piątek, 11 listopada 2016

Później zawsze świeci słońce

Błażej stał przez moment oszołomiony tym, co przed chwilą zaświtało w jego głowie. Zatracając się w swoich przemyśleniach, nie mógł wydobyć głosu, by poprosić sprzedawczynię o wybrane kwiaty. Kobieta spoglądała na niego ze zdziwieniem, a następnie zapytała :


- Czy wszystko w porządku ?


-Tak, tak, poproszę mały bukiecik tych konwalii - uśmiechnął się, a kobieta odwzajemniła się.


Wychodząc już z kwiatami, zastanawiał się, co powie ukochanej. Pewnie będzie bardzo zaskoczona, gdyż ostatni raz widziała go w łóżku szpitalnym.




Za rogiem wąskiej uliczki ujrzał wysoki wieżowiec, w którym mieszkała Iga. Zadzwonił. Po chwili usłyszał łagodny głos kobiety, zapewne mamy dziewczyny :

- Słucham ?

- Dzień dobry. Tutaj Błażej, kolega Igi. Czy zastałem ją w domu ? - zapytał niepewnie chłopak.

- Niestety nie, jest na próbie w teatrze. Możesz się tam udać, tylko musisz się pospieszyć, bo ...
- Dobrze, dziękuję, do widzenia - pożegnał się nie słuchając do końca.

-Do widzenia -usłyszał jeszcze za swoimi plecami.
Szybkim krokiem ruszył w stronę budynku teatru. Gdy zamierzał przejść przez pasy niespodziewanie jego oczom ukazał się obraz z dnia wypadku. Czuł teraz lęk, widząc ulicę, pędzące samochody. walczył z tym uczuciem każdego dnia. Wiedział, że musi być wyjątkowo czujny i ostrożny.

Doszedł do celu. Pchnął duże drzwi, a jego oczom ukazał się spory hol, z którego prowadziły cztery wejścia. Zdezorientowany nie wiedział, w którą stronę się udać. Zauważył stojącego chłopaka, przebranego w strój średniowiecznego rycerza. Podszedł do niego niepewnie i zapytał:

-Emm..hej, chciałem się zapytać, czy wiesz, gdzie znajdę Igę Nowacką ?

-Cześć, tak. Gram z nią w jednej sztuce. Teraz mamy przerwę w próbie, a Iga jest w garderobie. Wejdź do drugiej sali. Przy scenie będą drzwi, tam ją zastaniesz - odpowiedział chłopak. Podziękował i udał się we wskazanym kierunku.

Salę wypełniały rzędy miejsc, a na środku znajdowała się duża scena. Dekoracje jednoznacznie wskazywały na to, że to właśnie tutaj odbywa się próba. Rozstawiony tekturowy zamek pełen wież i wycięty rumak wywołały uśmiech na jego twarzy. Po zejściu schodami skręcił w stronę drzwi, na których odczytał: ,, Garderoba “. Na myśl o tym, że za chwilę spotka osobę, której tak wiele zawdzięcza, która jest dla niego tak ważna i z którą tak długo nie rozmawiał, jego serca wyrywało się z piersi.
Wszystko będzie dobrze. Tylko zaraz, co ja jej powiem? Może po prostu : “Hej, to ja. Przyniosłem je dla Ciebie, proszę”.
Tak! Tak właśnie zrobię.

I po chwili smutna mina, zamieniła się w szeroki uśmiech. Poprawił włosy i odetchnął, chwycił mocniej kwiaty i odważnie otworzył drzwi.

Zastał dziewczynę czytającą książkę. Już miał wypowiedzieć wymyśloną wypowiedź, kiedy nagle potknął się i cały bukiet wypadł mu z rąk wprost na Igę. Oszołomiony, gwałtownie wstał i już chciał zacząć przepraszać dziewczynę, gdy ona nagle wybuchnęła śmiechem.

-Wiedziałam, że mnie lubisz, ale takiej niespodzianki się nie spodziewałam. Wszystko w porządku?!-wykrzyknęła dziewczyna ze śmiechem i zarazem z troską.

-Tak, pewnie ja...ja...chciałem tylko…-Błażej nie mógł wykrztusić słowa.

-Spokojnie, nie przejmuj się tak. Za kwiaty bardzo dziękuję- uśmiechnęła się-. Chodź, chciałabym Ci coś pokazać.

Złapała chłopaka za rękę i zaprowadziła go do ciemnej sali. W pewnym momencie pociągnęła za wajchę i wtedy ukazała się widownia, a oni sami stali na scenie.

Błażej nie mógł wyjść ze zdziwienia. Dziewczyna z wielkim przejęciem opowiadała o spektaklu, a on z wielkim zaciekawieniem słuchał każdego nowego słowa. Pragnął, aby ta chwila trwała wiecznie… Niestety, nagle na scenę wszedł chłopak, który wcześniej pomógł mu znaleźć Igę i cały czar prysł.

- Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać, ale już koniec przerwy. Musimy wracać do pracy.

- Dobrze, już idę, miło było cię zobaczyć, Błażeju. Może się spotkamy po próbie? - powiedziała w pośpiechu i wybiegła za kolegą.

Błażej wyciągną tylko za nią rękę, a po chwili skierował się do wyjścia.

***

Kiedy wrócił do domu, postanowił zmienić szkołę. Był świadomy tego, że będzie musiał nadrabiać materiał, którego uczyli się jego rówieśnicy. Miał nadzieję, że będzie mógł kontynuować naukę na zajęciach indywidualnych, ponieważ umożliwiłoby mu to skupienie się na zagadnieniach, których nie rozumie oraz szybsze uzupełnienie brakującej wiedzy. Wszedł do swojej sypialni, włączył komputer i poszukał najbliższych szkół. Znalazł kilka, do których rzeczywiście chciałby się wybrać, jednakże w trakcie poszukiwań wpadł na pomysł, aby się usamodzielnić i poszukać pracy. Wiedział, że jego sportowa kariera skończyła się, a z niczym innym nie chciał wiązać przyszłości, więc czemu by nie zacząć pracować? Skończył osiemnaście lat, więc mógłby się wyprowadzić i prowadzić życie po swojemu. Bez współczujących, nadopiekuńczych rodziców.

Szybko wybił to sobie z głowy. Pomyślał o Idze, która zapewne uczy się w jednej z pobliskich, a zarazem najbardziej prestiżowych szkół. Była inteligentna, ambitna. Chciała zostać lekarką, ponieważ pomaganie zawsze stanowiło ważną część jej życia. Stwierdził, że nie będzie gorszy i też zacznie kontynuować naukę. Pewny swojej decyzji skierował się do salonu, by porozmawiać z mamą. Przekraczając próg, zauważył troskę w oczach pięknej, choć niemłodej kobiety.

Ludzie twierdzili, że on i mama są jak dwie krople wody. Te same małe zgrabne noski oraz pełne usta. Z zamyślenia wyrwało go pytanie, zadane przez jednego z domowników:

- Coś się stało, kochanie? Wyglądasz na osłabionego. Może lepiej będzie, jak się położysz?

- Dziękuję za troskę, mamo, ale przyszedłem oznajmić, że chcę wrócić do szkoły. Śpiączka i tak odebrała mi kilka lat życia, więc nie zamierzam tracić kolejnych. - wyrzucił z siebie jednym tchem.

- Jesteś tego pewny? Naprawdę wiele cię ominęło. Twoi rówieśnicy są już w szkołach średnich. Co poniektórzy już założyli rodziny. Pamiętasz Anię ze swojej starej klasy? Ostatnio widziałam ją z wózkiem!

- Nie jestem już dzieckiem, dam sobie radę. - skwitował i wrócił do swojego pokoju.

Tam czekało na niego pełno wspomnień. Puchary, zdjęcia czy dyplomy. Nie mógł uwierzyć, że stracił tyle przez swoją głupotę.

Mógł zostawić te kwiaty albo zaprosić ją do siebie i wtedy je podarować. Mimo to wrócił zaślepiony emocjami. Nie wierzył, że można tak bardzo się zakochać. W jej obecności czuł, że może przenosić góry. Dzięki niej chciał być lepszym człowiekiem. Tylko marzył, by wyszło z tej znajomości coś więcej niż przyjaźni. Akurat w tym momencie usłyszał dźwięk przychodzącego sms-a. Od razu go przeczytał.

“Cześć! Przepraszam, że musieliśmy się tak szybko dzisiaj pożegnać. Mateusz jest nieugięty, nie da się go przekonać, by przedłużyć przerwę. Może pójdziemy jutro razem do Domu Kultury? Z tego co mi wiadomo, szykują koncert rockowy, a ty przecież kochasz ten typ muzyki!
Iga”

Podekscytowany tą propozycją, zgodził się bez zastanowienia. Miał nadzieję, że usłyszy swój ulubiony kawałek Nirvany “Come as you are” oraz kilka innych. Zresztą, sam koncert nie był ważny. Liczył się fakt, że trafiła mu się najlepsza towarzyszka pod słońcem.

Leżąc na łóżku, rozmyślał, jak się potoczy jutrzejszy dzień. Czytał jeszcze wiele razy tego samego esemesa i po dłuższej chwili sen go zmógł. W jego śnie ukazało się życie, jakie chciał dzielić z Igą. Byli szczęśliwą rodziną, mającą trójkę wspaniałych dzieci, które w mgnieniu oka rozpoczęły dorosłe życie. Ojciec bardzo się cieszył, że jego potomkowie chcą robić to, co on, czyli prowadzić Szkołę Nauki Jazdy.

W pewnym momencie się obudził. Był ranek, promienie wiosennego słońca oświetlały jego pokój. wprawiły go w dobry nastrój.

Korzystając z porannej toalety, usłyszał wołanie mamy, która przypomniała mu o zobowiązaniu. Błażej zapomniał o tym, że miał pomóc babci w porządkowaniu ogrodu. Nie zastanawiając się dłużej, założył na siebie pierwsze lepsze ubrania wyjęte z szafy i bez śniadania wybiegł z domu.

Dom babci położony był kilka ulic dalej. Podczas pokonywania drogi otrzymał wiadomość dziewczyny, z którą miał spędzić dzisiejszy wieczór: ‘’ Hejka! Mam nadzieję, że nasze plany są aktualne. Jeśli możesz, to wpadnj po mnie o 19. Buziaki!”

“Tak, wszystko aktualne. Nie mogę się doczekać, będę punktualnie. Całuję!”

Będąc już u babci, wziął do ręki grabki i bez zwłoki ruszył do pracy.

***

Podczas pracy nie mógł przestać myśleć o swojej wybrance. Cały czas odtwarzał wspomnienia, w których występowała. To jak zjeżdżali na sankach. Jej uśmiech, wielkie oczy oraz gęste loki otulające jego twarz, dzięki którym tak bardzo nie odczuwał zimna. Kąciki ust same mu się unosiły. Nawet babcia zauważyła, że jest cały w skowronkach, jednakże nie poruszała tego tematu.

Kiedy skończył, pożegnał się ze staruszką i pognał do domu. W trakcie drogi zastanawiał się, jak będzie wyglądał wieczór. Może ubierze koszule i kupi te nieszczęsne, ulubione kwiaty, a może lepsza będzie czarna koszulka z logiem ulubionego zespołu? Nagle stanął przed pasami. Nie zamierzał przebiegać, ponieważ bał się, że tym razem nie skończy się na śpiączce. Co by było, gdyby uderzył w niego początkujący kierowca?

Od momentu wypadku zaczął inaczej patrzeć na świat. Na każdym kroku widywał przygnębionych lub spieszących się ludzi. Nie rozumiał, gdzie tak biegną. Życie mają tylko jedno, a oni zamiast delektować się chwilą, skupiali się na dotarcie z punktu A do B, zrobienia tego, czego oczekują inni i powrocie do domu, by tam dać upust swojemu smutkowi, zmęczeniu czy samotności. Nie docierało do nich, że wystarczy chwila i ich nie będzie. W każdym momencie mogło spotkać ich wielkie nieszczęście i nie chodzi tu o utratę pracy, rozwód czy niezadowalający standard życia. Śmierć czekała tuż za rogiem. Wystarczyło być w nieodpowiednim miejscu oraz czasie. Stanął przed drzwiami swojego domu. Wziął trzy głębokie wdechy, uśmiechnął się i przekroczył próg. Szybko przywitał się z rodziną i ruszył do sypialni. Zostały mu dwie godziny, więc postanowił powoli zaczął się szykować. Wyciągnął z ogromnej szafy czarną koszulkę, skórzaną kurtkę i ciemne dżinsy. Chciał pokazać, że jest pewnym siebie, charyzmatycznym chłopakiem, a ten strój idealnie komponował się z wyobrażeniem typowego “bad boy’a”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz