Po półtorej godziny byłam umyta, pomalowana, ubrana i wyglądałam jak milion dolarów. Kino było dwie przecznice od mojego domu, dlatego postanowiłam pójść piechotą. Po dziesięciu minutach spaceru zobaczyłam wielką, neonową strzałkę, która wskazywała drogę do tutejszego cyrku. Koło niej stał uśmiechnięty od ucha do ucha klaun. Dokładnie mu się przyjrzałam i zobaczyłam duży, zielony pierścień na jego palcu. Pamiętam jak kiedyś chodziłam do cyrku z rodzicami. Tamtejszy klaun również miał taki pierścień i zawsze wykorzystywał go w swoich magicznych sztuczkach.  Jego popisowym numerem był trik ze znikaniem pierścienia w palcach. Nie mogłam dłużej rozpamiętywać wydarzeń z przeszłości, bo zostało mi pięć minut na dojście do kina.

Stałam przed kinem i czekałam na tajemniczego wielbiciela. Gdy przez kolejne dziesięć minut nikt się nie zjawiał, pomyślałam,  że całe to zaproszenie to jakiś szczeniacki żart. Jednak nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie. Odwróciłam się i zobaczyłam kogoś, kogo zdecydowanie nie chciałam widzieć. Eryk. Mój były chłopak. Byliśmy razem przez dwa lata. To były ciężkie dwa lata. Rozstaliśmy się po tym, gdy nakryłam go w łóżku z moją najlepszą przyjaciółką. A raczej byłą najlepszą przyjaciółką.  Z zamyślenia wyrwał mnie jego niski, chrapliwy głos, który kiedyś tak uwielbiałam.
- Tak strasznie za tobą tęskniłem.
- Co Ty tu robisz? – oschle odpowiedziałam.
- Przyjechałem, żeby cię przeprosić.  Żałuję tego co zrobiłem. Odkąd wyjechałaś spotykałem się z kilkoma dziewczynami, jednak do żadnej nic nie czułem.  Nikogo nie jestem w stanie pokochać tak jak ciebie. Zrozumiałem,  że to ty jesteś miłością mojego życia.  Kocham cię najmocniej na świecie...
W tym momencie się wyłączyłam. Nie chciałam dłużej słuchać tych kłamstw. Cała wściekłość i ból związane ze zdradą do mnie wróciły. Miałam ochotę mu przywalić.  Jeszcze chwila i bym to zrobiła.
- ... jesteś dla mnie jak magnez. Tam, gdzie ty, tam i ja. Przejechałbym dla ciebie cały świat. Kochanie, proszę wróć do mnie.

O nie. Teraz to już przegiął. Tego już za wiele...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz