wtorek, 13 grudnia 2016

Idąc ulicami Kairu



Jest jakby za mgłą, cicho i delikatnie stawia kolejne kroki, zbliża się do mnie coraz bardziej, podchodzi coraz bliżej. Gdybym powiedział, że jest piękna, byłoby to słowo całkiem niewłaściwie ją określające.
Nie da się jej opisać, ma w sobie niesamowitą lekkość, wygląda wręcz jak baśniowa księżniczka. 

Jej miękkie blond loki kołyszą się dookoła rumianej twarzy, jej niebieskie oczy wpatrują się w moje oczy. Ma na sobie długą, błękitną powłóczystą suknię. Czuję się naprawdę szczęśliwy. Po plecach przechodzą mi dreszcze wywołane radością. Mam wrażenie, że moje serce przeszywa strzała Amora. Dookoła nie ma nikogo ani niczego, tylko ona, ja i pusta przestrzeń. Uśmiecha się do mnie, ach ten jej słodki uśmiech…

***
Z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza:

- Panie Gałązka, wszystko w porządku?- zapytał mocno zaniepokojony doktor.
- Nie wiem, źle się czuję.
- Lepiej byłoby, gdyby położył się pan spać.

Lekarz opuścił pokój, a zmęczony Gałązka udał się na spoczynek.

Obudził się niewyspany - choć spał 8 godzin - i jakiś nieswój. 

Cały czas miał przed oczyma obrazy z ubiegłej nocy, nie mógł się otrząsnąć. Wstał, poszedł do łazienki i... wszystko wydało się jasne - stał się ciemnoskórym mężczyzną. 
Jego głowa pulsowała, do tego zaczął odczuwać zawroty. Ubrał się w koszulkę polo oraz dżinsy i wyszedł na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.

Jasne promienie wschodzącego słońca działały kojąco na jego zmęczoną głowę. Próbował zrozumieć, jak to możliwe, że samoistnie zmienił się kolor jego karnacji.

Ulice były bardzo zatłoczone i na nic nie zdała się zamówiona taksówka. Jedyną opcją była wędrówka gwarnymi, mimo wczesnej pory, ścieżkami miasta, gdzie stragan na straganie, tubylec na tubylcu tworzyły centrum Kairu. Szybko chaos ulicy przytłoczył Gałązkę. Nie miał ochoty na wyczerpujący “spacer”. Na chwilę jego uwagę przykuł starzec, który lewitował, trzymając w ręku laskę, opartą o malutki dywanik. Wydało mu się to dziwne, ale zaraz przypomniał sobie oszustów z krakowskiego rynku - oni też potrafią czynić niesamowite rzeczy. Na straganach było bardzo dużo smakowicie wyglądających owoców, których w takim upale nie sprzedaje się pewnie na sztuki. Z kilograma cytryn można było wycisnąć sporą ilość lemoniady. Gałązka zdecydował się zakupić jedną szklankę orzeźwiającego napoju. Kosztował go krocie, ale przynajmniej zaspokoił pragnienie.

Na straganie Egipcjanina leżało również zabytkowe liczydło, które zaintrygowało detektywa. Wokół przedmiotu roztaczała się dziwna aura. Postanowił je nabyć. Potargował się ze sprzedawcą, zgodnie z tutejszym obyczajem i zadowolony z zakupu ruszył w dalszą podróż, przeczuwając, że nowy nabytek może rzucić nieco światła na badaną przez niego sprawę. Między straganami dojrzał beczki z wypisaną na nich literą L. Zaczął się zastanawiać, co ona może oznaczać. Widział ją już w tylu miejscach - na chusteczkach, skrzyni a teraz tutaj. Czyżby była ona aż tak ważna? Czuł, że cały czas coś mu umyka. Mimo wątpliwości postanowił ruszyć dalej.

Przy następnym straganie zafascynowała go egipska gra w kości. Gracze rzucali kolejno niewielkimi sześcianami, a ten, który wyrzucił najmniejszą ilość oczek, był oblewany wodą z miejskich ścieków. Pomyślał, że w Europie taka zabawa byłaby niedopuszczalna. Szybko zmienił kierunek marszu. Ze wszystkich stron słyszał wesołą muzykę wydobywającą się radiowych odbiorników. Jeden z nich, o dziwo, należał do młodej dziewczyny, która choć ubrana zgodnie z przyjętymi zasadami, wyraźnie nie pasowała do tego miejsca. Bystrym okiem dostrzegł jej jasny kosmyk włosów wychodzący spod chusty i... okulary na nosie. Ich wzrok spotkał się. Nieznajoma uśmiechnęła się i oczami wskazała na wąską ścieżkę... Czyżby chciała mi coś powiedzieć - zastanowił się detektyw. Kiedy odwrócił się, dziewczyny już nie było.

Nieco zaskoczony całą sytuacją ruszył we wskazanym kierunku. Dotarł na skraj targu. Zobaczył wielką tablicę informacyjną. Podszedł bliżej. Było na niej mnóstwo ogłoszeń. Jedni chcieli sprzedać kozę, inni wynająć mieszkanie w centrum Kairu lub znaleźć opiekunkę dla dzieci, a jeszcze inni szukali pracy. Wzrok mężczyzny przykuła informacja na pożółkłej karteczce. Ledwo udało mu się odczytać nabazgrane odręcznie litery.


OGŁOSZENIE

Oferujemy niedrogie wycieczki po najbardziej interesujących zabytkach Kairu i okolic. 
Zapewniamy najlepszy zespół przewodników.

Zainteresowanych prosimy o kontakt
 pod numerem 861-743-592

Bez zastanowienia wyciągnął telefon i zadzwonił pod podany w ogłoszeniu numer. Wiedział, że to może być wielka szansa na zdobycie cennych informacji związanych z tajemnicą piramidy. Głos, jaki zabrzmiał w telefonie, umocnił go w tym przekonaniu. Szybko poznał wszystkie szczegóły wyprawy, która miała rozpocząć się nazajutrz. W jego głowie pojawiły się różne myśli. Teraz nic się już nie liczyło. Zrezygnował z dalszego spaceru i czym prędzej wrócił do hotelu.

Skoro świt z najętą ekipą wyruszył w stronę majestatycznych budowli pustyni. Był podekscytowany. Czuł, że wkrótce stanie się COŚ. Ekspedycja liczyła dziesięć osób. Wszyscy jej członkowie zostali wyposażeni w profesjonalny sprzęt i kilka ledowych latarek. Po dwugodzinnej wędrówce oczom detektywa wreszcie ukazała się przepiękna piramida, której zwiedzenie było dla niego najbardziej wyczekiwanym punktem wyprawy. Poczuł się szczęśliwy. Jednak gdy weszli do jednego z korytarzy, jego szczęście szybko przerodziło się w strach. Zobaczył długi, wąski tunel o popękanych ścianach. Nad głową widniały szeroko rozpięte pajęczyny. Gdzieniegdzie przyczepione były lampy dające nikłe światło. Przewodnik skierował grupę do niewielkiej sali, w której znajdowała się tajemnicza skrzynia. Gdy wszyscy znaleźli się w pomieszczeniu, drzwi nagle się zatrzasnęły, a światło zgasło.

- Panie przewodniku, co się stało? - zapytał ktoś z wyprawy.
- Halo, halo, gdzie pan jest?! - już bardziej zdenerwowanym tonem odezwał się ktoś inny.

Wtem wszyscy usłyszeli głos rozchodzący się po całym pomieszczeniu:
- Detektywie, wiem, że szukasz zarobku, wiem, że chcesz rozwiązać sprawę piramidy, ale lepiej trzymaj się od niej z dala, a nie stanie ci się krzywda.

W mroku dało się zauważyć, jak wszystkie postacie zwracają się ku Gałązce.

- Kim jesteś ?! - zapytał detektyw.

Nie uzyskał jednak odpowiedzi. Przejął się nie na żarty. Komuś naprawdę zależało na tym, by go zniechęcić, wystraszyć. Równocześnie w głowie Patryka pojawiła się myśl, że sprawa znikających piramid może wynieść go na szczyt kariery, sprawić, że będzie sławny, że obejrzy się za nim każda kobieta…
Ale to wszystko później, liczy się tu i teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz